Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Pasta

Użytkownik
  • Zawartość

    5
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

Pasta's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

0

Reputacja

  1. Dokładnie tak, tylko co mam teraz zrobić? Udać się znów do terapeuty? Tego samego, czy go zmienić? I najważniejsze: z partnerem czy sama?
  2. 1.Wiem, że terapie nie kończą się na jednym spotkaniu, byliśmy na kilku (ja sama była wcześniej u innego terapeuty, który powiedział mi, że powinniśmy iśc razem z partnerem na terapię, więc przed wspólną wizytą wybraliśmy innego, ponieważ u tego pierwszego czułam się jakbym była oskarżana), opisałam z grubsza Panu psychoterapeucie moje problemy, a on zdecydował, że zajmie się z nami naszą komunikacją. Kiedy byliśmy u niego po raz ostatni pytał czy wszystko dobrze, powiedzieliśmy, że tak, bo faktycznie było dobrze między nami, stwierdził zatem, że nie ma sensu już się spotykać i że mamy przyjść jak pojawią się jakieś problemy... To chyba on powinien wiedzieć kiedy zakończyć spotkania a nie my.. Do kogo mam się udać teraz? 2. Wydaje mi się, że kocham go jako człowieka, no bo bliskości nie dostarcza mi zbyt dużo, jeśli by tak nie było, to chyba nie miałabym aż tak wielkich wątpliwości. Poza tym w kwestiach emocjonalnych jest dość specyficzny, chociaż myślę, że moja emocjonalność i uczuciowość trochę na niego wpłynęły i stał się bardziej uczuciowy. Wiem, że zaufanie to podstawa, wiele razy sama mówiłam to innym... Nie bardzo rozumiem o co chodzi z tymi oczekiwaniami. Poza wypełnianiem domowych obowiązków pragnę tylko by kochał mnie naprawdę, był szczery i nic przede mną nie ukrywał. Myślę, że ja spełniam te warunki, bo raczej nie jestem hipokrytką i chcę być fair. 3. Nie jest łatwo tak z dnia na dzień przestać się zamartwiać. Czasem to przychodzi nagle, jakby z powietrza. Bardzo często nie mogę tego opanować, robi mi się smutno i najczęściej zalewam się łzami... Owszem. zdarzają się również momenty kiedy martwię się mniej, ale ich ilość można chyba policzyć na palcach jednej ręki... 4. Co do priorytetów, to też dośc ciężkie zagadnienie. Uczyć się uczę, odwiedzam rodzinę, w domu robię dużo rzeczy i jest ok. Ale chęć bycia kochaną zawładnęła moim życiem i wydaje mi się, że miłośc i rodzina są dla mnie priorytetem.
  3. Ponieważ Pan psychoterapeuta wydawał się nie rozumieć mojego problemu. Przedstawiliśmy mu dwie kłopotliwe sprawy, owszem pomógł nam w komunikacji, mówimy sobie o nastrojach i staram się nie obwiniać się za zły humor partnera... Tylko, że nadal nie wiem jak poradzić sobie z ciągłym zamartwianiem się, z myślami, że zaraz to wszystko się rozpadnie, a ja jestem beznadziejna, bo nie potrafię być taka, żeby ukochany mnie pokochał... Miałam problem z wychodzeniem gdziekolwiek w godzinach popołudniowych, kiedy to mój partner kończył pracę i był w domu. Kiedy miałam wolne od zajęć (bo studiuję), to wszystko załatwiałam w godzinach jego pracy, tak, aby móc być w domu kiedy on wróci. Jeśli zdarzyła się sytuacja, że musiałam wyjśc na dłużej, to ciągle patrzyłam na zegarek, a jak już była pora kiedy powinien być w domu, zaczynałam się bardzo denerwować i robić wszystko by jak najszybciej być w domu. Przestałam spotykać się z ludźmi, straciłam przez to przyjaciółkę i teraz nie mam nawet nikogo komu mogłabym się wygadać... Psychoterapeuta powiedział na to, żebym starała się powoli wydłużać mój czas spędzony poza domem. No dobrze, czasem potrafię, ale nadal się martwię i nawet teraz gdy to piszę, to ręce mi się okrutnie trzęsą. Problemem jest to, że nie mam pewności co do tego czy mój partner mnie kocha i ciągle mam w głowie te natrętne myśli. Cokolwiek się nie zdarzy obwiniam za to siebie, że nie jestem wystarczająca, że coś robie źle, że może mu się odwidziało, może kogoś poznał... Często te myśli powodują u mnie płacz i wtedy czuję się beznadziejnie, a przecież staram się dla niego jak mogę, robię wszystko żeby był ze mną szczęśliwy, ale nie potrafię pozbyć się tych myśli, domysłów, czarnych scenariuszy w głowie, a wtedy nie mogę funkcjonować normalnie, cała się trzęsę, płaczę i bywam dla niego niemiła. Chociaż tego nie chcę, to to się samo dzieje... Są momenty kiedy czuję się dobrze sama ze sobą, uśmiecham się, jest dużo miłości między mną a partnerem, ale czasem wystarczy jeden mały impulsik, a ja znów zaczynam układać sobie w głowie jakieś chore akcje związane z naszym związkiem i wtedy zaczynam czuć się jak nic nie warty byt, którego nikt nie jest w stanie i nie chce pokochać. Kurczę, nie wiem co robić, chciałabym być pewna tego związku, czuć się w nim bezpiecznie i stabilnie, póki co, zdarza się to tylko raz na jakiś czas...
  4. Dodam jeszcze, że po tej całej sytuacji schudłam 7 kg, wydaje mi się, że przez ten ciągly stres, czy znów czegoś takiego nie zrobi.. Często miewam też gorszy nastrój, nie chce mi się wstawać z łóżka, często płaczę przez moje natrętne myśli i czasem czuję się po prostu beznadziejna i bezwartościowa, bo mój wymarzony facet nie może pokochać mnie tak bardzo jak ja jego...
  5. Witam, jestem kobietą, mam 22 lata i jestem w związku od prawie 3 lat. Po pierwszym roku bycia razem odkryłam, że mój ukochany miał konto na portalu randkowym, gdzie pisał z różnymi dziewczynami, mimo wszystko mówił, że mnie kocha i kiedy wiedząc o wszystkim płakałam, ten przytulał mnie i mówił, że przecież wszystko jest dobrze i żebym się nie bała. Po czasie przeprowadziliśmy poważną rozmowę, w której dowiedział się, że wiem o wszystkim. Po tym problem wydawał się zniknąć. Jednakże ja od dłuższego czasu nie ufam mu tak bardzo jakbym tego chciała, nie jestem pewna czy on w ogóle mnie kocha. Mówi, że tak, ale przecież wtedy też tak mówił... Ja kocham go bardzo i nie chciałabym go stracić. Zdarza się (ale baardzo rzadko), że sprawdzam jego telefon, albo historię przeglądania w komputerze, nachodzą mnie wtedy myśli, że na pewno coś tam znajdę, zaczynają trząść mi się ręce, ściska mnie w żołądku i serce wali jak oszalałe. Prawie codziennie martwię się, że on mnie zostawi, albo co gorsza, pozna kogoś lub będzie z kimś pisał i nic mi o tym nie powie, a ja będę żyła w nieświadomości podczas gdy on będzie coraz bardziej się ode mnie oddalał, a zbliżał się do tej drugiej... Byliśmy na terapii dla par, ale moje obawy niestety nie zniknęły... Naprawdę nie wiem co mam robić...
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.