Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

czarekza

Użytkownik
  • Zawartość

    2
  • Rejestracja

  • Ostatnio

czarekza's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

0

Reputacja

  1. Rozwiniecie: Moi Drodzy, potrzebuję porady Mam dołka, czuje sie sfrustrowany, nie radze sobie. Stracilem prace, moja branza leży (turystyka). Prbbowałem znależć jakieś inne zajęcie płatne lub gdzieś sprobować rekrutować, lecz problem jest taki, że ja nie znosze pracy z domu, nie znosze też pracy poniżej kwalifikacji no i z minimalnym wynagrodzeniem, Zwłaszcza, ze mam ukończone studia, doświadczenie na rynku międzynarodowym, czeski, rosyjskim, austriacki, itp. Oprócz bycia przewodnikiem, czy też pilotem pracowałem kiedyś w firmach międzynarodowych, ale to było w innych miastach (Warszawa, Irkuck - na Syberii. Akurat w Irkucku trafiła sie się całkiem dobra posada, bo w konsulacie) Jeszcze do marca, raz mialem wyżej, raz niżej, ale zarobki były na tylko fajne, że wraz żoną wzięlismy kredyt na mieszkanie. Jednak wraz z ogloszniem pandemii wszystko zaczeło sie sypać. Moje wieleolenie doświadczenie w turystyce padło z dnia na dzień. Obecnie nie mam żadnej pracy, zero zlecen. Nie mam żadnego zajęcia i zle sie z tym czuje, potrzebuje wsparcia, kontaktu z osobą bliską. Normalnie kiedy zdażaly się jakies drobne niepowodzenia, to mialem taki wentyl ze zlymi emocjami zarowno u przyjazciół jak i u rodziców. Niestety rodzice odeszli, Tato 5 lat temu, a Mama ponad rok temu. My zaś po slubie mieszkamy okolo 400 km od moich rodzinnych stron. Zatem jedyną osobą bliską mi jest moja żona. Moi rodzice odeszli, a przyjaciele setki km stąd. Z racji, że rdziny brak, bo rodzeństwa też nie mam, to cała potrzeba rozmowy skupie się na żonie, na jednej osobie, Jest dla mnie zarówno żoną, jak i przyjecielem, powiernikiem róznych problemów. Nie umiem szaukac pracy na chwile, wiec często potrzebuję pogadać. A że żona w jednym pokoju to chciałem z żona. Jednak ona zaslania się tym, że ma pracę z domu, że teraz nie może. Niestety ja nie mam do kogo inngeo się zwrócic. Zona pracuje w domu, przesiadujemy razem 24 godziny na dobę razem. Jednak ja nie rozumiem pracy z domu. Wiem, że czasem się brało coś na chwilę, jednak nie na dłuższą metę. Nie rozumiem też prac w grupach i długich rozmów o projektach. W momemcie, gdy ja potrzebuję konkattu, żona gada o całymi dniami o projektach. Ze muszą kolejne rzeczy zrobić Na okolo trąbią w mediach, że jest zle, że jest kryzys. Zona całymi dniami pracuje, a ja potrzebuję kontaktu, aby się z tego podnieść, niestety nie możemy pogadać, bo ona zajeta. Probowałem ten czas przczekać czytając ksiązki, poradniki, itp..... Ale też nie wychodziło, bo ja jestem raczej zadaniowcem, że mam konkretne zdanie do zrobienia, termim i konkretną nagrodę, np zaplata. O nowych miejscach czytałem tylko i wyłącznie wtedy jak miałem od zleceniodawcy potwierdzone, że jest bardzo duża szansa, że tam pojade, i to mi się przyda w życiu Uczyłem się hiszpańskiego z domu, jednak w towarzytwie innych osób nie wychodzi mi to. Zatem zajecia zawiesiłem. Nie ma znaczenia czy na indywidualnych zajeciach podsłuchuje mnie ktoś bliski czy obcy. Po prostu nie umiem. Może to skutek tego, że kiedys jak mialem pracę czysto biurwą, to pracowaliśmy tylko po 2 osoby w pokoju, a jak ktos z nas mial potrzbę porozmawiania przez teefon, to druga osoba chowala sie w cień, aby umożliwić rozmowę. Tato pracowął w wojsku, wiec też miał pokój jednsobowy. Może dlatego ja nie umiem się skupić na przygotowaniach do pracy jak mam sąsiedztwo. Nie jest tak, ze jestem totalnym odludkiem, bo prowadziłem grupy nawet 40 - 50 osobowe, czytałem na róznych konferencjach, ale