Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Eyvah

Użytkownik
  • Zawartość

    2
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

Eyvah's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

0

Reputacja

  1. Coraz częściej mam wrażenie, że wszystkiego zapominam, że cofam się w rozwoju. Nie potrafię się niczego nowego nauczyć. Nie pamiętam imion, twarzy, nie umiem zmusić swojego mózgu do pracy innej niż mechaniczne powtarzanie czynności. Unikam ludzi. Najchętniej zamieszkałabym w jaskini, żeby nie mieć z nikim kontaktu. Wcześniej prowadziłam bardzo otwarty dom, często miałam gości, teraz nie mogę na nich patrzeć i wyszukuję w nich wady. Chłopak mi się oświadczył w lipcu. Nie ucieszyło mnie to ani odrobinkę i czuję presję (której nie ma) żeby wyjść za niego za mąż. Po prostu czuję że tego się ode mnie oczekuje, znajomi dają mi i to poznać. A chłopak mi się oświadczył, bo chce jak najszybciej założyć rodzinę. Tutaj też nie jestem pewna czy ja tego chcę. Nie widzę siebie w roli matki, zwłaszcza teraz, gdy nienawidzę ludzi. Mam wrażenie że zatracam podstawowe umiejętności, tak zawodowe jak i hobby. Ja zresztą nie mam już żadnego hobby, bo boję się/jestem niechętna do podejmowania wszelkiej aktywności. Nie wiem jak mam to wytłumaczyć znajomym, że nic nie robię. Nie interesuje mnie, co się u nich dzieje, nie umiem podtrzymać z nimi rozmowy, choć wszyscy znają mnie jako empatyczną ekstrawertyczkę. Powoli czuję, że nie mam o co walczyć. Przesadnie skupiam się na dbaniu o wygląd, bo to jedyne, co daje mi nadzieje, że później może być lepiej. Przestałam nawet sprzątać dom. Nie mogę na niego patrzeć, odkąd pandemia zamknęła mnie w domu. Czuję że jestem do niczego, nie potrafię wyrwać się z marazmu. Reaguję nienawiścią na wszystkich ludzi, chcących nawiązać ze mną kontakt, a sama czuję że jestem gównem. Że skończyłam byle jakie studia, z przeciętnymi umiejętnościami, że mam przeciętną pracę i nic poza obowiązkami mnie w życiu nie spotka. Nie mam o co walczyć. Dbam o wygląd dla utrzymania fasady, nie widzę sensu w dalszym rozwoju, nie widzę sensu w znajomościach z kimkolwiek. Mam 28 lat. Nie będę już sławna i bogata. Prochu też już nie wymyślę. Poszłam już do dwóch psychologów stacjonarnie. Ale oboje zaczęli drążyć tematy nieistotne, niezwiązane z tym, dlaczego się źle czuję, jakieś wątki poboczne, które zwykle rozumieli inaczej, niż ja chciałam to przekazać. Nie stać mnie, żeby próbować prywatnej wizyty po raz kolejny. Dodatkowo mając takie problemy z koncentracją i skupieniem na tym, co mówię, poddaję im się i daję sobie narzucić styl rozmowy i poruszane tematy. Tutaj łatwiej mi zebrać myśli. Poproszę o jakąkolwiek odpowiedź, pomoc, poradę, nawet miłe słowo....
  2. Dzień dobry. Mam 28 lat i jestem, można powiedzieć, spełnionym człowiekiem. Mam wszystko czego mi potrzeba do szczęścia na aktualnym etapie życia i dlatego nie rozumiem z czego może wynikac mój problem. Strasznie denerwują mnie znajomi. Ich wady denerwują mnie tak, że prędzej czy później każdemu z nich mówię cos nieprzyjemnego i pogarszają się nasze relacje. To zwykle dotyczy znajomych którzy są w jakiejś relacji zależnej ode mnie, są blisko lub czegoś potrzebują. czasem mówię o nich rzeczy tak agresywne, że później sama nie wierzę, że mogłabym tak o nich pomyśleć. Czasem robię awantury o nic, gdy np. partner się ociąga z wykonaniem prostych czynności. Nie panuję nad agresją nie mając żadnego poważniejszego problemu. W kilka sekund potrafię się tak wk****ć że o mało nie wylatuję w kosmos z tej złości. Agresja nigdy nie przejawia się fizycznie, ale werbalnie wychodzą ze mnie okropne rzeczy, których, choć przynoszą mi krótkotrwałą ulgę wstydzę się już po chwili i jest mi tak głupio ze nie jestem w stanie przeprosić. Jestem też potwornie marudna i narzekam na partnera. męczę się z tym, nie pomaga mi wyładowanie energii sportem, dzienniki wdzięczności, czytanie artykułów psychologicznych. nie zmniejsza to agresji, jaką odczuwam. Boję się że w końcu bliscy uznają mnie za niezrównoważoną i przestaną się odzywać. Do tego wkrótce jadę na kilkudniowe wesele z narzeczonym. Boję się, że wymsknie mi się coś co zepsuje mu ten wyjazd. Boję się też - bo będzie tam się przewijać dość sporo ludzi - że w bezpośrednim kontakcie pozna kogoś, kto mu się spodoba i będzie sympatyczny, albo chociaż mniej agresywny, niż ja. Nie mam pomysłu jak sobie z tym poradzić.
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.