Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Magda...

Użytkownik
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Magda...

  1. Jestem studentką, mam 19 lat. Szczerze mówiąc, to problem pojawił się jak byłam w 4 klasie podstawówki (ok. 10 lat). Wtedy byłam bardzo ciekawa świata, dużo się uczyłam, wszystkiego chciałam się dowiedzieć. Jednak pochodzę z wioski, tutaj też chodziłam do podstawówki, gimnazjum i liceum. Problem pojawił się taki, że moja osoba nie była akceptowana w czasie 9 lat edukacji (od 4 klasy podstawówki do 3 klasy liceum), bo się uczyłam i chciałam osiągać więcej i więcej, przez co odstawałam od innych osób i byłam ciągle wyśmiewana, odrzucana przez rówieśników, więc w większości byłam typem samotnika. W podstawówce, w klasie 4 i 5 pamiętam, że byłam wyzywana od najgorszych, chociaż raczej wtedy wszyscy, którzy używali tych słów, nie znali ich znaczenia. Jako pierwsza w klasie dostałam miesiączkę, więc znowu kolejny powód do obrażania mnie. Zaczęłam mieć olbrzymie problemy z trądzikiem, kolejny powód do wyśmiewania mnie. Mój nauczyciel zauważył, że w podstawówce nie jestem akceptowana wśród rówieśników i namówił moją mamę, żeby do gimnazjum przeniosła mnie do innej szkoły. Tak się stało. Pierwszy rok niby był fajny, ale niestety 2 i 3 klasa znowu były koszmarem (założyłam bloga i miałam kilka współprac, więc wszyscy zaczęli mnie wyśmiewać, bo dostaję ubrania, torebki, buty, biżuterię itd. tylko dlatego, że te firmy się nade mną litują itd.). Więc przestałam prowadzić bloga i znowu byłam samotnikiem. W 3 klasie gimnazjum był moment, kiedy już nie mogłam niczego znieść (ale jednak mieszanka ponad 50 tabletek nie zadziałała na mnie oprócz kilku nieprzyjemnych dolegliwości, ale nikt nic nie wiedział). Wtedy stwierdziłam, że chyba jednak muszę żyć. W liceum sytuacja z rówieśnikami od 2 klasy się powtórzyła, bo tym razem miałam stypendium Prezesa Rady Ministrów, więc znowu odstawałam od reszty osób, nie imprezowałam, nie upijałam się, nie chodziłam na przerwach na papierosy i znowu byłam sama. Sugerowałam wielokrotnie rodzicom, że chce porozmawiać z psychologiem, ale dla nich zawsze przesadzałam, bo przecież "oni żyli w czasach komuny, a wtedy to były problemy, a ja sobie wszystko wymyślam". Teraz sama studiuję psychologię i ciągle zgłębiając wiedzę wiem, że to co się ze mną dzieje nie jest normalne. Częste i długie blokady, raz jest okres, że jestem super szczęśliwa, wszystko jest wspaniale i nagłe bum, spadek poniżej poziomu morza, totalne załamanie, ciągły strach, lęki, izolacja od ludzi, bardzo często nie mogę jakby w ogóle myśleć, tak jakbym miała blokadę myśli. Często też chcę coś zrobić, wiem, że powinnam, ale jednak czuję jakiś taki silniejszy od tych chęci magnes w mojej głowie, który mi na nic nie pozwala. Na dobrą sprawę, wstanie z łóżka każdego dnia jest walką między muszę, a to nie ma sensu. Próbuję, ale nie daję rady poradzić sobie z tym ,,odblokowaniem siebie”. Ciągle w mojej głowie pojawiają się wspomnienia i emocje z przeszłości (oczywiście same negatywne). Przy tym moją niesamowicie niską ocenę uznaję już za mało ważny dodatek. Chciałabym w końcu zacząć normalnie funkcjonować, a im bardziej wgłębiam się w tematy psychologiczne to widzę, że te moje wahania nastrojów, zachowań, odczuć nie są normalne. Dodatkowo zawsze wszystko bardzo mocno przeżywałam, ale to naprawdę bardzo (m.in. przez to też jestem od 4 lat wegetarianką) i wydaje mi się, że bardzo pasuję do osobowości WWO, ale sama tego nie jestem w 100% stwierdzić. Na studiach utrzymuję się sama i nie chcę brać pieniędzy od rodziców, a to co mam to może wystarczy mi na rok studiów, ale nie wystarczy mi na pokrycie wizyt u psychologa. Dlaczego nie daję rady sobie sama z tym sama? Próbowałam wielokrotnie postawić granicę między przeszłością i żyć tu i teraz, ale nie potrafię. Co mogę zrobić? Jaki jest sposób na to, żebym znowu normalnie funkcjonowała?
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.