to już były teksty wczesniej opracowane w samotności. Dodam, że podczas studiów miałem pokój jedoosobowy. Jestem osobą rodzinną, bo jak pojedzizemy to rodziców żony, to sobie cały czas rozmawiamy na rózne tematy. Jednak w domu mamy problem, bo 90% czasu jaki widzę moją żonę, to siedzaca i pracującą, ze słuchawkami na uszach i z mikkrofonem. Ja nie moge sie odnależć, bo czasem chiałbym coś zagadać, a ona wiecznie zajeta. Wieć leże na łozku w naszym salonie - tam żona przeniosła swoją prace w nadziei, że moze kiedys pogadamy. Niestey wieczoem znużny idę spać, bo kontakt był prawie zerowy. A żona zdzwiona, ze ja nie chce gadac... no bo jak godzinami oczekuje na rozmoę i zbywany niczym, to i przygnębiony idę spać. W ciągu dnia nie mogę za bardzo uciec w inne hobby, takie jak tv, inernet, bo na domiar zlego mieszkamy w malym mieszkaniu, czułbym, że przeszkadzam żonie. Zona pracuje w naszym salonie, gdzie kiedyś spędzaliśmy wiele wspaniałych chwil, jak obiady, sniadania, kolacje przy swiecach, oglądanie TV, teraz salon jest dla mnie pokojem, gdzie nie mogę doprośić się konkatu żony. Nie mozemy za bardzo wyjsc na zewnątrz, bo ograniczenia w wychodzeniu, a ja zle znosze maseczki. Mam odruchy wymiotne po dłuższym noszeniu maseczek, a boje się wyjśc bez maseczki, aby mandatu nie zaplacic Podczas któreś wizyty rodzina zony stwierdzila, ze nasze mieszkanie to jak więzienie. Co mnie jeszcze bardziej zdołowało. Zatem mam tak, nasz ulubiony salon stał sie miejscem złych emocji, gdzie ja nie mogę sie doprosić dialogu od żony, a ograniczenia rządowe plus nazwanie domu wiezieniem stały sie kolejnym czynnikiem destrukcyjnym moją osobowść. Gdy już się jakoś zacząłęm godzić, ze jest chwilowy kryzys, zacząłem jakoś po cichu szukac innego zajecia (tak aby żonie nie przeszkdzać). Na okolo szłysze, że obniżamy poziom życia, tp.. Nastaje kolejny problem: Zona troche wiecej zarabiała, ale jakoś to szło opanować. Długi staż w firmie, jest dobra w tym co robi, wiec jakoś to rozumialem,. Ja zaś miałem super pracę, może nie jakies wielkie zarobki, ale mogłem to czyms innym rekompensować te niegodogności finanansowe.. Moglem pozawac inne ciekawe kraje, miasta, stolice, które dla innych były w strefie marzeń. Kiedyś gdyż zona wsomniala, ze beda jakies podwyżki ja dawałem znać, że zle znosze roznice finansowe w zarabianiu, ze lepiej tego teamtu traz nie poruszca. Uczywiście ucieszyłem się, ale nie chcialem tematu wałkowac. Jednak za kilka dni zaczęla temat coraz bardziej wałkować. i to momencie, gdy ja stracilem mozliwośc rozwoju,pracy, jakiegokolwiek zarobkowania, to żona awansowala i dostala premie oraz podwyżkę. teraz ja czuje sie bezwartościowy. Nie mówię, że sam awans żony jest zły. Problemem jest to, że równolegle życie pokazuje mi, że jestem coraz niżej a ona coraz wyżej. Nie wiem, czy mi chce pokazać, ze powinniśmy się cieszyć, że ona awansuje, a moja kariera, zarobki, rozwój nie wazne. Niby wprost o tym nie mówi, ale dla mnie jest to upakażające,, zwłaszcza jak powiedziala, spoedzialwalam sie ze w tym roku nic nie bedzie, ale mysmy dostali. Czyli co moje ksztalecenia są nie istotne, innych zaangazowanie są nie istotne..... wazne, ze oni dostali Mieszkamy w po ślubie, dla mnie jest to nowe miasto, dla żony cały czas sater okolice. Jednak to ja nie mam znajomych, nie mam za bardzo do kogo sie odezwać, za to żona ma przez cały dzień możliwośc rozmow z ludżmi, wiem, że to konkaty służbowe, ale wygląda to tak, że ja potrzebuję rozmowy i wsparcia, a żona nie poświeca mi czasu, jedynie możemy chwilę pogadać wieczorem. Nie czuje się z tym dobrze, bo cały czas żona idzie w górę, a ja w dół, bez szans na perspektywę W mediach słysze, że jest