Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

psycholog Aleksandra Pastor

Terapeuta
  • Zawartość

    20
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    4

psycholog Aleksandra Pastor wygrał w ostatnim dniu 5 Maj 2020

psycholog Aleksandra Pastor ma najbardziej lubianą zawartość!

2 obserwujących

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

psycholog Aleksandra Pastor's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

8

Reputacja

  1. Szanowna Pani, Często bywa tak, że rodzina nie potrafi udzielić wsparcia w sytuacji cierpienia jednego z jej członków. Proszę omówić swoje trudności z jednym ze specjalistów tu, na platformie. Prawdopodobnie ma Pani objawy depresji i/lub któregoś z zaburzeń lękowych. Jeśli Pani sięgnie po pomoc specjalisty w tym zakresie, ma Pani ogromne szanse na odzyskanie siebie i radości życia oraz na poradzenie sobie z bólem, o którym Pani pisze. Pozdrawiam Panią serdecznie Aleksandra Pastor-Statkiewicz
  2. Ostatnio w swoim gabinecie spotykam wiele kobiet, które doświadczają na co dzień przemocy psychicznej ze strony partnera. Nierzadko idzie ona w parze z przemocą fizyczną i ekonomiczną. To nie jest łatwy temat, ale tak ważny, szczególnie dla kobiet, które już od dziecka są wychowywane na osoby miłe, skromne, usłużne i wręcz zaprogramowane, żeby w pierwszym rzędzie dbać o potrzeby swojej rodziny, a dopiero później, o swoje. Czym jest zjawisko przemocy psychicznej? Właściwie każda z kobiet może reagować w bardzo różny sposób na to, co usłyszy, doświadczy ze strony partnera. Podam w tym miejscu jedną z definicji. Przemoc psychiczna jest zachowaniem (lub jego zaniechaniem), którego intencją jest kontrolowanie, powodowanie cierpienia, naruszanie praw i dóbr osobistych ofiary przez osobę silniejszą. Zachowania, które klasyfikuje się w kategorii przemocowych to głównie: kontrolowanie kontaktów ofiary z rodziną lub znajomymi (tak telefonicznych, jak i osobistych), szkalowanie, szykanowanie i urąganie ofierze, wyzywanie, oskarżanie, a czasem również przedrzeźnianie i wyprowadzanie z równowagi, protekcjonalne, lekceważące, pozbawione szacunku postępowanie i/lub wypowiedzi w stosunku do ofiary przy osobach trzecich, grożenie partnerowi bezpośrednią napastliwością, niszczeniem rzeczy ofiary, wyładowywaniem agresji na przykład poprzez rzucanie przedmiotami, trzaskanie drzwiami czy kopanie w ściany, obarczanie ofiary winą za własne zachowania sprawcy, wywoływanie poczucia odpowiedzialności za relacje w związku i niekontrolowane emocje oprawcy. Przemoc psychiczną w związku ciężko dostrzec, a następnie wykazać i udokumentować. Ofiara jest zwykle niemal całkowicie podporządkowana sprawcy, zmanipulowana, odizolowana od społeczeństwa, przekona o byciu winną i nic nie wartą. Wyjście z takiego stanu jest bardzo trudne, dlatego od początku nie można ignorować zachowań, które mogą nosić znamiona przemocy lub po prostu nią być. Bardzo ważne jest natychmiastowe reagowanie na niżej wymienione zachowania nie tylko sprawcy, ale również ofiary. Często jest tak, że związek z osobą o zaburzonej osobowości przebiega według trzech głównych faz: idealizacji, dewaluacji i odrzucenia. Etap idealizacji polega na zachłyśnięciu się uczuciem miłości, błogości, na spędzaniu razem mnóstwa czasu, jednym słowem na sielance. I byłoby super, gdyby nie fakt, że my kobiety, często przymykamy oko na niepokojące sygnały w zachowaniu partnera, które