Pamiętam, że od zawsze mówili, że jestem gruba. Kuzyni, siostry. Wtedy nie byłam. Dziś mam 26 lat, jestem żoną, matką. Stan mojego ciała ciągle się zmieniał, moje odchudzanie w pewnym momencie było paranoją, nie jadłam nic, nauczyciele w szkole zauważyli, chodziłam do szkolnego psychologa, gdzie ciągle mi powtarzano, że ja nie jestem gruba. Później przyszedł czas liceum, poznałam mojego obecnego męża, lekko przytyłam, ale nie było źle. Poszłam na studia, mieszkaliśmy razem, uprawiałam dużo sportu i ciągle miałam jakąś dietę, ciągle i nieprzerwanie w głowie miałam myśli : jestem gruba. Wtedy też nie bylam. Wyszłam za mąż, w sukni wyglądałam ok, rozmiar jakoś 40, czyli chyba XL, nie było tragedii. Jakoś trzymałam wagę. Zaszłam w ciążę z jednym dzieckiem, później z drugim. Mój brzuch jest pełen rozstępów. Dziś nie mogę na siebie patrzeć, kilogramy po ciąży szły w dół, później stanęło, ale niedawno poszło w górę. Rok temu poszłam do dietetyka, od tego czasu przytyłam 10kg. Miałam przecież schudnąć, ale ciągle sobie mówiłam, że dieta od jutra, od poniedziałku. Taka jest moja motywacja. Żadna. Nie potrafię wstać wcześniej, niż dzieci (nie chodzą jeszcze do żłobka, przedszkola) żeby na przykład poćwiczyć, nie potrafię się opanować przed jedzeniem słodkiego, ciągle muszę coś jeść. Szukam po szafkach, czy coś jest. Jak na przykład idziemy do dziadków, w głowie zaraz pojawia mi się, że babcia na pewno poda czekoladę lub cukierki i o tym tylko myślę. Nie potrafię skupić się na sobie, myślę ciągle o dzieciach, domu, o tym, że muszę mieć posprzątane. Nie mogę znaleźć, wygospodarować chwili tylko dla siebie. Z mężem jest ok, mamy dobry seks, dobre inne relacje. Ale wiem, że chciałabym dla niego wyglądać lepiej. Teraz jest tragedia, obwisły brzuch, tłuste, zaokrąglone ramiona. Nie mogę na siebie patrzeć. Nie potrafię znaleźć motywacji do działania, nie umiem sobie ustalić celu i do niego dążyć. Bardzo chciałabym schudnąć, ale nie potrafię znaleźć w tym wszystkim siebie. Kiedyś było inaczej, chciałam i schudłam. Dziś mam ogromny problem z samoakceptacją, z rozpoczęciem, wkręceniem się w to wszystko, żeby znów cieszyć się swoim wyglądem, ciałem.
Sama nie wiem, czego oczekuję od Was. Może tego, abyście mi doradzili, jak znaleźć motywację i chęci do działania.
Chcę byc dumna z siebie i swojej przemiany. Chcę znaleźć nową siebie, chyba jest dla mnie jeszcze szansa?!