zle, choc staram sie tego nie oglądac zbyt częstp, to jednak godzinmi musze słuchać glosnych rozmów żony w innymi wspolprcaownikami i ich żartów jak to fajnie, jak to super, normalnie mam wrażenie, że przez cały czas się usmiechają jak do siebie mówią. W sumie jest z czego, awanse, premie, itp... Nie wazne, że u rodzin jest gorzej, że mąż wolałby tych dialogów nie słyszec. Wiem, ze czasem musi coś załatwic przez telefon, ale nie godzinami no i może bez głupich zarcików w rozmowach. W tygodniu są tez takie dni, ze żona ma zajecia artystycze i zajecia jezykowe. Oczywiście jezyk finansuje jej firma, a do artystycznych musi jakies grosze doplacić. Mnie na to nie stac. Problem jest też taki, że jak ma te dodatkowe zajęcia, to wtedy z całego dnia mamy może godzinę dla siebie i to w momencie, gdzie ja potrzebuje z kims bliskim pogdać. Brata ani siostry tez nie ma, jedynak, wiec ten cały konakt skupia sie na żone. Już czasem mam dośc jej pracy, bo nawet wyciągnęła do spania koszulki firmowe . I tak w salonie jej firma, w sypialni jej firma, a gdzie my ? Jesli ja widze to tak, ze wieksza częśc dnia firma, w sypialni firma, hobby placone przez firme, to gdzie ja, gdzie my ? Chciałbym, aby zona wiecej ze mną rozwaiala, aby nie spychala mie na drugi kąt. Chciałbym abysmy razem zaczeli razem rozmawiać. Nawet teraz jak pisze tego maila, to zona stwierdzila, ze wpisze sobie nadgodziny i jeszcze posiedzi A potem jest zdzwiona, ze ja jestem sfrustrowany, ze mi brak konktaku Prosze o porade
  2. Ma dołka, czuje sie sfrustrowany, nie radze sobie. Stracilem prace, moja branza leży, nie znosze pracy z domu, nie znosze też pracy poniżej kwalifikacji. Obecnie nie mam żadnej pracy, żadnego zajęcie i zle sie z tym czuje, potrzebuje wsparcia, kontaktu z osobą bliską. Jedyną osobą bliską mi jest moja żona. Moi rodzice odeszli. Gdy chcialbym z nia pogadać, to zaslania się tym, że ma pracę z domu, że teraz nie może. Niestety ja nie mam do kogo inngeo się zwrócic. Zona pracuje w domu, przeasiadujemy razem 24 godziny na dobę razem. Jednak ja nie rozumiem pracy z domu, zwłaszcza gdy na okolo trąbią w mediach, że jest zle, że jest kryzys. Zona całymi dniami pracuje, a ja potrzebuję kontaktu, aby się z tego podnieść, niestety nie możemy pogadać, bo ona zajeta. Nie mogę za bardzo uciec w inne hobby, tv, inernet, bo na domiar zlego mieszkamy w malym mieszkaniu, czułbym, że jej przeszkadzam, Nie mozemy za bardzo wyjsc na zewnątrz, bo ograniczenia w wwychodzeniu, a ja zle znosze maseczki. Podczas któreś wizyty rodzina zony stwierdzila, ze nasze mieszkanie to jak więzienie. Gdy już się jakoś zacząłęm godzić, ze jest chwilowy kryzys. To nastał kolejny problem, Zona troche wiecej zarabiała, ale jakoś to szło opanować. Miałem super pracę, wiec mogłem to czyms innym rekompensować te niegodogności finanansowe.. Dawałem znać, że zle znosze roznice finansowe w zarabianiu, to w momencie, gdy ja stracilem mozliwośc rozwoju,pracy, jakiegokolwiek zarobkowania, to żona awansowala i dostala premie oraz podwyżkę. teraz ja czuje sie bezwartościowy. Nie mówię, że sam awans żony jest zły. Problemem jest to, że równolegle życie pokazuje mi, że jestem coraz niżej a ona coraz wyżej. Mieszkamy w po ślubie w nowym mieście, nie mam znajomych, nie mam za bardzo do kogo sie odezwać, za to żona ma przez cały dzień możliwośc rozmow z ludżmi, wiem, że to konkaty służbowe, ale wygląda to tak, że ja potrzebuję rozmowy i wsparcia, a żona nie poświeca mi czasu, jedynie możemy chwilę pogadać wieczorem. Nie czuje się z tym dobrze, bo cały czas żona idzie w górę, a ja w dół, bez szans na perspektywę. z góry dziekuje za podpowiedzi
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.