Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

olczita7

Użytkownik
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

olczita7's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

0

Reputacja

  1. Witam, mam 30 lat. Do 20 roku życia mieszkałam z rodzicami, później wyprowadziłam się na studia daleko od rodzinnej miejscowości. Od kiedy pamiętam w domu była gęsta atmosfera, wieczne fochy i humory mamy, od których zależał nastrój całej rodziny, w domu nigdy nie było alkoholu. Relacje rodziców to wg mnie jedna wielka kłótnia przeplatana nielicznymi dniami, kiedy zamienili ze sobą parę zdań. To od niej zależało gdzie pójdziemy, co zrobimy i jak mamy się zachowywać. Mama to kobieta pełna miłości i wsparcia, zawsze była przy nas kiedy było trzeba, ale jej chęć kontroli i obrażanie się kiedy tylko było coś nie po jej myśli była wykańczająca. Obraża się kiedy nie umiemy czytać w jej myślach, potrafi nie odzywać się po kilka tygodni. Wiecznie wszyscy musieli wchodzić jej w tyłek, żeby uzyskać jakaś informację, albo żeby poprawić jej humor. Uważam, że wyjazd uratował moje życie, jestem szczęśliwa i korzystam z każdej chwili, ona nie potrafi się z tym pogodzić. Wszystkich na siłę uszczęśliwia tak jak np. swoją mamę chodząc do niej codziennie, sprzątając robiąc zakupy, a babcia ciągle i tak twierdzi że jest sama, a mama to co robi, robi źle. Matka jest sfrustrowana, z ojcem nie rozmawia już w ogóle, piszą sobie kartki co jest do zrobienia w domu. Dzwonią do mnie z ojcem na zmianę żaląc się na siebie, że nie umieją ze sobą żyć. Dziś usłyszałam, że "ona Już nic mi nie powie nigdy" a ja mam żyć w tym swoim szczęściu, bo odcinam się od rodzinnych problemów, wywołując we mnie wyrzuty sumienia. Tato też święty nie jest, bo olał wszystkie obowiązki domowe, ma to gdzieś. Siostra choruje na nerwicę, ma małe dziecko więc mama pomaga też jej. Oczywiście na wiecznym fochu, że musi pomagać - ale robi, robi wszystko. Z siostrą też nie mam kontaktu, bo zarzuca mi wyjazd i posiadanie wszystkiego w czterech literach. Faktycznie odcięłam się trochę, ale dlatego, że nie chce żyć w takim smutku jak oni, jak moja siostra i mama. Jak im pomóc? Jak pomóc sobie, nie żyjąc we wiecznym poczuciu winy, niespełnienia wyobrażeń matki o tym jak ma wyglądać moje życie. Wyrzucam sobie, że nie jestem z nimi i nie mogę im pomóc, ale z drugiej strony wiem, że i tak bym im nie pomogła bo nie udało mi się tego zrobić przez 20 lat, a zniszczyłabym swoje obecne życie. Czy jestem egoistką? czy mogę dla nich coś zrobić?
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.