Witam wszystkich. Ilość złych emocji się tak już we mnie skumulowała, że nie radzę sobie z niczym. Ale zacznę od początku: zawsze byłam radosną, uśmiechniętą dziewczyną, która pozytywnie patrzyła na świat, ludzi, potrafiłam poradzić sobie ze wszystkim, nie było problemu nie do rozwiązania dopóki nie wyszłam za mąż, zmieniłam branżę i miejsce zamieszkania. Od tamtego czasu każdy kolejny dzień to coraz większa udręka. Pragnę mieć dziecko, ale nie mogę go mieć. Leczę się, ale nie mogę nawet sprawdzić czy leczenie ma sens, bo mąż mnie nie wspiera, żyje obok a jednak osobno. Sama sobie dziecka nie