Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Murelik

Użytkownik
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Murelik

  1. Witam! Jestem prawie 40-letnim mezczyzna, bezrobotnym, mieszkajacym od ponad 10 lat za granica. Mam rodzine, dwojke dzieci, ktore rosna i chca, zebym im pomagal. Na razie siedze w domu od poczatku pobytu poza Polska, wycofany z zycia towarzyskiego, bez znajomych i przyjaciol, wychowuje juz drugie dziecko a zona mnie utrzymuje. Sam nie potrafie sie przelamac, pojsc do pracy. Najgorszym pytaniem, jakiego sie po prostu boje jest "Czym sie zajmujesz?". Zaraz, gdy ktos z dobrej woli proponuje mi pomoc w poszukiwaniu pracy, wtedy chowam sie, wylaczam telefon, udaje, že jestem chory (jestem wtedy w okropnym stresie, polaczonym z bolem glowy). Nie radze sobie z tym w ogole, nastroj wraca, ale po dluzszym czasie. Ciezko mi myslec o jakims rozwoju osobistym czy zawodowym, wspieraniu dzieci, gdy samemu ciezko jest wstac z lozka. Do tego bez pracy, w obcym kraju, gdzie kazdy zaczyna swoj dzien i konczy slowem praca (kraj protestancki), bez ubezpieczenia widze, ze moj ogolny stan zdrowia jest kiepski. Pierwsze objawy zauwazylem w podstawowce, gdy oceny niedostateczne mnie szokowaly , pozniej prawie oblalem mature (choc bylem wzorowym uczniem), po szybko utracona prace (nie moglem zniesc stresu). Wlasnie przezywam ciezkie chwile w zwiazku z kultem sukcesu i wspozawodnictwem (w sporcie). Tutejsze sukcesy tak sie przedstawia, ze budzi sie we mnie odruch wstretu do tych sukcesow, zyczenie najgorszego Bogu ducha winnym ludziom sportowcom. Wczoraj, gdy w sporcie tutejsi zawodnicy osiagneli wszystko co mozliwe (wszystkie medale) i to kosztem polskich sportowcow, to obudzil sie we mnie straszny czlowiek, ktory zyczyl wszystkim tutejszym (nawet w przyplywie slepej zlosci wlasnej zonie) wszystkiego najgorszego. Do tego dolaczyl sie stres, okropny bol glowy, cala rodzine najchetniej wyslalbym do piekla, przez cala noc negowalem fakt wygranej, obnizalem jej wartosc. Chcialem zasnac i zniknac z tego swiata. Nie potrafilem przyznac, ze "przegralem", kompletnie nie doroslem do takiej zdaje sie prostej sytuacji, a ja wpadlem w dola. Pisze bo stres (dol) sciska mnie od srodka, szczegolnie, ze moje dzieci staja sie coraz bardziej podobne do mnei: sa histeryczne, strasznie wybuchowe i nerwowe, 7-letnia corka jest emocjonalnie bardzo niestabilna, bardzo latwo sie zniecheca (nie znosi procesu, chce od razu byc u celu), bardzo latwo sie zniechecaja i latwo je zranic. Prosze o pomoc, bo wszyscy mi bliscy raczej pogodzili sie z moim losem, a ja nie moge tak dalej wegetowac w stresie i bez pieniedzy na normalne zycie.
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.