Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Aniela91

Użytkownik
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Aniela91's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

0

Reputacja

  1. Historia mojego związku, a następnie małżeństwa jest bardzo skomplikowana... postaram się wytłumaczyć w skrócie. Początek naszego związku był wspaniały, mojego męża poznałam kiedy byłam jeszcze nastolatką, wydawało mi się że znam go doskonale. Nasze kontakty przez te lata były różne, ponieważ nie od razu zaczeliśmy być parą. 5 lat temu postanowiliśmy spróbować, po 6 miesiącach dostałam pierścionek zaręczynowy, a póltora roku poźniej wzieliśmy ślub. Mieszkaliśmy za granicą. (Idealne miesjce dla niego do trzymania mnie w klatce, z natury jestem introwertykiem, nie jestem wylewna, nie mam wielu przyjaciół) Przez te wszystkie lata. I zdarzało mi się kilka raz nawet przed ślubem, uciekać do kraju, do rodziców, ponieważ on potrafił być bardzo wybuchowy i agresywny. Co w zamian dostawałam? Tone listów, kwiatów z przeprosinami. Błagania, łzy... co robiłam? ZAWSZE wracałam. Bo przecież go kochałam, bo przecież wiedziałam że on mnie też kochał... bo przecież jest szansa że sie zmieni. Bo miłość przezwycięży wszystko, i wymaga poświęcenia, czasami nawet i bólu tak myślałam... Dlatego do ślubu doszło, a co stało sie po nim, było istnym piekłem. Nawet z podróży poślubnej wracaliśmy osobno. Tata już wtedy błagał mnie żebym złożyła wniosek o unieważnienia małżeństwa. Heh... mądry Polak po szkodzie. Niestety to był tylko przedsmak tego co miało sie stać dalej... wyzwiska, poniżanie, przemoc fizyczna, psychiczna, seksualna, szantaże.... Kiedy wyjechał w delegacje, byłam sama (wciąż mieszkając za granicą) miałam miesiąc dla siebie, pracowałam, chodziłam na siłownie, spacery, a kiedy wracałam do domu po pracy pewnego dni to mnie uderzyło. Uderzyło na wskroś. Wróciłam do domu, po ciężkim dniu w pracy, usiadłam na kanapie i pomyślałam sobie 'Boże! jaka jestem szczęśliwa że nie ma go w pobliżu'. Przez chwile pomyślałam, jak coś takiego mogło mi nawet przyjść do głowy. Ale potem myślałam o tym więcej i więcej... dni mijały. Jego nie było, a ja byłam coraz to bardziej szczęśliwa. Nadszedł dzień kiedy miał wrócić, 4dni przed jego powrótem ze stresu nie potrafiłam chodzić, mój kręgosłup dosłownie wygiął się w litere 'S' byłam przerażona. Tak bardzo się bałam... Zadzwoniłam do mamy z płaczem. Uciekłam. To była moja ostatnia ucieczka. Jesteśmy w trakcie rozwodu. Batalia wciąż się toczy. Póki co ukrywam się za granicą, choć znalazł mnie nawet tutaj... na nieszczęście innych ale moje tak, nie ma możliwości przylecenia tutaj. Zaniedługo minie rok odkąd nie jesteśmy razem, a ja wciąż czuje i słysze każde słowo, dotyk i uderzenie. Myśli samobójcze miewam tylko czasami. Wcześniej miewałam je codziennie. Jest z pewnością dużo le;piej niż było... ale wciąż zdarzają się dni gdzie mam dość. I wszystkie słowa które do mnie wypowiedział na temat mnie, mojego ciała sprawiają że wierze mu na nowo. A przecież ktoś tak beznadziejny jak ja nie powinnien żyć... bo przecież nic w życiu mnie nie czeka... bo jestem nikim... stąd decyzja o powrocie do mojego miejsca, za granice by udowodnić coś sobie. I odnzaleźć siebie na nowo. Walcze, bo kocham życie. Tylko czasami sie boje że niektóre złe dni mogą mi je odebrać.
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.