Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

marek277

Użytkownik
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

marek277's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

0

Reputacja

  1. Hej. Myślałem żeby wrzucić kilkanaście stron o życiu i problemach ale doszedłem do wniosku że nikomu się nie będzie tego chciało czytać. Chciałbym wymienić najważniejsze problemy z jakimi się borykam i parę punktów z życia które mogły do tego doprowadzić. PORBLEMY - największy problem z jakim się borykam to brak myślenia – czyli nie mam nic do powiedzenia, nie tworzą mi się myśli, nie lubię rozmów na żaden temat, brak analizy tego co ktoś do mnie mówi, problemy z uczeniem się, przyswajaniem i wykorzystywaniem wiedzy. - uważam się za mało inteligentną osobę, mam wrażenie że nie rozumiem otaczającego mnie świata i wszystkiego co z nim związane. Boję się go, boję się ludzi. Nie mam obycia z niczym. Takie totalne ogłupienie bym powiedział. Strach przed zadzwonieniem gdzieś, załatwieniem czegoś. - w wieku 27 lat nie mam prawa jazdy, wykształcenia, stabilnej pracy - brak uczuć do rodziny, są mi obojętni. - uważam że jako człowiek jestem bezwartościowy. Nie mam żadnego doświadczenia, wiedzy, nie jestem w stanie nic doradzić i ogólnie nic sobą nie reprezentuję. - urodziłem się z wadą jaką jest spodziectwo. Ujmę to tak że cały sprzęt ( pomijając spodziectwo ) jest niesprawny ( rozmiar też ) i nigdy nie zostało mi to wyjaśnione. Doszedłem sam do wniosku że zwyczajnie nie jestem w stanie współżyć. - myślę też że nie do końca zdaję sobie sprawę np. z tego że powinienem iść do dentysty u którego nie byłem ponad 10 lat. Jest wiele problemów z zębami ale ja wychodzę z założenia że jakoś to będzie. Nie wybiegam w przyszłość a raczej żyję z dnia na dzień nie myśląc o daleko idących konsekwencjach. - nie mam żadnych znajomych, nie kontaktuję się z rodziną od lat ( mieszkam za granicą ponad 8 lat ) - jako jedyny oblałem pisemną maturę z polskiego w mojej szkole. To musi dać do myślenia. Na ustnej prawie nic nie powiedziałem i dali minimum żeby mnie puścić. Serio. Powiedziałem może jedno albo dwa zdania. Nie potrafiłem nic wydobyć z tej głowy. Totalna pustka. Na pisemnej poległem. Poprawkę zdałem. - nie czuję się jak dorosły i odpowiedzialny człowiek. Raczej jak jakiś niedorozwinięty idiota. - jakby to powiedzieć jestem przeciwieństwem was czyli jeżeli wy coś potraficie zrobić, załatwić, zdobyć, wywalczyć ja jestem tym który tego nie potrafi. Z obserwacji zauważyłem że po alkoholu jestem innym człowiekiem.. pewnie każdy z was miał podobne odczucia ale w moim przypadku czułem się sobą po kieliszku. Wielokrotnie chciałem osiągnąć ten stan ale możliwe że wyrobiłem sobie jakąś tolerancję na alkohol bo praktycznie nie jestem w stanie się upić żeby poczuć się sobą. Bardzo ciężko jest żyć na trzeźwo w tej rzeczywistości. Patrzyłem na różne objawy u autystycznych osób jak i ze schizofrenią i wiele objawów pasuje do mnie. Nie wiem co robić i co myśleć. Jak żyć dalej w bólu. Myslalem o wizycie u psychiatry ale po pierwsze nie mam ubezpieczenia a leki tutaj w stanach mogą być drogie. Po drugie nie ma tez gwarancji ze kiedykolwiek i jakiekolwiek leki coś pomogą. Pare slow o życiu: ŻYCIE W SKRÓCIE Przed ~ 2005 - o ile pamiętam moi rodzice nigdy nie mieszkali ze sobą za dzieciaka i w ogóle. Ojciec zawsze był za granicą robiąc swoje interesy. Obiecywał