Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

An.na

Użytkownik
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

An.na's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

0

Reputacja

  1. Witam, mam 29 lat i jestem absolwentką studiów psychologicznych z doświadczeniem zawodowym głownie w edukacji formalnej i pozaformalnej. Mój problem związany jest z moim utrzymującym się przez dłuższy czas złym samopoczuciem, które wynika z bycia w związku (jest to obcokrajowiec, który mieszka w innym kraju). Jesteśmy razem od 3 lat i do tej pory nie udało nam się wypracować odpowiedniego rozwiązania na to, aby być bliżej siebie co na ten moment negatywnie wpływa na mnie i na to jak postrzegam naszą przyszłość (a zwłaszcza w dobie koronawirusa). Generalnie jestem osobą dobrze zorganizowaną, lubię punktualność i słowność. Natomiast mój partner nie podchodzi poważnie do takich rzeczy jak np. czas - coś co można zrobić dziś, można zrobić również jutro albo za tydzień. I niestety takie podejście w związku na odległość nie jest podejściem wybitnie sprzyjającym... Taką postawą wykazuje się nie tylko w naszym związku ale on tak po prostu żyje i przez to wiele rzeczy mu się po prostu nie udaje... Ja staram się go od dawna motywować do "robienia"/"organizowania"/"przeorganizowania" natomiast moje próby kończą się już tylko złością i bardzo negatywnymi emocjami. To są takie błędne koła które oboje widzimy, a z których nie potrafimy wyjść. (KOŁO: 1. idea na zrobienie czegoś razem 2. przypominanie 3. moja złość, ataki furii 4. jego przeprosiny i postanowienie poprawy 5. 50/50 ze udaje nam się jednak osiągnąć cel). Zalewając się złością coraz częściej nie widze już tej miłości i optymizmu patrząc w przyszłość. Mam wrażenie jakbym popychała ścianę, która miejsca swego nie zmieni w ten sposób... On sam chciałby pracować nad sobą, natomiast nie robi z tym nic, tylko komunikuje chęci. Nie chciałabym się poddawać, bo jest to człowiek, który będąc tylko czy też AŻ bardziej zorganizowany mógłby sam czy beze mnie osiągnąć o wiele więcej. Czasami nachodzą mnie te myśli, aby rzucić to wszystko i po prostu być sobą i nie tracić nerwów, ale czy to właśnie nie jest tak że - czy ten związek, czy inny - i tak ponosimy jakieś koszty, a problemy do przepracowania (samemu lub z parze) będą niedłączną częścią związków... Pozdrawiam zainteresowanych czytaniem i komentowaniem
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.