Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Edyta90

Użytkownik
  • Zawartość

    2
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Edyta90's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

0

Reputacja

  1. Dziękuję za odpowiedź, jednak w mojej opinii koronawirus nie zniknie. Zostanie już na zawsze, tak jak wirus grypy czy inne tego typu, więc nie wyobrażam sobie życia w ten sposób...
  2. Mam 30 lat, jestem mężatką. Proszę o pomoc, bo już sama nie wiem co myśleć i co robić... Mój mąż panicznie boi się zarażenia koronawirusem... Jak tylko wybuchła epidemia, wziął opiekę nad dziećmi (pracuje w budżetówce, więc nie ma ryzyka, że go zwolnią), na początku w ogóle nie chciał wychodzić z dziećmi na dwór, proszę sobie wyobrazić, 5 i 2,5 letnie dzieci zamknięte 24 h w domu, jedyne co na balkon wychodziły... Dopiero od niedawna udało mi się go przekonać na "wyjścia" z domu, które polegają na tym, że jedziemy 15km do pobliskiego lasu na godzinny spacer... Jak ktoś nas na tym spacerze mija to już jest wielka panika "i co teraz, przecież on nie miał maseczki"... Nie spotykamy się z nikim, zakupy robimy raz na tydzień i to tylko spożywcze, pozostałe rzeczy zamawiamy przez internet, a jak przesyłka przyjdzie to tydzień musi odleżeć na kwarantannie na balkonie... Wszystkie zakupy myje... Ja na początku mogłam pracować zdalnie, ale teraz muszę już chodzić do biura w systemie 3 dni w biurze, dwa dni pracy zdalnej. Każde moje wyjście do pracy mąż traktuje jakbym szła na pewną śmierć. Bolał mnie ząb, to nie pozwalał mi iść do dentysty, aż spuchło mi pół twarzy, bo zrobił się zgorzel... Jak już po wielkiej kłótni poszłam do dentysty to powiedział że jeszcze dzień albo dwa i wylądowałabym w szpitalu z sepsą... Mam już tego serdecznie dosyć, nie możemy pojechać do moich rodziców na wieś, bo przecież tam nikt nie stosuje się do zaleceń i na pewno się zarazimy... Ja oczywiście myję ręce, stosuję się do zaleceń, ale chciałabym normalnie wyjść do sklepu, jak mam taką potrzebę, na spacer z dziećmi bez konieczności jechania w odludne miejsce, żeby mogły sobie chociażby pojeździć na rowerze albo hulajnodze, chciałabym się spotkać z sąsiadką na osiedlu, żeby dzieci mogły się razem pobawić... Ciągle się o to kłócimy... Ja mam obniżony nastrój, często nie wytrzymuje napięcia i płaczę, ostatnio zdążyło mi się to nawet przy dzieciach, chociaż staram się żeby tego nie widziały... Często przez to na nie krzyczę, ciągle jestem zestresowana, że coś zrobię nie tak, że mąż będzie miał do mnie pretensje... Za każdym razem jak wracam z pracy/ ze sklepu, to zaczyna się przepytywanie, kogo spotkałam, czy dotykałam klamek, poręczy, jak wbiłam kod do domofonu, po co wyciągałam telefon itp... Kontroluje ile czasu myję ręce, jak zdejmuje rękawiczki, maseczkę... Prawie w ogóle już ze sobą nie rozmawiamy, a jeśli już to się kłocimy... Natomiast mąż codziennie po kilka razy dzwoni do teściowej i mówi jej dosłownie o wszystkim... Wiem, że się skarży na mnie, że " bagatelizuję problem i narażam nas wszystkich na zarażenie"... Ja jestem ciągle zestresowana tą sytuacją... Na dzieci też cała ta sytuacja nie wpływa zbyt dobrze, nie wiem czy to ma akurat z tym związek, ale ostatnio młodszy synek zaczął się masturbować, kładzie się na misiu, poduszce, albo nawet na siostrze i zaczyna poruszać... Nie wiem już co mam robić... A może mąż ma rację? Edyta
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.