wykończyć piętro w domu jego rodziców gdzie mieszkaliśmy ale nigdy do tego nie doszło. Po ~2005 Matka wyjechała za granicę za chlebem a my wyjechaliśmy z miejscowości w której dorastałem gdyż ktoś miał wypadek i nie mógł się nami zaopiekować. Przeprowadzka na drugi koniec polski do rodziców matki i też się tak składało że tam przebywał ojciec. Jedną wiadomość jaką pamiętam od niego brzmiała kiedy się zobaczymy a ja na to odpisałem że będzie czekał tak długo jak ja na niego. Ogólnie nie chciałem go widywać, były problemy z wyciągnięciem mnie z auta itd. Mieliśmy wyznaczony czas np. godzinę czy 2 żeby być razem. Jak matka dzwoniła to też pamiętam że nie chciałem zbytnio z nią rozmawiać. 2006-2009 Przeprowadzka do ojca ze względu na to że szkoła była niedostępna tam gdzie mieszkali dziadkowie. Najgorsze gimnazjum w mieście. Patologiczna młodzież. Izolacja od ludzi. Stres przed pojsciem do szkoły. Branie leków od lekarza. Przeciętnie wyniki w szkole. Niechęć do wychodzenia gdziekolwiek, nawet z rodziną. Pochłonięty byłem internetem, żyłem na forach, tam się udzielałem, czułem spełniony i potrzebny. Często wypisywałem bzdury, ściemniałem bo nic się u mnie w życiu nie działo więc trzeba było lać wodę.. 2009-2012 Najlepsze liceum w mieście ( załatwione po znajomości ). Trud w uczeniu się, stres. Ledwo pozdawane egzaminy. Dużo ściągania. Dużo szczęścia. Podobnie jak w gimnazjum miałem relacje ze znajomymi czy rodziną mialem gdzieś. Internet i fora. To było to. Wyrzucenie z domu ojca przez matkę jak wyszedł po zakupy matka wsadziła klucz w zamek i nie pozwoliła mu wejść. Było to spowodowane tym że nie płacił za nic i wziął pieniądze od najlepszego kolegi i obiecał coś a słowa nie dotrzymał. Później się okazało że ofiar było więcej. Ode mnie też wziął i nie oddał. 2012 – wyjazd do stanów w nieznane z matką i bratem. Miesiąc po wyjechaniu ojciec zmarł na zawał serca. Powrót. Pogrzeb. 2013 – oswajanie się z nowym krajem. 2014 – pójście do collegeu. Niechęć do bycia tam, z tymi wyluzowanymi ludźmi. Poznałem tam fajną dziewczynę z którą dużo pisałem lecz nie potrafiłem utrzymać kontaktu. Była z Ekwadoru. Będąc sobą nie miałem o czym rozmawiać. Skończyło się tym że było dziwnie przebywać razem i ona już nie chciała a ja zacząłem wariować że tak to się skończyło. Było wiele dni kiedy miałem takie uczucie że nie mogę sobie znaleźć miejsca… źle się czułem w swojej skórze. Przeminęło z czasem. Wróciłem do rutyny. 2015 Na początku roku opuściłem college bo wiedziałem że nie chce tam być i nauka nie jest dla mnie. Matka znalazła mi pracę gdzie pracowałem do 2020r do pandemii. 2016 – w pracy poznałem fajną dziewczynę z którą chciałem się tylko przyjaźnić lecz z tego samego powodu co w 2014r to nie przetrwało bo nie potrafiłem tego utrzymać. Bałem się przyjść do niej, wpaść na urodziny, nie miałem o czym gadac. Wpadłem w ciężką depresję, płakałem. Sam poszedłem do psychologa lecz po 8 wizytach przestałem chodzić bo po pierwsze nic mi te wizyty nie dawały a to uczucie samo przeminęło. 