Mam 45 lat i 14 letnią córkę. Mój związek trwał/trwa? 16 lat. Był to związek ciężki on DDA i popijający, a ja zbyt mocno kochająca. 6 lat temu okazało się, że przez 3 lata zdradzał mnie. Zrobiłam wszystko i wrócił, wybaczyłam. Niedawno znowu wpadłam na dość intymne rozmowy z jakąś kobietą. Doszło do awantury. Dodam, że córka po pierwszym razie przestała uznawać ojca jako ojca, bo była tez świadkiem jak podniósł na mnie rękę i jak wyprowadziła go policja. Teraz moje dziecko wszystko mu wykrzyczało i się chłop obraził, wyprowadził, potem błagał, że chce wrócić, że zacznie dbać o siebie, przestanie pić i się wprowadził, żeby tydzień później się odkochać i wyprowadzić. Obecnie jest na etapie nie kocham cię, wyprowadzam się i zmienię wszystko. A ja cierpię, albo nie cierpię już sama nie wiem :((