zauważamy już na samym początku znajomości. Nie chcemy widzieć np. sporadycznych przejawów chamstwa, agresji czy zwykłego lenistwa, nieodpowiedzialności. Etap idealizacji to także czas, w którym zaburzony partner zbiera informacje o partnerce, poznaje między innymi jej słabe strony. A po co? Żeby w drugim etapie - dewaluacji – stopniowo wykorzystać tę wiedzę przeciwko partnerce. Stopniowo, bo gdyby wypalił z przemocą psychiczną od razu, na bank kobieta pogoniłaby takiego mężczyznę. Użyję tutaj plastycznej metafory – żaby, którą wrzuca się do gorącej wody. Jeśli żaba nagle ląduje we wrzątku, to szybciutko stamtąd ucieka. Jeśli natomiast żaba siedzi w wodzie, która jest stopniowo podgrzewana, to zostanie w końcu ugotowana. Przykre, ale tak się zdarza. Przemoc psychiczna boli najbardziej i trudno ją udowodnić, bo jest dostosowana do każdej kobiety, do każdego mężczyzny, najczęściej bardzo indywidualnie, bo każdy ma inne doświadczenia i słabe strony, ograniczenia. Choć rozmowa o doświadczaniu przemocy, jest trudna to jednak jest niezwykle ważna. Konieczne jest przełamanie tego tematu tabu i tajemnicy, które powodują lęk, wycofanie, a niejednokrotnie również wstyd. Jeśli Wy, drodzy czytelnicy, znajdujecie się w podobnej, do opisywanej przeze mnie, sytuacji, pamiętajcie, że to nie wy powinniście się wstydzić i że to nie wasza wina, że partner/parnterka wyładowuje się na Was. Szukajcie pomocy, nigdy nie ustawajcie w walce o lepsze jutro dla Was i dla Waszych dzieci.
  3. Szanowna Pani, Z Pani wypowiedzi wynika, że ma Pani świadomość swoich problemów i chce Pani zmienić siebie. To już bardzo dużo. Czasami samodzielna praca nad sobą nie wystarcza. Potrzebna jest nam osoba, która pomoże nam w procesie zachodzenia pozytywnych zmian w naszym życiu. Często jest to terapeuta, psycholog, psychoterapeuta. Osoba ta wskaże Pani mechanizmy obronne, które Pani nieświadomie stosuje, pokaże, co robić, żeby osiągnąć poprawę np. w relacjach damsko-męskich. Po drugie opisuje Pani faktycznie wiele cech syndromu DDA i to zrozumiałe z uwagi na to, co Pani przeszła. Niskie poczucie wartości, wiara we własne możliwości przyjdą z czasem i będą wynikały z Pani pracy nad sobą. A osoba, która będzie towarzyszyła Pani w tej drodze, będzie ją dla Pani oświetlała. Jest Pani młodą kobietą, zaczyna Pani nową pracę i warto właśnie teraz zacząć tą pracę nad sobą, ale właśnie pod czyimś kierunkiem. Proszę pamiętać, że to nie musi być pierwsza lepsza osoba, tylko taka, z którą w relacji terapeutycznej, będzie Pani czuła się bezpiecznie, której będzie Pani ufała. Trzymam za Panią kciuki. Ma Pani ogromny potencjał do osobistej zmiany, bo Pani już teraz sama widzi, że potrzebuje pozytywnej zmiany w zachowaniu. A zaręczam Pani, że nie każdy potrafi to zrobić. Trzymam kciuki, Aleksandra Pastor - psycholog Ocal siebie
  4. Szanowna Pani, proszę niezwłocznie udać się do lekarza, który Panią prowadzi. Choroba Hashimoto, przy nieodpowiednim leczeniu, może być przyczyną depresji. Jeśli jest dodatkowo insulinooporność i np. łączy się ona u Pani z nadwagą, otyłością, to też może być przyczyną stanów depresyjnych. Podała Pani mało informacji o sobie. A tu potrzeba porządnego wywiadu klinicznego w kierunku odkrycia przyczyn Pani trudności. Parę zdań na forum nie wystarczy, żeby określić, co Pani dolega. Jeśli ustabilizowanie pracy tarczycy nie pomoże, proszę jak najszybciej zwrócić się do lekarza psychiatry! Mam też nadzieję, że ma Pani wsparcie w rodzinie. Proszę nie czekać, tylko zadbać o siebie. Aleksandra Pastor
