Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

3lack Phoenix

Użytkownik
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez 3lack Phoenix

  1. Dzień dobry, Pierwszy raz piszę coś takiego, więc przepraszam za wszelkie błędy. Mam nadzieję, że uda mi się dobrze przekazać moje myśli. Aktualnie mam 19 lat, w tym roku pisałam maturę i mam zamiar udać się na studia. Uważam, że wyprowadzenie się z domu rodzinnego do akademika to dla mnie możliwość, aby zacząć żyć po swojemu i nie myśleć ciągle o tym, czy jestem dla kogoś problemem. W domu czuję się strasznie ograniczona. Moja rodzina nie należy do tych "uczuciowych" i odkąd pamiętam nikt nie wyrażał u nas w żaden sposób emocji. Nigdy nie usłyszałam od rodziców chociażby "Kocham Cię.", nie przytulamy się (chyba ze składamy sobie życzenia itd), nie czuję w nich żadnego oparcia. Można powiedzieć, że traktuje ich bardziej jak dorosłe osoby, z którymi mieszkam, niż jak rodziców. Od gimnazjum staram się radzić sobie z każdym problemem sama, bo mimo że moi rodzice nie należą do agresywnych, często podnoszą głos. Przez to boję się im cokolwiek powiedzieć, zwrócić na coś uwagę, bo czuję się bardzo niekomfortowo i chce mi się płakać kiedy ktoś na mnie krzyczy. Wydaje mi się, że jest to też przyczyną tego, że jestem mało asertywna. Do tego wszystkiego mam młodszego brata (osobiście uważam, że rodzice go faworyzują, ale nie przeszkadza mi to jeśli miałby czuć się kochany w przeciwieństwie do mnie). On także często się denerwuje. Niestety nie za bardzo panuje nad emocjami, więc najczęściej staje się agresywny. Nie chcę mu robić krzywdy, przez co najczęściej ja od niego dostaję. Bardzo często też mnie obraża, mówi mi, że jestem gruba, brzydka, nienormalna (rodzice też często mówią o mnie w ten sposób; niby czasami to tylko żarty, ale słyszę to tak często, że zaczęłam w to wszystko wierzyć). Jakiś czas temu zaczął też coraz częściej mówić, że powinnam się zabić, bo beze mnie byłoby wszystkim dużo lepiej. Zastanawia mnie to. Może faktycznie byłoby im lepiej gdybym zniknęła? Nie chcę kończyć swojego życia tak szybko, bo chciałabym się dowiedzieć jak to jest kochać i być kochanym, chciałabym przeżyć jeszcze wiele rzeczy, ale ostatnio czuję się coraz gorzej. Nie potrafię zbudować z nikim dobrej relacji, bo zawsze mam z tyłu głowy, że komuś przeszkadzam, że się narzucam itd. Mam jedną najbliższą przyjaciółkę. Znamy się od początku liceum i to ona wie o mnie najwięcej. To z nią rozmawiam o rzeczach, o których nigdy nie mówiłam rodzinie. Jednak o tym nie mówiłam nawet jej. Nie chcę na nią zrzucać wszystkich moich pesymistycznych myśli. Chciałabym być dla niej także oparciem, a nie kimś kto tylko się opiera. Nie wiem co mam robić, żeby poczuć się coś warta? Staram się pomagać ludziom, cieszą mnie szczere uśmiechy innych osób. Czuję wtedy, że mogę zrobić coś dobrego, ale na koniec i tak wracam do domu, i zastanawiam się czy to nie tylko moje egoistyczne myśli. Mam jeszcze wiele innych negatywnych przemyśleń i zachowań, których sama nie rozumiem, ale wydaje mi się, że to przeszkadza mi najbardziej w codziennym funkcjonowaniu. Czy to dobry pomysł, żeby się wyprowadzić na studia i odciąć od rodziny? Wrócić kiedy już sobie wszystko poukładam i będę pewniejsza siebie? Jak mam zbudować realacje z innymi jeśli ciągle mam wrażenie, że tylko przeszkadzam? (Od razu zaznaczam, że szczera rozmowa z rodzicami nie wchodzi w grę, za bardzo się boję cokolwiek powiedzieć, a jak już mi się uda to uważają, że przesadzam i mam nie po kolei w głowie...) Przepraszam, że się tak rozpisalam. Chciałam jak najlepiej wyjaśnić o co mi chodzi i mam nadzieję, że udało mi się to chociaż w pewnym stopniu. Z góry dziękuję za wszelkie rady.
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.