Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

NataliaCz93

Użytkownik
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez NataliaCz93

  1. Witam. Mam nadzieję że ktoś mi tu pomoże bo sama już nie daje rady. Mam wrażenie że ze mną jest coś nie tak. Czuje się jak potwór najgorszy na świecie. Żyłam w związku 5 lat. Był to związek bardzo burzliwy, z osobą toksyczna, w którym dużo dni przepłakałam. Wiedziałam że nie jestem szczęśliwa ale balam się być samotna, że zostanę sama, tak mi mówił mój były. Poczucie własnej wartości spadło, robiłam wszystko co on chciał, były z mojej strony bunty ale mimo tego byłam od niego uzależniona, balam się go stracić mimo mojego wewnętrznego cierpienia. Zaczęło wszystko się sypac i wtedy zdecydowałam się żebyśmy założyli rodzinę, on się zgodzil zaszlam w ciążę i gdy było potwierdzenie to mój już były partner ograniczył ze mną kontakty do minimum. Nawet nie przyszedł zobaczyć zdjęcia usg. Chodziłam prywatnie mieliśmy to wszystko dzielić na pół i prze to były kolejne kłótnie no nie chciał dawać swojej części, dawał po wielkiej kłótni i zawsze po czasie. W ciąży traktowal mnie źle. Przychodził kiedy chciał a zazwyczaj robił to późnym wieczorem kiedy resztą domowników już spała. Nasze spotkania były takie ze przychodził wypijał herbatkę, calowal, szliśmy do łóżka (zgadzałam się tylko dla niego) wcale nie pytał o ciąże o nic. Robił to na co miał ochotę. Przychodził z 3 razy w tygodniu w weekend imprezował. Z czasem okazało się ze okłamywał mnie na okrągło. Przez ciąże było znęcanie psychiczne, w 8 miesiącu było pokazanie swoich sił fizycznych do mojego brata i taty. Nie przejmował się czy coś mi się stanie czy nie. Urodziłam i zostałam samotna mama. Dalej sobie radziłam z wszystkim. 2 i pół roku później poznałam mężczyzne w którym zakochałam się w moment z wzajemnością. Z podobnymi przejściami jak ja. Też samotny rodzic. Szybko się zaręczyliśmy już po miesiącu a 2 miesiące od spotkania zamieszkaliśmy. Wytrzymało to niecałe 2 tygodnie. On po swoich urazach mnie oklamal i trochę poszło niemiłych słów i we mnie coś pękło. Poświęcił dla mnie wszystko 600 km przyjechał a ja po prostu zdecydowałam żebyśmy dali sobie czas bo zamieszkanie było za szybko. On ma iść wyleczyć się z swoich urazów psychicznych ja ze swoich. Czuje się jak potwór najgorszy. Zawsze to ja bylam krzywdzona teraz krzywdzę ja. Czuje się z tym potwornie ale nie umiem żyć teraz z nim codziennie to mnie niszczy od środka. Nie umiem znowu mu zaufać to mnie niszczy od środka. Niby wiem że tak muszę zrobić bo innego wyjścia nie widzę a jednocześnie nie chce się zmuszać. Ale jak widzę jego cierpienie z powodu mojej decyzji czuje się źle. Nie umiem spojrzeć mu w oczy. Boję się ze go stracę choć mowil mi ze nie stracę ale ja wiem ze moze mieć do mnie zal. Błagam powiedzcie czy ja robię dobrze? Mam możliwość jeszcze to odkręcić ta cala przeprowadzkę. Ale jak mam z nim żyć bez zaufania ze strachem ze mnie znowu zrani okłamując? Proszę może ktoś był w podobnej sytuacji i mi pomoże. Mam czas do jutra rana.
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.