  5. Szanowna Pani, Sytuacja, w jakiej Pani się znajduje jest trudna, ale stanowczo nie zgadzam się, że jest beznadziejna. Z Pani wypowiedzi wynika, że jest Pani osobą bardzo wrażliwą, co oznacza, że wszelkie rany emocjonalne bolą bardziej, niż inne osoby. To, że ma Pani nadal nadzieję, że partner się zmieni wynika ze współuzależnienia. To, że Pani czuje się jak wrak kobiety w tej chwili nie oznacza, że za parę tygodni, miesięcy, nie będzie Pani tryskała zdrowiem i energią i nie będzie Pani cieszyła się obecnością dziecka. Nie warto trzymać się osoby, która Pani nie okazuje szacunku i nie daje nic od siebie, a już na pewno poczucia bezpieczeństwa. Lęk i depresja są naturalną reakcją na przewlekły stres i emocjonalny ból, których Pani doświadcza. Polecam np. lekturę Melody Beattie: " Koniec ze współuzależnieniem", a szczególnie rozdział dotyczący podstaw dbania o siebie. Poza tym ważne jest, żeby Pani znalazła wsparcie społeczne, , tu na forum, w miejscu zamieszkania. Ważne jest też dbanie o takie Pani podstawowe potrzeby, jak sen, zdrowe, zbilansowane posiłki, odpoczynek. Jeśli Pani wyrazi chęć rozmowy ze mną lub innym specjalistą, proszę dać znać. Wsparcie specjalisty, który pokaże Pani, jakie mechanizmy działają w Pani związku i wskaże drogę wyjścia z depresji jest bardzo istotną częścią terapii. Głowa do góry. Miłego dnia. Aleksandra Pastor
  6. Szanowna Pani, Odpowiem krótko. To Pani życie i zdrowie, nie Pani bliskich i to Pani jest za nie odpowiedzialna. Jeśli nie zdobędzie się Pani na odwagę i nie sięgnie po pomoc, nie będzie lepiej. Wiem, że czuje Pani lęk. Czasami można działać na swoją korzyść pomimo lęku, to znaczy, że boi się Pani, ale idzie Pani do lekarza i załatwia Pani swoje sprawy dotyczące zdrowia. Małymi krokami odbuduje Pani wtedy pewność siebie, a przede wszystkim zyska życie. Z poważaniem Aleksandra Pastor-Statkiewicz
  7. Szanowna Pani, z Pani opisu sytuacji wynikać może, że doświadcza Pani objawów zespołu stresu pourazowego, mającego zwiazek z wypadkiem, który był Pani udziałem rok temu. Każde wydarzenie, które łączy się z groźbą utraty życia, może wywoływać tego rodzaju niepożadane skutki w postaci stanów depresyjnych, utraty radości życia, lęków o przyszłość i innych. Te negatywne skutki nie muszą ujawnić się od razu po danym wydarzeniu. Mogą nadejść tydzień, dwa miesiące, rok, a często nawet kilkanaście lat później. W terapii traumy stosuje się różne podejścia. Od farmakologicznego po pracę z ciałem. Od psychoterapii po sięganie do środków pozawerbalnego wyrazu: tańca, śpiewu, bębnienia, malowania. To temat rzeka. Warto się w tym wypadku skonsultować z psychologiem, psychiatrą, psychoterapeutą w celu dobrania dla Pani odpowiedniej formy terapii. Proszę nie zwlekać z decyzją o sięgnięciu po pomoc. Jest Pani młoda, zaraz zostanie Pani mamą. Warto zawalczyć o siebie, o swoje życie. Aleksandra Pastor-Statkiewicz
