Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Lidia.

Użytkownik
  • Zawartość

    7
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Lidia.

  1. Wogole w okresie szkolnym niejedna traume przezylam,bylam wyśmiewane,przezywana od grubasow,kiedy były Walentynki co roku dostawalam jakąś kartkę,ale nie z wyznaniem uczuć tylko z szyderczym tekstem w środku. Później się śmiali ze mnie gdy dostawalam ta kartkę. Trochę się poprawiło w liceum,ale już wtedy bylam mocno zablokowana i unikalam rówieśników,już nawet nie próbowałam z nimi rozmawiać.
  2. Dziękuję za odpowiedź Pani Katarzyno. Próbuje sobie przypomnieć,ale w zasadzie od kiedy pamiętam tak było. W sumie z matką nie miałam nigdy bliskiej relacji,pamiętam ze często opowiadała o swoim dzieciństwie,ze miała ciężko i to ona musiała pomagać rodzicom od małego. Musiała sobie radzić sama,nikt jej nie pomagał. Takie opowieści pamiętam. I faktycznie miałam wtedy poczucie ze w takim razie ja też muszę sobie radzić sama,nie mogę o nic prosić i być ciężarem. Czułam presję od małego z jej strony na to żeby sobie samemu radzić,krytyki też trochę od niej usłyszałam nie raz. A ojciec jak ojciec,był dobrym człowiekiem,ale też miał tendencję do wytykania błędów a rzadko chwalił. Później rówieśnicy mnie wysmiewali bo bylam gruba,na wfie zawsze bylam wybierana ostatnia,nie chcieli mnie bo bylam mniej sprawna przez nadwage. Mialam tylko jedna kolezanke ktora tez nalezala do podobnych do mnie osob.
  3. Następny przykład. Czytam twoją ostatnią odpowiedź i juz załącza mi się mój lockdown 😣 gdybym rozmawiała z tobą na żywo pewnie już bym się wycofała i uznała,ze mnie nie akceptujesz. Piszesz,ze trzeba znać swoją wartość, a ja jej nie znam. Piszesz, ze nie ma sensu komuś zazdrościć. W tym rzecz,ze ja nie czuję zazdrości absolutnie. Nie marzę o tym żeby być kimś innym,nawet nie potrafię sobie wyobrazić ze miałabym być inna niż jestem. Po prostu mój mózg z automatu odbiera to jako brak akceptacji i krytykę. Chyba jednak jestem chora psychicznie ☺ Dzięki takim rozmowom sobie to uświadomiłam.
  4. Masz rację. Najgorsze jest to,ze ja to dostrzegam i wiem ze to błędne myślenie,ale to się dzieje niemal automatycznie. Jakby jakiś sztywny sposób myślenia,interpretacji i nie umiem tego zmienić. Poczekam jeszcze,może jakiś psycholog mi odpisze. Wiesz,ze ja dopiero od kilku lat mam tą świadomość,ze mój sposób myślenia nie jest normalny? Wcześniej tego nie dostrzegałam. Nie byłam nigdy u żadnego specjalisty z tym. W dzieciństwie też nikt nie zauważył ze mam aż taki problem,mówili ze jestem nieśmiała i tylko tyle. A ja nikomu nie mówiłam,uczyłam się z tym żyć i to maskować. Dopiero od niedawna mam tego świadomość.
  5. Teoretycznie masz rację. Jesteś mniej zahamowana odemnie. Kiedy mi ktoś mówi o tym ze mało się odzywam,pyta dlaczego nic nie mówię to ja nawet nie potrafię tego wyjaśnić,dostaje automatycznie blokadę i juz całkiem nie potrafię się odezwać. Żadne wdechy mi nie pomagają. Gdybym usłyszała od kogoś to co powiedział ci twój chłopak o szwagierce odebralabym to jako krytykę,że ona jest lepsza odemnie bo potrafi dużo gadać a ja nie. Próbowałam kilka razy komuś to wytłumaczyć,ale nikt mnie nie rozumie. Słyszałam już podobne rzeczy i mnie to jeszcze bardziej blokuje zamiast pomoc. I dlatego właśnie niewiele osób w moim życiu poznalo mnie tak naprawdę. Tylko jednej osobie potrafiłam powiedzieć wszystko,czułam się akceptowana,faktycznie przy nim nabieralam wiatr w żagle i bardzo za nim tęsknię. Niestety mnie odrzucił kiedy musiał wybierać między mną a swoją rodziną. Wybrał rodzinę. Nikogo już takiego więcej nie spotkałam. Mój mąż niestety jest toksyczny,nie wspiera mnie,wręcz jeszcze bardziej spycha mnie w dół. Ale to już inny temat...
  6. Dziękuję za odpowiedź Ewelinax. To co piszesz jest na pewno dobra rada,tylko właśnie w tym rzecz,że ja się przełamuje bo muszę,mam dziecko więc siła rzeczy mam kontakt z ludźmi. Tylko wcale mi ten kontakt nie pomaga,nie sprawia ze boję się coraz mniej, jedyne czego się nauczyłam to maskować ten strach jeśli już muszę z kimś rozmawiać,ale nie jestem wtedy sobą,uważam na każde słowo a w środku cała się trzęse i marzę o tym żeby uciec. Dużo myślę i analizuje,za dużo. Jestem świadoma ze mam problem ze sobą ale nie umiem tego zmienić. Co do telefonu to możemy sobie podać rękę ☺ nienawidzę telefonu,wszystkie dźwięki mam wyciszone i odbieram tylko wtedy kiedy wiem ze muszę odebrać. Wolę juz SMS jeśli mam wybór. Jak mam do kogoś zadzwonić to często siedzę pół godziny z telefonem w ręku i się zbieram na odwagę.
  7. Witam. Mam 33lata,jestem mężatka,mam syna 6letniego. Od kiedy pamiętam zawsze bylam nieśmiała. Zawsze bałam się krytyki,odrzucenia. Będąc w grupie chce powiedzieć coś fajnego ale co bym nie powiedziała na pewno będzie głupie,będą się ze mnie śmiali, dlatego nie mówie nic. Potrafię rozmawiać jedynie sam na sam z osobami co do których mam pewność ze lubią mnie. Niewiele było w moim życiu takich osób. Najlepiej czuję się przy osobach dużo starszych od siebie,rówieśnicy mnie przerażają,wydaje mi się ze mężczyzna w moim wieku nie bedzie mnie chciał,że jestem nieatrakcyjna. Boję się przechodzić obok grupy ludzi,boję się wychodzić na balkon w obawie ze któryś sąsiad będzie mnie obserwował,boję się iść do szefa poprosić o cokolwiek. Unikam sytuacji ktore zmuszaja do kontaktu z innymi. Wychodzę tylko wtedy kiedy nikogo nie ma przed blokiem. Czuję się nieswojo gdy jestem wśród ludzi,czuję napięcie,stres i lęk. Potrzebuje być z kimś blisko ale nie umiem się otworzyć. Nie radze sobie z tym. Jestem bardzo nieszczęśliwa i samotna. Mam myśli samobójcze,raz nawet próbowałam przedawkowac leki ale się nie udało. Tylko dla syna jeszcze próbuje ale najchetniej chciałabym umrzeć. Co mi jest? Czy ja jestem chora psychicznie? Jak sobie z tym radzić?
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.