Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

kasia.mo90

Użytkownik
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

kasia.mo90's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

0

Reputacja

  1. Witam, postaram się w "skrócie" opowiedzieć historię związku, w którym się znajduję. Otóż, od początku... : W zeszłe lato pojechałam do pracy za granicę wraz ze znajomymi, poznałam tam mężczyznę starszego ode mnie o 10 lat (ja 28, on 38- lecz różnica wieku nie ma dla mnie znaczenia) z którym od tamtego czasu jesteśmy razem w związku. Nasza relacja rozpoczęła się w taki sposób, że ja zostawiłam mojego byłego partnera poznając Krzyśka, a on swoją ex, z która ma 4-letnie dziecko (byli razem w związku 10 lat), lecz od dawna między nimi się nie układało jak oboje twierdzą i nie raz chcieli się rozstać, a przy związku trzymało ich tylko dziecko oraz mieszkanie, które kupił przed wyjazdem do pracy za granicę. Zakochaliśmy się w sobie, był to najlepszy okres w naszym życiu, lecz wakacje zbliżały się ku końcowi i trzeba było wrócić do Polski (na okres 2 miesięcy). W Polsce mieszkamy na dwóch różnych końcach (ja Słupsk, on Rzeszów). Krzysztof, po rozstaniu ze swoją ex, stwierdził, że zostawia jej zakupione mieszkanie, aby ich syn miał je na przyszłość, więc mogą się tam wprowadzić na stałe, ponieważ on i tak nie będzie tam mieszkał. Po powrocie, Krzysztof chciał jak najwięcej spędzać czasu ze swoim dzieckiem, co jest zrozumiałe, więc spędzał ten czas razem ze swoją ex i dzieckiem- mieszkając razem z nimi pod jednym dachem, niby w osobnym pokoju, na kanapie. Ja ten okres spędziłam w Słupsku, raz przyjechał do mnie na weekend, a kolejny raz pojechaliśmy na tygodniowy urlop. Jego ex wie, że jestem razem z nim w związku. Krzysztof podczas spędzania czasu razem z nimi, unikał niejednokrotnie odbierania telefonów ode mnie, tłumacząc to tym, że jest to dla niego niekomfortowe i głupio się przy tym czuję, że muszę dać mu czas, ponieważ jest to dla niego nowa sytuacja. Dzwonił tylko jak był sam, bez niej. Okej, irytowało mnie to, ponieważ jak każda kobieta zaczynałam podejrzewać, że być może tak naprawdę nadal są razem, lub śpią razem, mieszkając w jednym mieszkaniu, lecz postanowiłam dać mu czas. Sęk w tym, jak on przyjechał do mnie lub byliśmy na urlopie nie miał on problemu z tym aby odbierać od niej telefon, kiedy tylko zadzwoniła (i tu nie jest dla niego to niekomfortowe, a chyba powinno działać w obie strony, tym bardziej, że ona wie, że jesteśmy razem). Niejednokrotnie było to powodem naszych kłótni, a on tłumaczy się cały czas, że jest mu głupio i chce mieć z nią dobre relacje, gdyż jest matką jego dziecka i ma wyrzuty sumienia, ponieważ ich "zostawił". W grudniu kolejny wyjazd do pracy, aż do praktycznie końca kwietnia. Nie mieliśmy możliwości wyjechać razem za granicę, więc ja wyjechałam w inne miejsce, a on w inne. Mimo tego, widywaliśmy się co jakiś czas, jeździliśmy do siebie i codziennie rozmawiamy. Nasz kontakt jest super, każda chwila jaką spędzamy razem sprawia nam przyjemność, rozumiemy się bez słów. Więc skoro jesteśmy dorosłymi ludźmi, jest nam ze sobą dobrze, a ja jestem w stanie zaakceptować to, że ma dziecko i całe życie będzie miał obowiązek nim się zajmować, jestem w stanie przyjąć to na klatę. Zaproponowałam Krzysztofowi, że mogę przeprowadzić się na okres połowy kwietnia oraz maja do Rzeszowa i wynająć razem z nim mieszkanie w pobliżu, gdzie mieszka jego ex i dziecko, aby mógł spędzać z nim jak najwięcej swojego czasu, a ja zajęłabym się sobą. Nie zgodził się, zostałam wyśmiana, stwierdził, że nie jest na to jeszcze gotowy. Więc po powrocie na ten okres do Polski, ja ponownie zamieszkałam w Słupsku, a on w Rzeszowie ze swoją ex a w między czasie jeździł do rodziców razem z nią i synem, aby mogli spędzić czas z wnukiem. Jego rodzice w ogóle mnie nie akceptują, nigdy ich nie poznałam, lecz wiedzą, że Krzysztof jest ze mną i jak to wygląda. Widzieliśmy się w tym okresie ze 2 razy, kiedy przyjechał na weekend na Rzeszowa. Jak jesteśmy razem wszystko się dobrze układa, lecz kiedy wracamy do Polski i on "rzuca mnie w kąt" to mnie to przerasta. W czerwcu wyjechaliśmy razem za granicę do pracy i za tydzień wracamy do Polski. Ponownie, wynajmuję sama mieszkanie w Słupsku, ponieważ jemu do końca nie jest na rękę mieszkać razem ze mną, ponieważ chce poświęcić się dla dziecka... Wracamy do Polski na okres od połowy listopada do początku grudnia, następnie znów wyjeżdżamy na 5 miesięcy razem do pracy, gdzie będziemy razem mieszkać jak w to lato. Stwierdziłam, że skoro nie jest ze