  8. Szanowna Pani, Proszenie o pomoc to nie wstyd. Tym bardziej, że jest zagrożone Pani życie. Z Pani pisemnej wypowiedzi wynika, że jest Pani zdominowana przez członków rodziny. Dodatkowo zmaga się Pani z astmą, chorobą tarczycy i problemami z odżywianiem. Już przy niewłaściwie dobranym leczeniu Hashimoto, może Pani doświadczać depresji. Potrzebuje Pani wsparcia w stopniowym rozwiązywaniu problemów oraz psychoterapii. Proszę zgłosić się pilnie do najbliższej Poradni Zdrowia Psychicznego w Pani miejscowości. Do lekarza psychiatry nie trzeba mieć skierowania, wystarczy pesel i podstawowe dane, aktualne ubezpieczenie zdrowotne. Jeśli obawia się Pani, że to za małe miasto i rodzice się dowiedzą, to żeby nie przysparzać Pani stresu, proszę się udać do podobnej placówki w sąsiedniej miejscowości. Ale to w ostateczności. Proszę pamiętać, że jest Pani osobą dorosłą i ma Pani prawo do dbania o własne zdrowie fizyczne i psychiczne, niezależnie od tak negatywnych i krytycznych opinii rodziny i braku ich wsparcia. Życzę Pani, żeby spotkała Pani na swojej drodze dobrych ludzi i nigdy nie poddawała się. Jeśli ma Pani myśli samobójcze, proszę niezwłocznie udać się do lekarza psychiatry. Aleksandra Pastor-Statkiewicz
  9. Szanowna Pani, To nie tylko "głupia i niedorzeczna obsesja". To było sensem Pani życia przez cztery lata i przechodzi Pani teraz przez żałobę po stracie - urojenia, ale zawsze stracie. Stąd te emocje i nieskończona ilość analiz. Poza tym, to nie jest dziwny i osobliwy problem. Mnóstwo osób na świecie można zaklasyfikować jako tzw. obsesyjnych kochanków. To jest problem mający swoje przyczyny i rozwiązanie. Nie jest to porada na stronę pisania czy nawet dwadzieścia. Tym bardziej, że nie wiem nic o Pani wcześniejszym życiu i doświadczeniach. Jeśli Pani zdecyduje się faktycznie sobie pomóc i zacząć pracę nad sobą, zapraszam na skype. Może Pani z tego wyjść. Głowa do góry! Aleksandra Pastor-Statkiewicz
  10. Szanowna Pani, Proszę zadbać o swoje zdrowie psychiczne i skorzystać z pomocy psychologicznej oraz psychiatrycznej, oferowanej przez Poradnie Zdrowia Psychicznego, bezpłatnie. Do psychiatry rejestruje się Pani bez skierowania, podając tylko podstawowe dane i nr pesel. Nie pisze Pani, w jakiej miejscowości Pani mieszka. Jeśli nie ma tam Poradni, proszę pojechać do najbliższego miasta, w którym się ona znajduje. Z tego, co wiem, to terminy nie powinny być zbyt odległe. Depresja ma to do siebie, że często osoby nią dotknięte przeżywają niewyobrażalny ból psychiczny. Proszę więc nie czekać, tylko działać. Jeśli zadziałają antydepresanty, to odczuje Pani bardzo dużą ulgę i zacznie Pani na nowo dostrzegać jasne barwy w życiu. To Panią zmobilizuje do dalszych zmian w zakresie dbania o siebie. A, i jeszcze jedno, jeśli lekarz przepisze Pani leki na depresję, proszę być cierpliwą. Każdy lek antydepresyjny ma inne działanie. Wszystko zależy też od Pani organizmu. Jeśli jeden lek nie zadziała, są inne. Czasami konieczne jest również zmniejszenie lub zwiększenie dawki leku, żeby uzyskać poprawę zdrowia, dlatego tak ważne jest regularne konsultowanie się z lekarzem psychiatrą. Trzymam kciuki za Panią. Pozdrawiam Aleksandra Pastor-Statkiewicz
  11. Szanowna Pani, to, że widzi Pani swoje problemy z poczuciem wartości, akceptacją siebie to już duży krok w dobrym kierunku. Pisze Pani, że nie może skorzystać z pomocy psychologa. Szkoda, bo to właśnie w bezpiecznej relacji z psychoterapeutą, psychologiem uczymy się siebie, nowych i zdrowych nawyków i odpowiedniego podejścia do życia. Nie pisze Pani o rodzaju traumatycznych wydarzeń w przeszłości. To, co Pani przeżywa Mariko, może być skutkiem traumy. Traumatyczne wydarzenia mają to do siebie, że chcemy o nich zapomnieć, bo są zbyt trudne. Ma Pani 18 lat i ogromne szanse na znalezienie skutecznej pomocy. Trzymam kciuki Aleksandra Pastor-Statkiewicz