2017 przelomowy rok czyli znalazłem w tej samej pracy dziewczyne która była lesbijka, lubila imprezy, odpłynąć itd. Ja i ktoś taki? Przechodząc do sedna miała ona bipolar czyli ta choroba dwubiegunowa. Do tego naduzywala alkoholu. Któregoś razu jak wracałem z pracy to ona dzwonila do mnie i cos niewyraźnie mowila ale jak się okazało zmieszala leki z alkoholem i miała jakies fazy. Wrocilem do miasta żeby ja znaleźć przed hotelem którego nazwe mi podala i gdy tam dotarłem było pelno strazakow. Powiedziala ze jak wtedy mnie zobaczyla to nagle wszystko ucichlo i cos poczula do mnie. Jej matka przyjechala po nia i myslalem ze to koniec problemów. Okazalo się ze po powrocie do domu miała noz przy sobie i chciała zrobić cos głupiego. Jej matka na szczęście weszla do pokoju, zabrala noz i wezwala karetke bo ta znow wziela więcej lekow. Nastepnego dnia pojechałem do niej do szpitala i wypisali ja tego samego dnia. Ja tej nocy mowilem jej ze wezme ja do siebie pomimo tego ze nie miałem swojego prywatnego pokoju a spalem na pietrowym lozku w salonie gdzie mieszkałem już 5 lat. Byłem strasznie zestresowany gdy ten dzień nadszedł. Miala w sobie cos że lubiłem przebywać w jej towarzystwie. Była inteligentna, wyrozumiala, nie oceniala. Super fajna dziewczyna i cos nas polaczylo. Przy mnie przestala pić, imprezować i wiecie potrafila tez zachowywać się jak dziecko co zawsze rozluznialo atmosferę. W tym roku po raz pierwszy polecieliśmy na wakacje na wyspe. Szok po prostu ze ja tego dokonałem. Duzo chodziliśmy po miescie, praktycznie caly czas byliśmy ze sobą. To tak w dużym skrocie. Co do aktu płciowego to nigdy do tego nie doszło i zaakceptowala mnie takim jaki byłem. 2018 Wynajecie apartamentu żeby mieć swoja przestrzen. Zrobilem cos czego nigdy bym się nie podjął gdyby nie ona. W tym roku jeszcze 2 razy polecieliśmy na wyspe. CO trzeba zaznaczyć to to ze wszystko zwolnilo gdy mielismy swoje mieszkanie. Ja już nie bardzo chciałem nigdzie chodzic, doszly koszty zycia, rachunki których nie było u mojej mamy. Zacząłem być dawnym sobą i to też wiele popsuło między nami. Ona próbowała. Ja myślałem że jakoś to będzie.. mimo wszystko byliśmy razem dalej. 2019 W polowie tego roku mojej dziewczyny babcia zaczela chorować i musiala się nia zajac. Po prostu miały taka wieź ze sobą że ona chciała się nia zaopiekować. Zaczela spedzac z nia więcej czasu, mniej w domu i w końcu wciągnela się w religię Swiadków Jehowy bo w to od dawna wierzyla jej babcia i matka. Ona sama nie chciała mieć z tym nic wspólnego ale gdy stan babci się pogarszal to mowila ze modlila się do Boga który ja wysluchal i tak zaczal się początek końca dla nas. Nam się ukladalo tak sobie, jej zycie duchowe się odmienilo i ja byłem postawiony przed faktem dokonanym ze to koniec i musze sobie z tym jakos poradzić.. to był ciezki szok bo ja nie spodziewałem się końca nigdy.. tak bez ostrzeżenia nagle był koniec. 2020 depresja, depresja i jeszcze raz depresja do dnia dzisiejszego. Poczucie winy za to co się stało. Za bycie mną. Za wyrośnięcie na kogoś tak nieporadnego życiowo. Zdanie sobie z tego sprawy. Zrozumienie że dobrze jest mieć kogoś kogo się kocha. Tęsknota za kimś bliskim, kimś do kogo można było się przytulić. Wyjść gdzieś razem. Pośmiać się. Obudzić się obok. Na dzień dzisiejszy jestem bez pracy na zapomodze z rządu. Nie wiem dokad moje zycie zmierza i gdzie będę pracowal. Mam rachunki które opłacam z oszczednosci i zapomogi. Zycie mnie strasznie przytłacza. Nie będę ukrywal ze nie chce mi się już żyć.. zawsze było pod górke ale nie przeszkadzalo mi to. Miałem wirtualne życie. Jak zadałem sobie sprawę jak fajne jest prawdziwe życie zaczelo mnie bolec to kim jestem i ile mnie ominelo.
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.