Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Symphony

Użytkownik
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Symphony

  1. Mam 23 lata i jestem studentką. Dzięki moim koleżankom zdecydowałam się opowiedzieć o moim problemie. Czuję się osowiała, przygnębiona i coraz bardziej bezsilna. Od kilku tygodni miewam problemy ze snem - nieważne czy śpię 3 godziny czy 8 to zawsze w dzień jestem chodzącym zombie. Od kilku dni nie potrafię zapanować nad płaczem. Płaczę, gdy pomyślę o czymś radosnym, gdy gapię się w ścianę, gdy pomyślę o czymś smutnym. Czuję, że nie radzę sobie z własnym życiem. Potrafię patrzeć się w jeden punkt przez dłuższy czas i nawet nie wiem kiedy zaczynam płakać. Znacznie zmniejszył się mój apetyt, w porównaniu do 2 tygodni wstecz jem naprawdę niewiele. Często mam bóle głowy i żołądka. Siedzę cały dzień w swoim pokoju z opuszczonymi roletami. Z pokoju, albo raczej z łóżka wychodzę tylko do łazienki albo do kuchni. Czuję, że wszystko co się dzieje dookoła mnie odbywało się jakby za ścianą. Najchętniej przespałabym cały dzień i nie wychodziła z łóżka. Rok temu miałam podejrzenie nowotworu i wtedy zwaliłam winę na to wydarzenie. "Zaburzenia nastroju" (bo nie wiem dokładnie jak to nazwać) trwały 2-3 tygodnie i odeszły gdy lekarz powiedział że nowotworu nie ma. Ale dzisiaj nie mam już tej wymówki. Czuję, że nie mam oparcia w rodzinie bo rok wcześniej przyznałam się, że gdzieś we mnie tkwi problem i nie potrafię sobie poradzić i potrzebuję pomocy. W odpowiedzi usłyszałam tylko śmiech i "weź się w garść", "ogarnij się". To zabolało najbardziej, nie sądziłam że rodzice mi pomogą, ale że przynajmniej mi UWIERZĄ. Dlatego dziś zamykam się w pokoju i unikam ich towarzystwa. Jest mi wystarczająco ciężko bez tej samej reakcji co rok temu.
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.