swoją ex, a my razem tworzymy związek już ponad rok i chce spędzać jak najwięcej czasu z synem, ponieważ ponownie nie będzie widział go długi okres, niech wynajmie mieszkanie w Rzeszowie niedaleko miejsca gdzie oni mieszkają. Jego tłumaczenia są typu, że szkoda mu kasy (to akurat jest najmniejszy problem, głupia wymówka) i że mieszkanie w którym mieszka ex z synem jest tak naprawdę kupione za jego pieniądze i on nie widzi problemu, aby spać na kanapie w pokoju obok. A jeśli ja przyjadę go odwiedzić w Rzeszowie na tydzień bądź dwa to wtedy może wynająć mieszkanie ze mną. Dla mnie jest nie do przyjęcia to, aby mieszkał ze swoją ex kolejny raz pod jednym dachem, ze względu na dziecko (dziecko nadal myśli, że rodzice są razem a tata tylko wyjeżdża za granicę do pracy), więc wynająć mieszkanie obok na okres 1,5miesiąca i spać gdzie indziej a z nim spędzać całe dnie. W dodatku jego relacje z ex wyglądają następująco. Przed rozstaniem jak i po, Kaśka nie pracowała, ponieważ zajmowała się dzieckiem. Krzysztof od 3 lat wraca do Polski na dwa okresy po 1,5 miesiąca. Kaśka nie pracuje, cały czas jest utrzymywana przez Krzysztofa (przelew miesięczny nie tylko na dziecko lecz też na jej potrzeby, około 2-3 tysiące miesięcznie plus wykańcza on ich mieszkanie ze swoich pieniędzy). Po rozstaniu zostawił jej zakupione mieszkanie, urządza je, aby miała gdzie mieszkać z dzieckiem i przepisać to mieszkanie w przyszłości na syna. Dostała także samochód. Od września kiedy dziecko poszło do przedszkola, Kaśka miała znaleźć sobie pracę, aby nie być od niego uzależniona finansowo i stanąć na nogi. Niby wysyła CV, ale cały czas narzeka jak to jest jej ciężko i ciągnie ile się da, oprócz ciągłych przelewów cały czas wymusza kupowanie różnych pierdół, rzeczy do przedszkola, zepsuty samochód, ciągłe ekstra wydatki. Moim zdaniem, jest to jego sprawa na co przeznacza pieniądze, ale skoro zaczyna tak naprawdę od zera i jest w związku ze mną i chciałby się usamodzielnić i wybudować sobie dom, utrzymując ją nie będzie to możliwe. Minął ponad rok, a ich relacje nie uległy zmianie, wygląda to tak samo jak byli razem i jak nie są. Czy tylko ja uważam, iż powinien postawić jej ultimatum, warunek, uciąć to i powiedzieć, że nie są razem i ma np. pół roku na ogarnięcie się, znalezienie pracy i będzie wysyłał jej tylko pieniążki na dziecko? Wszystko on tłumaczy wyrzutami sumienia. Kaśka jest wiecznie niezadowolona, manipuluje nim. W dodatku co jakiś czas pisze do niego wiadomości typu czy ja jestem warta tego aby ich dziecko cierpiało i nie miało normalnej rodziny, wysyła mu swoje zdjęcia w bikini jak teraz dobrze wygląda i wzięła się za siebie, a on ją dopinguje. Dzwoni do niego z każdą pierdołą nie tylko jak dziecko jest obok, tylko jak jest sama pod pretekstem co dziecko dziś zrobiło itp i wypisuje, że jak będzie zjeżdżał znów do Polski to ma być tylko dla nich.. w sensie, że nie dla mnie :). Pisała również ona do mnie, że nie ma do mnie żalu, że stało się jak się stało i tylko chce żeby Krzysztof miał dobre relacje z dzieckiem, co po przeczytaniu tego co ona do niego pisze jest dla mnie ściemą. W dodatku Krzysztof najczęściej rozmawia z nimi jak mnie nie ma obok, chowa się po kątach.. Czasem jak rozmawia z nią przy mnie, ona wypytuje go o rzeczy w stylu, co dzisiaj robił(ze mną) jakie ma plany na dzień. Czy ich rozmowy nie powinny zaczynać i kończyć się tylko na dziecku? Czy przesadzam? Wygląda to moim zdaniem jak niezakończony związek, a Krzysztof próbuje trzymać dwie sroki za ogon. Czy nie jest prawdą to, że powinien uświadomić ją, że łączy ich tylko dziecko i będzie mu zawsze pomagał, a że jest szczęśliwy ze mną i nie powinno interesować jej co on robi? Rozumiem, że nie jest łatwo być samotną matką i ma się dużo na głowie, ale jest to do przeskoczenia, tym bardziej, że ma mieszkanie itp, a zachowuje się jakby to było niemożliwe. Co sądzicie o tej relacji? Czy ja za dużo wymagam? Chciałabym aby w Polsce mógł spędzać jak najwięcej czasu z nim (nie chcę mu tego odbierać, bo wiem jaki jest dla niego ważny tylko mu to ułatwić) , lecz nie dawać jej nadziei na powrót skoro on tego ponoć nie chce, a my mieszkając razem byśmy mogli się wreszcie sobą nacieszyć i stworzyć poważny związek. Mam wrażenie, że on myśli o powrocie do niej "dla dobra dziecka". Mam dość psychicznie i męczy mnie ta sytuacja, ponieważ czuję się jak zabawka. Skomentujcie jak powinno to wyglądać Waszym zdaniem i jak byście zachowali się na moim i jego miejscu oraz jak powinny wyglądać zdrowe relacje jego z ex.
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.