Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

walencja

Użytkownik
  • Zawartość

    2
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez walencja

  1. Dziękuję za odpowiedź. No niestety u mnie matka jest zbyt sprawna aby ja w jakiś sposób ubezwłasnowolnić bądź gdziekolwiek wysłać. Taki charakter odziedziczony po jej matce. Najlepsze jest to, że gdy ktoś z rodziny dzwoni i mówi jej o problemie z jej matką czyli z babcią to ona doradza, mówi żeby się nie przejmować, a dokładnie tak samo się zachowuje. Ciężko jest tak żyć. Miałam 5 lat spokoju z jelitami, a teraz wszystko wraca. Jutro przywożę swoją siostrę na miesiąc. Trochę targają mną egoistyczne powódki, ale chcę żeby "siadła" już na kimś innym, a mi dała spokój. Podejrzewam, że jak zajmie się siostrą to ja u siebie znajdę jakiś prezent od matki. Zawsze tak robi, żeby zmanipulować i pokazać jaka jest "dobra". Słabe zagrania, ale tym razem nie dam się wciągnąć.
  2. Witam, zacznę od opisania mojej sytuacji. Mam 27 lat, mieszkam w małym mieście na południu. Moim problemem są relacje z matką, z którą aktualnie mieszkam (wyprowadziłam się już dwukrotnie - pierwszy raz w wieku 20 lat i drugi raz w wieku 25 lat. Kazała mi się spakować i wyp....). Niestety musiałam wrócić ok miesiąc temu z przyczyn koronawirusa - brak pracy itp. Myślałam, że się zmieniła, ale to była jedynie jej zagrywka. Przechodząc do tego, dlaczego uważam ją za toksyczną: nie szanuje mojej prywatności, przeszukuje moje rzeczy gdy tylko wyjdę z domu, stara się za wszelką cenę skłócić mnie i moje rodzeństwo. Sama zaproponowała mi powrót do domu (dom posiadamy naprawdę ogromny - mieszka tu jeszcze mój brat z rodziną, aktualnie ja i matka z moim tatą), zaproponowała również, że mogłabym zająć jedno piętro i stworzyć tam swoje mieszkanie, jednak teraz już się jej raczej odwidziało - np. zadzwoniła do mojej siostry, która raz na jakiś czas wpada tutaj na kilka tygodni i powiedziała jej, że ja zajmuję jedno piętro przez co nie zezwolę siostrze na korzystanie z tej kondygnacji. - Kolejna sytuacja nastąpiła w ostatni weekend gdzie zabrała się za gotowanie obiadu o który jej nie prosiłam, jestem tak rozwalona psychicznie, że mój żołądek odmawia jakiegokolwiek posiłku. Poprosiła brata o pomoc przy tym obiedzie przy czym poinformowała go, że nie dałam jej na to pieniędzy i ma teraz strasznie mało jedzenia. Jest w tym wszystkim mój tata, który na to zarabia (matka rzadko ma jakąś pracę, po za tym zabiera mu wszystkie pieniądze). Zadeklarował, że mogę być przez jakiś czas na jego utrzymaniu, chociaż staram się to wynagrodzić pomocą domową, ale ona twierdzi, że to jej pieniądze. - Mi w twarz nic nie powie, udaje cierpiętnice. BA! - co miesiąc twierdzi, że ma nową chorobę (zazwyczaj wybiera takie dość poważne) i wmawia nam, że to przez nas. - Tych wszystkich sytuacji jest mnóstwo - w zeszły weekend sterroryzowała sąsiada, na osiedlu nikt już się do niej nie odzywa. - Ma problem do moich bratanków o to jakich mają znajomych (to dzieci, mają 10 i 11 lat). Nie wpuszcza wybranych przez siebie do domu, albo stoi w oknie i się wygraża. - Pokłóciła się dosłownie ze wszystkimi. Mojemu bratu wraz z rodziną kazała się pakować już jakieś 5 razy. Ciągle mówi, że nic od niej nie dostanie, gdzie tak naprawdę nic nie jest jej. - Będąc u mojej siostry dzwoniła do nas i wymyślała niestworzone historie o niej, nie przejmując się tym, że siostra te rozmowy słyszała. - Wychodzi przed dom (działki mamy małe) i przez telefon wrzeszczy z groźbami na sąsiadów. - Przez ok 5 lat nie utrzymywaliśmy z rodzeństwem kontaktów, bo tak nas na siebie napuściła, że każdy z nas stwierdził, że coś jest nie tak z tym drugim. - W tamtym tygodniu kupiłam sobie piwo, to dorwała mojego narzeczonego mówiąc mu, że wypijam codziennie 8 piw, ojcu również wmawia alkoholizm, siostrze też. - Gdy miałam 19 lat ześlizgnęłam się ze schodów, nic poważnego, ale była wtedy pokłócona z tata i kazała mi zadzwonić do niego, że się cała poobijałam, rozwaliłam głowę i jadę ze wstrząśnieniem mózgu do szpitala. Nie zadzwoniłam oczywiście, ale ona to zrobiła i mu nagadała głupot. Tata raczej nic nie robi w tym, żeby coś zmienić. Przytakuje jej dla świętego spokoju. Siostra jest odporna. Brat raczej milczy i nie wdaje się w dyskusje, bo boi się, że znów go wyrzuci. Mogłabym tak pisać i pisać, ale ogólny zarys jest taki, że całe miasto trzyma się od niej z daleka. Ludzie wypisują do mnie, żebym z nią pogadała, bo zatruwa im życie, ale nikt nie wie, że najbardziej zatrute życie mamy my. Ja powoli staję się zaszczuta i zastraszona. Powoli wraca do mnie choroba wrzodowa. Żyje w ciągłym stresie, nie mam ochoty na nią patrzeć. Ona nic nie rozumie! Gdy kogokolwiek poinformowałam o tym, że wróciłam do domu to każdy był w szoku czy jestem pewna tego co robię. Wszyscy mamy jej dość, ale ja gdzieś mam taki charakter, że nie potrafię tego przeboleć. Doprowadziła do tego, że moja siostra uciekła z domu w wieku 19 lat i nie wróciła przez 2 lata, przez nią - ale ona później wmawiała mojemu tacie, że to jego wina. Wiek: matka i tata ok 60 lat, brat 36, siostra 33, ja 27. Rozmowy nie podziałają, mogłabym się nawet wieszać na jej oczach, a to na nią nie wpłynie. Nie wiem jak żyć, jak się uodpornić i nabrać znów pewności siebie. Czy może wy wiecie co powinnam zrobić, aby w mojej głowie zapanował spokój?
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.