  12. Parentyfikacja to sytuacja, kiedy dziecko „przejmuje” dorosłe role w swoim domu i rodzinie. Jest to ponad jego siły psychiczne i fizyczne. Rodzice, cóż… albo piją, albo są „nieobecni”, albo niezaradni i niedojrzali, albo agresywni, a często wszystko naraz. Dziecko, które przedkłada potrzeby innych ponad swoje własne, może wzbudzać wiele pozytywnych uczuć. Troszcząc się o innych, biorąc na siebie cudze obowiązki, często jest nagradzane dobrym słowem, stawiane za wzór godny naśladowania. Bezinteresowna, altruistyczna postawa wydaje się jednoznacznie godna uznania. Taki syn czy córka napawa dumą: „Mam takie pomocne, zgodne dziecko, co w tym złego? To chyba dobrze, że nauczyłem je myśleć o innych? Że nie jest egoistą?”. Często stoi jednak za tym ogromne cierpienie tego dziecka. Gloryfikuje się osoby skupione na potrzebach innych. Nikt jednak nie pyta, jaką cenę płacą za tę postawę. Schemat samopoświęcenia tworzy się zwykle, gdy któryś z opiekunów jest ciężko chory, cierpi na depresję, jest nieszczęśliwy lub uzależniony, samotnie wychowuje dziecko. Aby przeżyć, dziecko jak powietrza potrzebuje zaspokojenia podstawowych potrzeb emocjonalnych: opieki, troski, wsparcia, uwagi, ciepła, bliskości, bezpiecznego przywiązania. Jest to warunkiem absolutnie koniecznym, aby mogło się prawidłowo rozwijać i zachować zdrowie psychiczne. Tymczasem widzi słabego, bezradnego rodzica, niedostępnego emocjonalnie. Zrozpaczone, stara się mu pomóc najlepiej jak potrafi, ponieważ jest całkowicie zależne od opiekuna. Może się przymilać do niego, być uległe, podporządkowane, poświęcać się – monitorować jego potrzeby i starać się je zaspokoić. Dziecko czuje, że od zadowolonego rodzica ma szansę dostać uwagę, bliskość, miłość; od rodzica pogrążonego w rozpaczy, uzależnionego, bezradnego – niewiele. W rodzinie, w której rodzice nie radzą sobie ze swoimi problemami, u dziecka może wytworzyć się odpowiedzialność także za młodsze rodzeństwo („Kto zajmie się nim, jeśli matka cały czas leży w łóżku, a ojca ciągle nie ma?”). W obliczu niestabilnego emocjonalnie rodzica i potrzebującego opieki młodszego brata lub siostry, wejdzie w rolę opiekuna rodziny. Parentyfikacja jest formą zaniedbania dziecka, mającą znamiona przemocy emocjonalnej i ma poważne konsekwencje dla jego dalszego rozwoju. Nancy D. Chase, terapeutka i badaczka zajmująca się tym zjawiskiem, definiuje parentyfikację jako sytuację, w której dziecko poświęca własne potrzeby – uwagi, bezpieczeństwa i uzyskiwania wsparcia w rozwoju – po to, by dostosować się do instrumentalnych lub emocjonalnych potrzeb rodzica i troszczyć się o nie. Obciążenie, które dźwiga, przekracza jego możliwości radzenia sobie. To wyjątkowo duże wyzwanie dla dziecięcej psychiki. Prawdziwym źródłem poczucia własnej wartości dziecka jest miłość rodzica, który rozumie jego podstawowe emocjonalne potrzeby i adekwatnie je zaspokaja. Tylko to da ostatecznie dziecku głębokie przekonanie, że jest kochane i ma swoją wartość przez sam fakt, że istnieje. Bez warunków. Podporządkowanie dziecka potrzebom innych w dalszej perspektywie znacząco obniży jego poczucie własnej wartości: „Skoro nie dostaję uwagi, wsparcia, przewodnictwa, zainteresowania, troski, miłości, oznacza to, że mało znaczę. Jestem nieistotny”. Dziecko, gdy zdarzy się mu czasem – jak każdemu – odstępstwo od reguły, uzna, że zawiodło. W sytuacji gdy siebie postawi na pierwszym miejscu, gdy będzie