Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

klaudia0112

Użytkownik
  • Zawartość

    2
  • Rejestracja

klaudia0112's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

0

Reputacja

  1. Dobry wieczór. Mam 19 lat, jestem uczennicą szkoły średniej, konkretnie technikum. Dokładnie zaczęłam obserwować siebie od roku (odkąd chłopak ze mną zerwał), a teraz mogę śmiało powiedzieć, że dzieje się coś ze mną od kilku lat. Od zawsze byłam nerwowa. W podstawówce (6 klasa) miałam badanie u Pani neurolog, stwierdziła, że jestem nerwowa bo jedna półkula mi się nie rozwinęła czy coś takiego no i jak podrosnę to minie. Moim zdaniem jest gorzej. Na ogół jest wszystko dobrze jak idzie po mojej myśli, jak nie idzie to już wpadam w gniew, wyżywam się na rzeczach, ludziach, były stany, że nawet na sobie. Przechodzi mnie nienawiść do samej siebie oraz do wszystkich, mam myśli samobójcze coś w stylu, że jestem obciążeniem dla wszystkich, jestem nieudacznicą, nie mam nikogo, ''przyjaciele'' mnie olali, bo jestem nienormalna. Staram się nie pić alkoholu, ale jak już coś mnie tknie to na początku czuję ''spełnienie'', ale na drugi dzień obrzydzenie do siebie. Nawet ostatnio miałam tknięcie, żeby napisać powody dla których mogłabym popełnić samobojstwo, ale po 10 minutach się ogarnęłam. Narkotyki też były, nie jestem uzależniona, bo sama z tego wyszłam (chociaż nie znam się) - i oczywiście nie dotykam tego już kompletnie. Palę papierosy, bo trochę mnie uspokajają. Sport też mnie uspokajał, np. bieganie - nerwy mnie brały to szłam biegać, bo potrzebowałam ruchu. Aktualnie nie mogę uprawiać sportu, ponieważ mam problemy z kręgosłupem. Miewam lęki. Jak byłam w związku to miałam lęk przed seksem między innymi. Choć chciałam tego. W nocy często mam jakieś zwidy - ostatnio położyłam się koło 5 rano, już było w miarę widno, ale rolety miałam zasłonięte w pokoju. Położyłam się na lewy bok, prawie zasypiałam, nagle otworzyłam oczy i widziałam cień, który zbliżał się do mnie. Obróciłam się na brzuch, odblokowałam telefon i zobaczyłam jak cienie chowają pod łóżko. Od małego jestem lękliwa na pewne rzeczy. Ostatnio miałam wypadek, bardziej kolizję. Lubiłam szybszą jazdę, ale teraz oczywiście się boję. Jeszcze nawet nie wsiadłam za kółko od 24.04. Coraz częściej nie mam ochoty zwlec się z łóżka, zaniedbując przy tym siebie oraz otoczenie, bo nie mam siły nawet posprzątać czy pozmywać. Z drugiej strony mam coś w rodzaju manii do wyjść z domu. Jak ktoś mi odmówi, bo np. ma dużo zajęć w domu to od razu płacz, agresja, myśli, że nikogo nie mam, że jestem najgorsza (lekko mówiąc, nie chcę się wyrażać). A ostatnio jest to coraz częściej. Choć też tego nie chce. Cierpię na bezsenność. Co do nauki mam JAKIEŚ (mało znaczące) chęci, nie potrafię się skupić na tym, co kiedyś nauka nie sprawiała mi jakiegoś problemu, a teraz tak. Schudłam koło 7 kg, tak nagle. Teraz zmuszam się do jedzenia. Ogólnie w moim domu wiele jest problemów - ojciec alkoholik (aktualnie się zaszył), miał wiele kochanek. Moi rodzice po są po rozwodzie. Z mama, bratem mamy eksmisję do końca października tego roku, mama taty to nam zorganizowała. Raz