Mam 19 lat, właśnie ukończyłam technikum zawodowe o profilu informatycznym. I czuję, że już nie daję rady. Od stycznia zmagam się z paskudnym lękiem o moje zdrowie - myślę, że to mogło być wywołane silnym bólem w dolnej części brzucha, przez co musiało być wzywane pogotowie. Ale ja nie o tym.
Od pewnego czasu już byłam pewna, że ten etap mam już za sobą. Byłam spokojna, szczęśliwa. Do czasu. Moja głowa, czy raczej kark zaczął mieć dziwne tiki, przez co minimalnie porusza całą głową, bądź mocno nią trzęsie przez jakąś sekundę. Dodatkowo ostatnio przykładając sobie palce do szyi czułam, jakby serce stanęło mi na dwie sekundy, po czym zaczęło bić bardzo mocno, a ja sama poczułam falę gorąca w klatce piersiowej, która już po chwili zmieniła się w ostre zimno. Dziś przed drzemką serce łomotało mi jak oszalałe nie pozwalając zasnąć, a gdy już usnęłam i później się obudziłam, czułam jak serce łomocze dalej i łaskocze mnie klatka piersiowa.
Teraz ciągle chodzę spięta i zestresowana. Nie mam możliwości odwiedzić żadnego lekarza, włącznie z psychiatrą. Przyjmuję obecnie Escitil i na początku mi nawet pomógł, ale teraz czuję, jakby już kompletnie nie miał efektu. Nie wiem co robić. Czy to nadal tylko hipochondria, czy już coś gorszego...?
