Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Kamikadze

Użytkownik
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Kamikadze

  1. Witam,jestem mężatką od prawie 10 lat i mamy 3ke dzieci,od ślubu zajmuje się domem i dziećmi,wydawało by się że jesteśmy szczęśliwi i dobrze się rozumiemy ale coś zaczyna pękać...Mój mąż zawsze był zazdrosny ale nigdy nie było to większym problemem,mi również się zdarzało jak to w związku...Tylko problem się pojawił niedawno,kiedy mój mąż wpadł w furię zarzucając mi zdradę,której nie było..ale od początku...Bym dzień kiedy ja i jego kolega siedzieliśmy razem w komisji wyborczej,jako że to była wieś kawałek od miasta,w budynku gdzie odbywały się wybory nie było zasięgu i miałam z mężem utrudniony kontakt.Wybory skończyły się po 1wszej ponieważ były problemy w liczeniu i wszyscy komisyjnie wyszliśmy z budynku i się rozjechali...a ja jako iż miałam po drodze to kolega się ze mną zabrał, wysadziłam go i na tym koniec.Gdy wróciłam do domu mąż był obrażony i udawał śpiącego gdy chciałam z nim porozmawiać.Na drugi dzień wrócił z pracy i zaczął robić aferę że mu nie powiedziałam że jego kolegę odwoziłam i że pewnie wybory nie trwały tak długo a ja się nie przyznałam bo na pewno do czegoś doszło..nie doszło..zaczął mi sprawdzać wiadomości prywatne na portalu i doszukiwać się w naszych relacjach dwuznaczności której zresztą tam nie było...musiałam się zarzekać na życie dzieci żeby mi uwierzył...kazał mi obiecać że więcej do niego nie napiszę itp..sęk w tym, że od tej pory a spotykamy się w wspólnym gronie znajomych,zresztą jedynym jakie mam odkąd zostałam "panią domu" jest cięty na tego kolegę ale do niedawna w ogóle tego nie pokazywał i myślałam,że zrozumiał że to tylko koleżeństwo bo było ok,aż do momentu w którym napisałam do tego kolegi coś odnośnie wspólnego wyjścia naszego grona na zabawę i zęby się za bardzo do mnie nie przyklejał bo mój mąż jest zazdrosny i żeby żadna wojna z tego nie wynikła bo wole żebyśmy zostali na stopie przyjacielskiej niż za byle zarzuty nasza paczka miała by się rozlecieć w żartach oczywiście...pech chciał ze mąż przeczytał ten kawałek wyrwany z kontekstu bo akurat stal przy koledze i mimochodem zerknął na jego telefon. Parę dni chodził nieswój aż spytałam co się stało a gdy zapytał czy do niego pisałam przyznałam się bez wahania i chciałam mu wyjaśnić sytuacje ale już nie słuchał tylko wpadł w szał i zarzucił mi romans który się rzekomo ciągnie od 3 lat,nie wspominając o koszmarze który potem zgotował wyzywając,rozbijając co mu stanęło na drodze w domu i dzwoniąc do kolegi wygrażając mu śmiercią i robiąc szopkę na kilka wsi z policją w tle.... Po pewnym czasie sprawa przyschła,niby jesteśmy pogodzeni niby nam się układa ale z kolegą się do tej pory nie pogodził,a zależy mi ponieważ tak naprawdę nic złego nikt nie zrobił a moje itak strasznie ubogie życie towarzyskie teraz spadło do zera..nie ukrywam ze jestem z tego powodu nieszczęśliwa bo poza teściowa,mężem i dziećmi nie mam z kim porozmawiać..mam wrednych sąsiadów ,maż pożarł się przy okazji z moim ojcem wiec tam również jak jadę to nieciekawa atmosfera..ogólnie wszystko ok a wszystko do dupy..a co do hipokryzji...mąż zarzuca mi zdradę a sam we wiadomościach na którą natknęłam się przypadkiem gdyż mamy wspólny laptop i nie zauważyłam ze to jego profil na wiadomość którą dostał na nowy rok od 20 lat młodszej rzekomo koleżanki z pracy(już tam nie pracuje)z ordynarnym filmikiem porno na który również jej odpowiedział podobnym filmikiem...jakie relacje miedzy ludźmi musza być żeby takie chamskie i naprawdę sprośne(nie jestem świętą) filmiki sobie wysyłać? bo ja bym nie była w stanie wysłać tego nawet mężowi, z którym mamy naprawdę bezpośrednie i bliskie relacje...dodam tylko ze gdy go zapytałam o to również okazując zazdrość i niesmak rzucił się na mnie ze pewnie szukam n a niego haka żebym mogła spowrotem trzymać kontakt z moim "gachem" .Nie chce się z nim kłócić i kocham go strasznie ale pamiętając ,że przez nią zażyło mi się uronić łzę gdyż była głównym tematem rozmów kiedy mąż wracał z pracy co mnie niepokoiło i bolało ,mam wierzyć że faktycznie nic nie było..mogę spróbować..ale chciałabym również aby mój mąż uwierzył mi w szczerość moich intencji,bo jesteśmy skłóceni z wszystkimi na których mi zależy i siedząc w domu sama dostaje jobla...jak go przekonać co zrobić jak to w ogóle ugryźć ? już sama nie wiem a sił coraz mniej... help...
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.