Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

zasmuconaona

Użytkownik
  • Zawartość

    2
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez zasmuconaona

  1. Witaj Nie jestem psychologiem, ale mam 38 lat i 20letni związek który właśnie się rozpada. Czytam co piszesz i przypominam sobie siebie sprzed 20 lat. Tak bardzo zarzucałam chłopaka miłością, że mógł poczuć się jak w klatce. W końcu faceci lubią trochę niedostępne kobiety. Ale mi się wydawało, że jak kocham to powinnam to okazywać na każdym kroku i spędzać z nim każdą chwilę. Wzięliśmy ślub a teraz naz związek się rozpada, bo idealizowałam go a tak naprawdę nigdy nie czułam się przy nim pewnie, bezpiecznie, kochana. Nie chcę nic podpowiadać, ale jeśli naprawdę go kochasz i czujesz że daje Ci szczęście spróbuj być bardziej niedostępna. Pokaż że radzisz sobie sama. Przeczytaj "Dlaczego faceci kochają zołzy", świetnie pokazuje że faceci boją się różnych zachowań kobiet. Ale zastanów się też czy naprawdę on Ci daje szczęście. Czy wciąż żyjesz w niepewności gdzie i z kim jest. Czy czujesz, że jest uczciwy, że Cię kocha, że mu zależy. Jeśli miałaś jakiś problem a jego przy Tobie nie było bo wolał być ze znajomymi, to daje do myślenia. Nie daj sobie wmówić, że jesteś "nienormalna". Pół życia czułam, że wciąż robię coś źle. Musisz uwierzyć że nie zasługujesz na takie traktowanie. Może robisz coś nie tak, ale od tego jest prawdziwy partner żeby o tym rozmawiać a nie żeby słuchać od niego oskarżeń i szyderstw. Życzę Ci powodzenia z całego serca. Uwierz, że ktoś może Cię kochać i troszczyć o Ciebie i nie będzie mu przeszkadzać Twoje duże zaangażowanie i zainteresowanie.
  2. Jestem 38-latkę, w związku od 20lat, w małżeństwie 14 lat, mamą dwójki dzieci. Moi rodzice rozwiedli się co pewnie nie pozostało bez wpływu na mnie. Zarzuciłam mojego męża miłością i mimo że przez lata czułam że jest bardziej ze mną z rozsądku, próbowałam udawać że jest inaczej. Nie czułam że mnie naprawdę kocha, ale wydawało mi się że jeśli mnie zostawi to z nikim innym już nie będę. Przez lata odsuwaliśmy się od siebie bo moje gesty miłości były, pewnie nie do końca świadomie odrzucane. Dziś stanęliśmy przed kryzysem. Ja nauczyłam się przez lata doceniać siebie i zrobiłam się silniejsza. Mam wrażenie że nie kocham męża, że wybaczyłam i myślę jak o koledze. Że chcę odejść od tego co mnie przez lata raniło. On poczuł że mnie traci i chce to ratować, chce się zmienić. Widzę to ale nie czuję że jest to prawdziwe, nie ma to wpływu na moje uczucie do niego. Czy powinniśmy skorzystać z terapii małżeńskiej? Czy ja powinnam skorzystać z terapii indywidualnej? Czy może można się odkochać i nie da się tego uratować. Czy to egoizm że myślę o rozbiciu rodziny bo mówię że nie ma uczucia, a miłość i małżeństwo to przecież dojrzała decyzja dwojga osób i nie miłość jest najważniejsza?
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.