Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

mestu

Użytkownik
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

mestu's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

  • Jest tu ponad tydzień
  • Jest tu ponad miesiąc
  • Jest tu ponad rok Rare

Recent Badges

0

Reputacja

  1. Dzień dobry! Na wstępie mojego posta chciałbym jasno określić, że nie mam pojęcia co mi jest, chociaż mogę mieć pewne pomysły i proszę o obiektywne, specjalistyczne oko w całej sprawie. Słowem wstępu: Jestem studentem, mam 20 lat. Jestem z moją dziewczyną od ponad 2.5 roku, przez pierwsze dwa lata związku było w porządku, mieliśmy problemy jak każda para, ale dobre chwile przyćmiewały te gorsze, generalnie nie było nic do czego można byłoby się przyczepić. Około marca, moja dziewczyna oświadczyła, że planuje iść na studia do odległego miasta, sugerując związek na odległość. Jestem realisto-pesymistą i założyłem z góry, że z momentem jej pójścia na studia - koniec naszej relacji, że się rozpadnie, że nic z tego nie będzie i ją stracę. Bardzo to przeżyłem, tydzień chodziłem przybity, osowiały i wieczorami płakałem. Pojawił się natomiast promyk nadziei, że pójdzie do tego samego miasta co ja, ale stwierdziłem, że jeśli poświęci swoje plany dla mnie (co w tym wieku jest głupie, zdaje sobie z tego sprawę) to muszę BYĆ PEWNY, że ją kocham, że nie zostawię jej samej i na lodzie. No więc zacząłem szukać na internecie oznak, że ją kocham, że to miłość, że to partner na całe życie. I jak można się domyślić - kiedy coś nie zgadzało się z opisami na stronac h internetowych czułem lęk, panikę, że jeśli tak nie jest to jej nie kocham, to ją oszukuję, muszę z nią zerwać, skrzywdze ją i w ogóle będzie tzw. kicha. Pierwszy miesiąc był okrutny, potrafiłem siedzieć godzinami przeszukując internet w poszukiwaniu odpowiedzi, rozwiązywałem quizy, czy kocham ją czy nie itd. I tak to szło, dużo lęku, dużo szukania zapewnień że jest ok. Kolejne odbywały się trochę inaczej, zauważyłem pewien schemat - były dni kiedy obsesywnie poszukiwałem odpowiedzi, które w wyniku dużej ilości lęku, nie intensywnego ale przytłaczającego i odbierającego chęć do życia, prowadziły do zupełnej znieczulicy emocjonalnej, wrażenia, że jeśli moja partnerka by zmarła, odeszła z mojego życia, nawet by mnie to nie wzruszyło. Wyłapywanie wszystkich wad mojej partnerki i bycie bardzo wyczulonym na nie. Sprawdzanie reakcji swojej na jej obecność i określone zachowania - przykład - sprawdzałem reakcje źrenic na jej widok, głupie, ale dawało mi poczucie bezpieczeństwa. I tak to się utrzymywało do zeszłego miesiąca. W wyniku tych stanów miałem wiele takich zapędów do zerwania, do ucieczki, każda kłótnia była przez mój umysł powiększana 10 razy i analizowana raz po razie. W fazie tej znieczulicy też czuje jakby wzmożone zainteresowanie innymi kobietami, przeświadczenie, że z każdą inną kobietą byłoby mi lepiej, że każda inna kobieta jest atrakcyjniejsza i lepsza. Dodatkowo, kiedyś wyobrażając sobie przyszłość razem czułem się szczęśliwy, teraz czuję praktycznie od razu falę lęku. Od miesiąca czuje się kompletnie znieczulony, fazy tego lęku minęły, ale czuje ciągle chęć zerwania, niechęć do spotkań itd. Przez stan w jakim się znajduje i znajdowałem wynikło wiele kłótni, które dodatkowo osłabiły naszą relację do dnia dzisiejszego, że kłócimy się prawie co drugi dzień. Nie wiem co robić, mam wrażenie, że sabotuje swój związek. Straciłem nadzieje, że kiedyś będzie dobrze, tak jak wcześniej. Na wszystkie pytania odpowiem, za wszystkie sugestie co mi może być - serdecznie dziękuję. PS. Rozważałem ROCD (nerwica natręctw skoncentrowana na związku), nie wiem jak po polsku nazywa się "relationship anxiety", ale to też brałem pod uwagę z samoobserwacji.
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.