przeżywało złość, kiedy będzie domagać się swoich praw – poczuje się winne. Doświadczanie tych emocji jest bolesne, a samopoświęcenie pozwala do pewnego stopnia ich unikać. W ten sposób schemat się wzmacnia. Coraz silniejsze staje się przekonanie: „Nie mogę przysparzać bliskim żadnych trosk, muszę troszczyć się o harmonię w rodzinie. Nie mogę sobie pozwalać na słabość”. W dzieciństwie schemat samopoświęcenia pełni rolę adaptacyjną. Dziecko, które doświadcza zaniedbania ze strony rodziców, pochłoniętych własnymi problemami, którym nie starcza sił, by poświęcać mu uwagę i okazywać uczucia, jest starającą się przetrwać ofiarą. Zdecydowanie więcej nadziei zachowa w sytuacji, gdy uwierzy, że to ono powinno się bardziej postarać: być dzielne, silne, dające wsparcie, niż gdyby uznało, że to rodzic jest wadliwy, zimny, nieczuły, brak mu empatii i ciepła. Potrzebuje rodziców, więc za wszelką cenę usiłuje utrzymać ich pozytywny obraz. Woli wybrać stłumienie gniewu, sprzeciwu, eliminację własnych potrzeb. Zresztą trudno rozzłościć się na rodzica, który jest chory, nieszczęśliwy, zrozpaczony, nieradzący sobie, przepracowany. Człowiek z zahamowaną agresją jest bezbronny na przemoc z zewnątrz, ale też na przemoc, która dzieje się w jego wnętrzu. W psychice dziecka sukcesywnie buduje się reprezentacja rodziców jako potrzebujących, a jego samego jako wspierającego. Oznacza to, że dziecko odczuwa wewnętrzną presję, nakaz, by zawsze służyć potrzebom innych kosztem własnych. W konsekwencji nie pozostaje z rodzicem w autentycznej relacji, a w dorosłym życiu także z innymi ludźmi. Prezentuje swoje fałszywe Ja, zgodne z oczekiwaniami innych. Słysząc słowa uznania dla takiej postawy, w naturalny sposób będzie ją wzmacniać. Ten rodzaj dowartościowania wcale mu jednak nie służy – jest bowiem pochwałą skierowaną nie w jego stronę, ale wobec schematu samopoświęcenia. W oczach rodzica uznanie dostaje fałszywe Ja, które zinternalizowało potrzeby rodzica i uczyniło je nadrzędnymi. Parentyfikacja utrudnia psychiczne oddzielnie od rodzica, które jest warunkiem prawidłowego rozwoju. Może wytworzyć u dziecka schemat uwikłania emocjonalnego, którego przejawem jest niemalże stopienie z rodzicem, kosztem kształtowania własnej tożsamości. Dziecko doświadcza zjednoczenia z rodzicem przy jednoczesnym uczuciu zdławienia, przytłoczenia tą więzią. A każda próba postawienia granicy, okupiona jest gigantycznym poczuciem winy. Rozpaczliwe wysiłki dziecka, by odpowiedzieć na oczekiwania, nigdy nie są wystarczające. Pomimo starań nie udaje się „uleczyć” rodzica, uszczęśliwić go trwale, zaspokoić na tyle, by mniej cierpiał, radził sobie albo stał się bardziej dostępny emocjonalnie. Ten tragiczny scenariusz często odtwarza się potem w dorosłym życiu. Nadaremna nadzieja na odwzajemnienie starań i dostrzeżenie potrzeb przez innych, podobnie jak wcześniej przez rodziców. Dziecko, które rozwinęło styl funkcjonowania związany ze schematem samopoświęcenia, w dorosłym życiu najczęściej będzie wchodziło w związki z potrzebującymi, nieradzącymi sobie osobami, przejmując za nie odpowiedzialność, nie oczekując zaspokojenia jego potrzeb przez innych. Może także za partnera nieświadomie wybrać osobę agresywną – reprezentującą tę część Ja, która została stłumiona. Jeśli nagromadzona latami wściekłość zostanie jednak odblokowana, może zaowocować przyjęciem postawy roszczeniowej, nadmiernie asertywnej, agresywnie