Jestem kobietą, mam 27 lat. Moje zaburzenia depresyjne zaczęły się na studiach 8 lat temu, z powodu nadmiernego stresu. Życie jest trudne, a ja jestem bardzo wrażliwą osobą - na tym polega problem. Nie ma co liczyć, że życie się zmieni. Ja muszę się zmienić. Ale jak? Jak sobie pomóc?
Jedyne, co robię w tym celu, to zagłuszanie złych myśli głupotami (elementami kultury popularnej, głównie filmami, vlogami), co wcale nie jest dobre - nie leczy choroby, a jedynie daje tymczasową ulgę.
Gdy jest gorzej, biorę ziołowe leki uspokajające. Mam już doświadczenie w depresji - towarzyszy mi bez przerwy od lat. Szkoda, że w tym czasie muszę podejmować ważne życiowe decyzje. Muszę dźwigać swoje i cudze ciężary, ponieważ mam problemy rodzinne.
Nie próbuję odebrać sobie życia, bo mam bliskich, o których muszę dbać. Czekam na śmierć. Tylko czekam. Cieszy mnie upływ czasu. Mam już 27 lat. Może już niewiele zostało.