byłam ofiarą molestowania przez znajomego taty (tata o tym nie wiedział), starszy jest ode mnie o 8 lat lub 9. Wtedy miałam lat 15. Raz byłam prawie ofiarą gwałtu, byłam nieprzytomna, bo po narkotykach i alkoholu. Wtedy miałam 17 lat. Dwa razy byłam, że tak powiem napastowana. Za pierwszym razem ''oprawca'' się przestraszył moim stanem nietrzeźwości, więc przestał. Wtedy miałam 15 lat. Za drugim razem ''kolega'' zaczął mnie macać, proponować narkotyki (ktorych nie zażyłam), proponować seks. Wymyśliłam wymówkę, że chce mi się siku. Uciekłam. To się stało miesiąc temu. Przeszłam ciężko rozstanie z chłopakiem. W sumie to jeszcze przeżywam. Pod koniec 1 klasy gimnazjum byłam w szpitalu, miałam rozmowę z psychologiem. Pani kazała mi opowiedzieć moje życie. Nie dokończyłyśmy badania, ponieważ nie byłam w stanie już. Po rozmowie stwierdziła, że jej zdaniem mam depresję albo nerwicę lękową. Wtedy jak to usłyszałam to stwierdziłam, że to nie prawda. Byłam młoda i nie zdawałam sobie z tego sprawy. Napisałam tutaj, ponieważ nie mam pojęcia co zrobić - do kogo się udać w sensie realnie, czy do psychologa czy do psychiatry. Boję się, że ktoregoś dnia mnie za mocno tknie do tragedii. Miałam bliskiego kolegę, ktory rzucił sie na linę przez problemy. Nie chcę być jego następczynią, bo mimo wszystko chcę zyć, coś osiagnąć, ale przez stan który mam nie daję rady, a nie chcę sie opierać na tym co jest napisane w internecie. Zdaję sobie sprawę z tego, że mam jakiś problem, ale nie mam pojęcia jaki. Opisałam mniej więcej aktualne rzeczy, które najbardziej trują mi myśli. Nie opisałam tego co się działo podczas dzieciństwa, ponieważ tego też jest sporo. Dziękuję z góry za odpowiedź na moje wypociny:)
  2. Dobry wieczór. Mam 19 lat, jestem uczennicą szkoły średniej, konkretnie technikum. Dokładnie zaczęłam obserwować siebie od roku (odkąd chłopak ze mną zerwał), a teraz mogę śmiało powiedzieć, że dzieje się coś ze mną od kilku lat. Postaram się nie napisać litanii. Od zawsze byłam nerwowa. W podstawówce (6klasa) miałam badanie u Pani neurolog, stwierdziła, że jestem nerwowa bo jedna półkula mi się nie rozwinęła czy coś takiego no i jak podrosnę to minie. Moim zdaniem jest gorzej. Na ogół jest wszystko dobrze jak idzie po mojej myśli, jak nie idzie to już wpadam w gniew, wyżywam się na rzeczach, ludziach, były stany, że nawet na sobie. Przechodzi mnie nienawiść do samej siebie oraz do wszystkich, mam myśli samobójcze coś w stylu, że jestem obciążeniem dla wszystkich, jestem nieudacznicą, nie mam nikogo, ''przyjaciele'' mnie olali, bo jestem nienormalna. Staram się nie pić alkoholu, ale jak już coś mnie tknie to na początku czuję ''spełnienie'', ale na drugi dzień obrzydzenie do siebie. Nawet ostatnio miałam tknięcie, żeby napisać powody dla których mogłabym popełnić samobojstwo, ale po 10 minutach się ogarnęłam. Narkotyki też były, nie jestem uzależniona, bo sama z tego wyszłam (chociaż nie znam się) - i oczywiście nie dotykam tego już kompletnie. Palę papierosy, bo trochę mnie uspokajają. Sport też mnie uspokajał, np. bieganie - nerwy mnie brały to szłam biegać, bo potrzebowałam ruchu. Aktualnie nie mogę