Nie, siostra nie ma dzieci. I uwierz mi, że to nie jest takie proste, ja od kilku lat, tak lat, nawet nie miesięcy tylko lat słyszę, że jestem najgorsza, że jestem do niczego. To nie jest tak, że to trwa tydzień czy miesiąc to trwa odkąd pamiętam. Jeszcze jak był mąż (już były) było inaczej, kłótnie, kłótniami, ale nie mówiły aż takich rzeczy. Nawet jak on odszedł na początku wspierały mnie, mówiły, że dam radę, a teraz? Teraz jestem tą najgorszą, czarną owcą, która spłodziła dziecko i nie potrafi się nim zająć, nie potrafi utrzymać pracy, źle się ubiera, dla nich to najlepiej by było żebym odeszła, umarła. Ja już nie mam siły żeby udawać, że nic się nie dzieje. Ja chcę wolności, od nich. Pragnę tylko w spokoju wychowywać dziecko, znaleźć stałą pracę i wtedy będę szczęśliwa, na prawdę niczego więcej nie oczekuję od życia.