domagającej się od innych zaspokojenia sfrustrowanych latami ważnych potrzeb. Najczęściej będzie jednak z uporem skupiać uwagę na innych, nadmiernie się o nich troszcząc, podporządkowując się ich oczekiwaniom, lekceważąc własne potrzeby i preferencje. I może się zdarzyć, że taka osoba nigdy nie zazna sytuacji, kiedy poczuje się ważna i kiedy zaspokojone zostaną jej własne potrzeby. Potrzeby miłości, bycia ważnym, znaczenia własnej osoby będą zawsze. I warto się zastanowić, w jaki sposób my, dorośli je zaspokajamy. Czy w sposób konstruktywny dla nas, dla naszych najbliższych, czy raczej skłaniamy się w stronę autodestrukcyjnych zachowań i nałogów, bo nie potrafimy inaczej... Aleksandra Pastor-Statkiewicz
  13. Witam Pani Marto, Pani wypowiedź jest bardzo krótka. Przyczyn huśtawek nastroju w Pani przypadku może być wiele. Możemy brać pod uwagę np. huśtawki hormonalne plus opiekę nad małym dzieckiem. Nie pisze Pani np. nic na temat tego, czy może Pani liczyć na pomoc w wychowaniu dziecka i czasami znaleźć chwilę na odpoczynek. Myślę, że w tym przypadku warto skonsultować się z psychologiem i lekarzem, którzy pomogą Pani w określeniu przyczyn kłopotów z poziomem energii i nastrojem. Proszę nie zwlekać ze zwróceniem się o pomoc, bo właściwa interwencja powinna przywrócić Panią do dawnego życia. Pozdrawiam Aleksandra Pastor-Statkiewicz
  14. Dzień dobry, My, ludzie mamy wrodzoną skłonność do poprawiania rzeczy, osób, sytuacji. Jeśli nas zamknąć w pustym pokoju z krzywo powieszonym obrazem na ścianie, to naszym pierwszym odruchem jest podejść i sprawić, żeby obraz wisiał prosto, tak jak ma być ( naszym zdaniem). Tymczasem rzeczywistość wygląda inaczej i nie na wszystko mamy w naszym życiu wpływ. Dlatego warto jest zastanowić się, dlaczego tak bardzo chcemy zmienić coś lub kogoś. Jeśli nie możemy, mimo włożenia w to całej energii, zmienić drugiego człowieka, zawsze pamiętajmy, że możemy zmienić siebie, swoją postawę i przestać tracić energię i radość życia na zmienianie innej osoby. Tak naprawdę nie wiemy, jak potoczą się losy syna partnera. Ma dopiero 17 lat. Kto wie, może spotka na swojej drodze taką osobę, której miłość i akceptacja sprawi, że będzie chciał zmienić w sobie styl, który sobie obrał. Proszę skupić się na sobie, na dawaniu miłości i radości sobie, skupić się na relacji z partnerem. Może warto wybrać się na romantyczną kolację we dwoje i po prostu cieszyć się sobą. Pozdrawiam Aleksandra Pastor-Statkiewicz
  15. Dzień dobry, przede wszystkim proszę postarać się zachować spokój. Z Pani postu wynika, że nosi Pani w sobie olbrzymie poczucie winy, co jest wynikiem manipulacji. Jeśli ktoś nam wmawia codziennie przez pół roku, że jesteśmy czemuś winni, to zaczynamy w to kłamstwo wierzyć. Ma to związek z mechanizmami przemocy psychicznej oraz szantażem emocjonalnym. Nie jest Pani również odpowiedzialna za zachowanie męża, każdy w związku odpowiada za siebie. Owszem może Pani zasugerować mu formę pomocy ze swojej strony, ale Pani podstawowym obowiązkiem jest dbanie o siebie i o córkę w drugiej kolejności. Jeśli chodzi o rozwiązanie tej sytuacji, to jest to złożony problem i wymaga podjęcia odpowiednich, usystematyzowanych kroków. Jeśli jest Pani gotowa zmierzyć się z tą sytuacją, odzyskać radość życia i przestać się czuć winną bez powodu, zapraszam do kontaktu na skype. Pozdrawiam Aleksandra Pastor-Statkiewicz
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.