Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Zołza225

Użytkownik
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Zołza225's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

0

Reputacja

  1. Witam, jestem mamą czterolatka i mam 27 lat. Piszę tutaj ponieważ boje sie zapytac o oficjalna pomoc. Nie wiem jak opisac moj problem właściwie. Więc zacznę od początku. Wychowywała mnie mama, która nigdy za kołnierz nie wylewała, jak prosiłam by nie pila zawsze była odpowiedź "a brakuje ci czegoś", fakt zawsze miałam wszystko czego potrzebuje kazdy normalny dzieciak, w domu było czysto, zawsze byl ciepły posiłek, kanapeczki do szkoly itd. Ale nie bylo bliskości tak mi sie wydaje. Kocham moja mame. Dziewięć lat temu poznalam mojego obecnego partnera z ktorym mam synka. Wiem ze on mnie kocha ale czy dziala to w obie strony... Nie potrafie okazywac uczuc staram sie ale nie wychodzi caly czas stwarzam jakies problemy a pretekstem do kłótni moze byc zle postawiony kubek na stole. Syn tez na tym cierpi bo ja caly czas krzycze. Niekiedy miewam takie okresy że sie boje, czego sama konkretnie nie wiem. Jest to takie przenikliwe uczucie strachu identyczne jakbym zobaczyla ogromnego pajaka... Zastanawiam się nad tym jak to zakończyć i nie trwa to od dziś, zaczęło sie jeszcze w szkole juz stracilam rachube kiedy. Bedac nastolatka zostalam zgwalcona przez długi czas nie potrafilam zaufać a po zdarzeniu uciekłam z domu do przyjaciela, wylaczylam telefon, nie chodzilam do szkoły. W koncu pod brama pojawiła sie policja i zawieźli mnie do domu z ktorego przez kolejny tydzien albo i dłużej nie wychodzilam. I na tym się skończyło. Wrocilam do "normalnego" trybu życia, czyli znajomi, alkohol, imprezy oczywiście bez używek - nigdy jakos nie bylam ciekawa jak to dziala... Ale takie zycie pomagalo mi nie myslec zylam z dnia na dzień. Kiedy poznalam obecnego partnera zycie sie zmieniło, zerwalam kontakty ze starymi znajomymi poznalam normalnych ludzi, została tylko przyjaciółka z dzieciństwa. Pare miesięcy temu znow wrocil "zły humor", czulam sie tak przybita, że postanowiłam z tym skonczyc... Nie męczyć sie juz wiecej, spakowałam plecak i poszlam w las... Doslownie usiadłam w miejscu które znam tylko ja. Zjadlam opakowanie lekow obniżających ciśnienie krwi majac nadzieję że moje serce stanie... Nic podobnego moj organizm walczył, glowa bolala niemiłosiernie i tyle. Wrocilam do domu, powedzialam zialam ze jestem zmeczona i poszlam spac. Rano mialam kaca moralnego ale bylam dziwnie szczesliwa ze jestem niezwyciężona, bylo dobrze, zaczelam sie realizowac. Do teraz bo od kilku dni znow mam tzw. Zly humor. Teraz boje sie ze jak to będzie sie powtarzac to podejmę kroki których juz nie bede mogla cofnąć, wiem ze skrzywdzę tym nie tylko siebie ale i osoby mi bliskie. Moj partner wie wiele ale nie mówię mu wszystkiego. Rozmowa pomaga ale nie chce tym obciążać moich bliskich, wiem jacy są, nie zrozumieją. Kiedys probowalam porozmawiac odpowiedź byla taka ze coś sobie uroilam i zebym przestala sie wyglupiac... Czekam na jakąś poradę, co mam robic gdzie sie zgłosić z kim porozmawiac. Porady psychologiczne sa drogie... Nie stac mnie na nie...
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.