uprawiać sportu, ponieważ mam problemy z kręgosłupem. Miewam lęki. Jak byłam w związku to miałam lęk przed seksem między innymi. W nocy często mam jakieś zwidy - ostatnio położyłam się koło 5 rano, już było w miarę widno, ale rolety miałam zasłonięte w pokoju. Położyłam się na lewy bok, prawie zasypiałam, nagle otworzyłam oczy i widziałam cień, który zbliżał się do mnie. Obróciłam się na brzuch, odblokowałam telefon i zobaczyłam jak cienie chowają pod łóżko. Od małego jestem lękliwa na pewne rzeczy. Ostatnio miałam wypadek, bardziej kolizję. Lubiłam szybszą jazdę, ale teraz oczywiście się boję. Jeszcze nawet nie wsiadłam za kółko od 24.04. Coraz częściej nie mam ochoty zwlec się z łóżka, zaniedbując przy tym siebie oraz otoczenie, bo nie mam siły nawet posprzątać czy pozmywać. Z drugiej strony mam coś w rodzaju manii do wyjść z domu. Jak ktoś mi odmówi, bo np. ma dużo zajęć w domu to od razu płacz, agresja, myśli, że nikogo nie mam, że jestem najgorsza (lekko mówiąc, nie chcę się wyrażać). A ostatnio jest to coraz częściej. Choć też tego nie chce. Cierpię na bezsenność. Co do nauki mam JAKIEŚ (mało znaczące) chęci, nie potrafię się skupić na tym, co kiedyś nauka nie sprawiała mi jakiegoś problemu, a teraz tak. Schudłam koło 7 kg, tak nagle. Teraz zmuszam się do jedzenia. Ogólnie w moim domu wiele jest problemów - ojciec alkoholik (aktualnie się zaszył), miał wiele kochanek. Moi rodzice po są po rozwodzie. Z mama, bratem mamy eksmisję do końca października tego roku, mama taty to nam zorganizowała. Raz byłam ofiarą molestowania przez znajomego taty (tata o tym nie wiedział), starszy jest ode mnie o 8 lat lub 9. Wtedy miałam lat 15. Raz byłam prawie ofiarą gwałtu, byłam nieprzytomna, bo po narkotykach i alkoholu. Wtedy miałam 17 lat. Dwa razy byłam, że tak powiem napastowana. Za pierwszym razem ''oprawca'' się przestraszył moim stanem nietrzeźwości, więc przestał. Wtedy miałam 15 lat. Za drugim razem ''kolega'' zaczął mnie macać, proponować narkotyki (ktorych nie zażyłam), proponować seks. Wymyśliłam wymówkę, że chce mi się siku. Uciekłam. To się stało miesiąc temu. Przeszłam ciężko rozstanie z chłopakiem. W sumie to jeszcze przeżywam. Pod koniec 1 klasy gimnazjum byłam w szpitalu, miałam rozmowę z psychologiem. Pani kazała mi opowiedzieć moje życie. Nie dokończyłyśmy badania, ponieważ nie byłam w stanie już. Po rozmowie stwierdziła, że jej zdaniem mam depresję albo nerwicę lękową. Wtedy jak to usłyszałam to stwierdziłam, że to nie prawda. Byłam młoda i nie zdawałam sobie z tego sprawy. Napisałam tutaj, ponieważ nie mam pojęcia co zrobić - do kogo się udać w sensie realnie, czy do psychologa czy do psychiatry. Boję się, że ktoregoś dnia mnie za mocno tknie do tragedii. Miałam bliskiego kolegę, ktory rzucił sie na linę przez problemy. Nie chcę być jego następczynią, bo mimo wszystko chcę zyć, coś osiagnąć, ale przez stan który mam nie daję rady, a nie chcę sie opierać na tym co jest napisane w internecie. Zdaję sobie sprawę z tego, że mam jakiś problem, ale nie mam pojęcia jaki. Możliwe, że coś pominęłam, z góry dziękuję za odpowiedź.
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.