Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

jachtowynick

Użytkownik
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez jachtowynick

  1. Niezbyt bardzo wiem od czego zacząć. Mam 32 lata i w tej chwili jestem bezrobotny. Na pozór wszystko wygląda dobrze. Moi rodzice są razem. Mam dwóch braci. Nie nadużywam alkoholu. Nie palę. Jestem sportowym typem człowieka. Czuję, że ciągnę moją narzeczoną w dół. Powiedziała, że ona identyfikuje się z rolą Scarlet Johanson w „Marriage Story”. Często mówi o naszym związku jako o złotej klatce. Że ona daje od siebie wszystko nie dostając nic w zamian. To to co widzę z zewnątrz. Nie wiem co robić. Dziś mamy zły dzień. Czuję się z tym podle. Ona ma żal, że nie rozmawiamy o dzieciach. Ja faktycznie nie inicjuję rozmów, chociaż chciałbym mieć dzieci i czasem wyobrażam sobie jakby wyglądało Nasze życie w trójkę. Mam w głowie, że straciłem pracę i nie mogę jejznaleźć, że to jest słaby klimat na dzieci, ale nie mówię tego. Przemilczam i uciekam. Dziś gdy zeszliśmy na temat rodziny to powiedziałem, że gdy mówi o dzieciach to mówi z żalem, a ja że w reakcji na to chowam się w sobie – zamykam i uciekam. Że nie czuję się pewnie. Zrzuciłem na Nią winę za moje zachowanie, bo przecież „gdyby nie mówiła z żalem to pewnie byśmy nawiązali rozmowę”. Pewnie brzmi to zwyczajnie głupio, ale gdy ‘coś idzie nie tak’, ja mam od razu poczucie, że to przeze mnie. Chociaż w pracy biorę odpowiedzialność za to co robię. Staram się podejmować decyzje i staram się o zlecenia dla swojej dodatkowej działalności. W życiu prywatnym jestem swoim gorszym odbiciem. Nie mam problemu by być poważnym w rozmowie z klientem, ale w domu, związku tracę pewność siebie i przerzucam winę za swoje zachowanie na narzeczoną. Później gdy jestem tego świadomy obiecuję, że się poprawię. Bez skutku. Nasze kryzysy właśnie tak wyglądają. Ona ma zarzuty względem mnie, że nie wspieram, że nie wnoszę nic od siebie. Ja się zamykam w sobie. Boję się bo myślę, że to wszystko przeze mnie i że jeszcze moment i ona odejdzie. Rozmawialiśmy o tym, że ona nie chce, nie zamierza. Ja mam jednak coś podświadomego w sobie i caly czas powtarza się ten pattern. Jestem zachowawczy i mało spontaniczny. Zwykle bardziej dołączam do grona ludzi niż inicjuję coś sam od siebie. Nie jestem czlowiekiem, ktory jest pewien siebie. Nie dzielę się opinią w towarzystwie. Wydaje mi się, że mam niskie poczucie wartości. Ono jest zależne od pracy. Nie chcę przedłużać. Czasem myślę, że to nie są prawdziwe problemy jak np. Ludzie z rozbitych rodzin, czy z uzależnieniami lub DDA. Jest to jednak coś co powstrzymuje mnie cały czas. Boję się podejmowania ważnych decyzji i brania odpowiedzialności za swoje życie. Za mój związek. Z drugiej strony czas mija. Czy wiecie Państwo co to może być? Jak poradzić sobie z tym problemem?
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.