Mam 22 lata a moje imię to Sabina, kiedyś byłam pełna energii i życia, jednym słowem dusza towarzystwa. Wychowała mnie mama która praktycznie nigdy nie miała dla mnie czasu i nie angażowała się w moje życie. Odkąd pamietam ze wszystkim musiałam sobie radzić sama. Ale dawałam radę. W tym momencie kiedy dopadło mnie życie dorosłe, zaczęłam tracić siłę. Ciagle towarzyszy mi niepowodzenie w pracy, w nauce i w relacjach międzyludzkich. Mam wrażenie ze daje z siebie 100% ale na marne, dopadają mnie myśli ze te wszytskie moje starania nie maja sensu. Chce się poddać bo życie zaczyna mnie przerastać, nie chce mi się walczyć o siebie chce już odpuścić. Stoję ciagle w miejscu, nie mam żadnych perspektyw ani do czego dążyć. Nie mam osoby której mogłabym się wygadać, dopadła mnie samotność której nigdy bym się nie spodziewała. Nie mam w nikim oparcia. Tłumie w sobie wszystkie myśli bo nie mam z kim o tym porozmawiać i strasznie mnie to przytłacza. Coraz częściej zastanawiam się jak najlepiej byłoby odejść z tego świata. A jest to spowodowane wszystkimi złymi wydarzeniami z mojego życia. Czuje ze życie wystawia mnie ciagle na próby, czego bym nie zrobiła i jak dobrym człowiekiem bym nie była to i tak dostaje w kość. Nie chce tak myśleć, chciałabym żeby wróciło moje pozytywne myślenie, chciałabym uwierzyć w siebie i ruszyć do przodu. Pragę wyrzucić to wszystko z siebie, porozmawiać z kimś kto pomoże mi się podnieść. Chciałabym powiedzieć wszystko co mi leży na sercu bo ten ciężar jest już dla mnie za wielki. Jak zacząć myśleć pozytywnie? Jak nie czuć załamania i zawodu własnej osoby? Dlaczego życie stawia mi takie przeszkody z którymi nie potrafię sobie poradzić? Nawet nie mogę skorzystać z terapii psychologicznej czy wizyty u psychologa mimo ze bardzo chce ponieważ nie pozwala mi na to moja sytuacja finansowa. Dobija mnie ten fakt bo chciałabym sobie pomoc a w pełni nie mogę.