Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Morning Star

Użytkownik
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

Wszystko napisane przez Morning Star

  1. Hey jestem Justyna mam 32 lata. Od 21 lat jestem dda. To Zaczęło się pare dni przed BN 1999 r.(Chyba Wigilia ). Miałam 11 lat i 3 miesiące wcześniej ur mi się brat. Pamiętam jak przez mgłę nieprzytomna matkę leżącą na wersalce i huk tłuczonego szkła kiedy dziadek wchodził przez balkon. Potem pamiętam jak leżałam na wersalce u dziadków wokół przy stole ciotka, dziadkowie i moja młodsza siostra a ja nie plakalam ja wyłam z niemocy. 11 letnie dziecko płaczące z niemocy tego świata. Od tamtej pory już nic nie było takie samo. Musiałam szybko dorosnąć i zmierzyć się z prawdziwym życiem i choć teraz jestem dorosla to nadal czuje w sobie dziecko, które nie potrafi stawić czoła problemom, które ucieka kiedy dzieje się coś poważnego. Stopniowo jak przez mgłę pamiętam, że potem był spokój, ale jakieś 12 lat temu znów zaczęła pić. W miesiącu może piła parę dni. Pewnego dnia mój małoletni brat zadzwonil do mnie kiedy byłam z koleżanką, że matka leży pijana i nie może się podnieść. Rzuciłam wszystko i wymyślając coś koleżance ruszyłam do domu. Matka leżała z zalanym krwią nosem, bo uderzyła się drzwiami od barku gdzie trzymala wodke. Wtedy był okres kiedy piła piwo. Szybko znajdywałam puszki i pozbywałam się ich zawartości. Matka od jakiegoś czasu nie pracowała była tzw kura domowa. Z roku na rok przybywało dni w miesiącu kiedy piła. Piła w sposób kulturalny czyli piła w domu a jak trzeźwiała była do rany przyloz. Z każdym rozmawiała każdemu chciała pomoc, ale tylko ja wiedziałam jak jest. To był okres kiedy zostałam z bratem "sama", młodsza siostra się wyprowadziła a ojciec był w rozjazdach za pracą. To ja martwiłam się czy będę do czego miała wracać i o brata. W czasach trzeźwienia jak i teraz sprzątała, prała. Normalnie nikt by nie pomyślal, że jeszcze dzień wcześniej leżała nieprzytomna. Mijały dni miesiące lata a ona piła coraz więcej ( od paru lat zapisuję każdy dzień kiedy jest pijana). Obecnie potrafi zacząć w pon i skończyć w piątek zależnie od tego kiedy wróci ojciec. Często zaczynają pić razem w sobotę wieczorem kiedy to już zrobią zakupy i poudaja cudowna rodzinę. Obecnie pija nawet w sobotę a właściwie na kacu są a to wszystko zależne od tego kiedy ojciec wróci. Zapytalam go kiedyś dlaczego on pije, odpowiedział mi że musi odreagować pracę i tym sposobem matka trzeźwieje na chwilę by znów zacząć pić z ojcem. Dlaczego mówię matka czy ojciec? Bo na mamę czy tatę trzeba zasłużyć. Nie twierdzę że nas zaniedbywali, że byliśmy brudni czy coś. Nie, nie pod tym względem było normalnie. Podczas tych libacji wiecznie słyszę oskarżania mojej osoby tak naprawdę o błahostki. Potrafią mi grozić, że spakują moje rzeczy, bo mam bałagan w pokoju w worki i wyrzuca. Matka potrafi czepiać się mnie o wszystko. O to że moje papugi robią bałagan mimo że są w pokoju mojego brata. A on ma gdzieś sprzątanie po nich. Propo brata. Dzięki troskliwości mojej matki nie skończył szkoły, bo koledzy byli ważniejsi. Kiedy jej potrzebował jej nie było. Ja dałam sobie jakoś radę a on nie. Pracuje w stresie i dzięki temu że przyznałam się paru osobom z pracy co mam w domu w każdej chwili mogę biec do domu by sprawdzić co się dzieje. Od paru lat moi "kochający" rodzice zapominają o moich ur a że przypadają w weekend majowy to mają powód by pić. Tak samo jest w wigilię. Co roku czekam że te parę dni będą normalne i co roku jest to samo. Przez 3 dni świat płaczę z niemocy, bo tylko to mi zostaje. Ktoś powie, możesz się wyprowadzić tyle że z tyłu głowy mam potrzebę opieki nad matka. Byłam 8 lat w zw na odległość spotykaliśmy się co 2 tyg z racji jego pracy, ale i mnie było wygodniej, bo widziałam kiedy będzie trzezwa. W porze letniej przeważnie na dworze, żeby nie widział tego co dzieje się w domu. 2 lata temu rozstaliśmy się, bo dość miałam kłamstw i ukrywania tego a nie chciałam mu nic mówić. Ostatnimi czasy matka przegina, bo coraz czesciej leży pijana w fekaliach, muszę ją podnosić z podłogi. A po wszystkim i tak słyszę, że ja jestem zla. Nie zdaje sobie sprawy z tego co mi wyrządza. Boję się oddać jej na terapię, bo nie wiem jak sobie poradzę z obowiązkami dorosłej osoby. Matka leczy się psychiatrycznie, bo wg niej ma depresję plus stwierdzona neuroboreliozę. Kiedy trzeźwieje ręce jej się trzęsą, nie potrafi utrzymać długopis w dloni. Mimo, że mam rodzeństwo jestem z tym problemem sama. Brat ma 21 lat i myśli o sobie a siostra ma swoją rodzinę i nie zamierza przejmować się matka. Kończąc, boje się że zostanę sama opiekując się rodzicami, że matka się zapije na śmierć albo dostanie udaru i będę się musiała nią zajmować. I kiedy będę chciała założyć rodzinę, mieć dzieci, będzie już za późno. Przez tą sytuację czuje się źle, bo jestem z tym sama. Z nikąd pomocy. Obcy ludzie sa jak moja rodzina. Wiele razy myślałam by skończyc ze sobą by mieć wreszcie spokój, ale nie mam tyle odwagi by to zrobić. Naprawdę trzeba być odwaznym by skończyć sobą. Być naprawdę głupim by co dzień po kilka razy dziennie słuchać wyzwisk na swój temat i się nie odezwać, bo wiesz że to skutkuje jeszcze wieksza awantura. Zostaje ci zagryź zęby i czekać aż skończy się weekend by wrócić do pracy i zająć czymś głowę, przykleić uśmiech na twarz i udawać najszczęśliwsza osobę na świecie. I udawać że to wszystko się zmieni, że jutro będzie dobrze. Żyjesz z dnia na dzień nadzieja, że jutro będzie lepiej, pytanie tylko co dalej. Nie wiem czy wolę jak pije i mam spokój , ale bałagan w domu czy jak jest trzezwa i ja nosi i czepia się o to że okruch został na blacie.
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.