Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

WeronikaG

Użytkownik
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez WeronikaG

  1. Witam, mam 26 lat, skończyłam studia, dążyłam w kierunku, w którym chciałam, po długim poszukiwaniu i kilku pracach po drodze udało mi się dostać pracę w wymarzonym kierunku. Początkowo dobrze się tam czułam, chociaż zawsze długo się przyzwyczajałam do nowej sytuacji, miejsca, ludzi itd z czasem spadł na mnie ogrom obowiązków, nie otrzymywałam żadnej pomocy od osoby przełożonej, która wcześniej obiecała pomoc w każdej sytuacji. Czułam się strasznie, nie radziłam sobie z tym, dopadał mnie straszny stres i lęk, każde pójście tam to był ogromny wyczyn, wychodziłam z firmy, wsiadałam do samochodu i wybuchałam, nie wytrzymywałam, płakałam w drodze do domu i w domu. Narzeczony mnie bardzo wspierał ale nic nie pomagało, zamiast się skupiać na pracy, jak co zrobić skupiałam się na tym, żeby tylko wytrzymać do 15. W końcu zrezygnowałam z tej pracy, przez jakiś czas było ok ale poszukiwania nowej pracy nic nie przyniosły, po jakimś miesiącu siedzenia w domu i szukania poczułam okropną rezygnację, nic mi się nie chciało, czułam, że nie jestem nic warta i znów pojawił się płacz, czułam jakby życie mi uciekało, a mimo to nic z tym nie robiłam, nie miałam na to siły, nie czułam żadnej motywacji. Zaczęłam szukać jakiejkolwiek pracy byle tylko nie siedzieć w domu. po 4 miesiącach znalazłam i ciągle towarzyszyły mi lęki przed nowym miejscem, sytuacją, jeszcze większe niż kiedyś. Starałam się cieszyć tą praca ale nie była to praca ani trochę związana z tym czym się chcę zajmować, zero satysfakcji z niej mnie jeszcze bardziej dołowało. Po miesiącu przyszedł wirus i zwolnienia. Ucieszyłam się jak mnie zwolnili bo nie czułam, że kogoś rozczarowałam, np rodziców, czy narzeczonego, chociaż to pewnie jest tylko mój wymysł bo rodzice ciągle mi powtarzają, że są ze mnie dumni i ich nie rozczarowuję, narzeczony podobnie i mnie wszyscy wspierają. Siedziałam w domu i szukałam kolejnej pracy znów cokolwiek, żeby coś było, w obecnej sytuacji związanej z wirusem ciężko znaleźć pracę, a zwłaszcza taką jaką by się chciało. Po miesiącu trafiła się kolejna, ogłoszenie wydawało się ok, rozmowa też spoko ale ciągle te obawy przed wszystkim, jak ja bede pracować na 3 zmiany i na dodatek w weekendy, przecież ja tak nie chce. Zauważyłam, że sama zaczęłam wymyślać jakieś problemy, żeby się zamartwiać, zamiast spróbować i dopiero wtedy stwierdzić aha no ok nie poradze sobię to ja już na zapas tworzę w sobie lęk przed tym, niepotrzebny stres buduję i znów płacz z tych wszystkich emocji. Nie potrafię sobie poradzić z dorosłymi decyzjami, nie wyrosłam jeszcze mentalnie z okresu studiów, gdzie miałam powiedziane co kiedy mam robić, egzaminy itd, nie potrafię podjąć żadnej ważnej decyzji, wszystko analizuje i rozbijam na milion opcji. To wszystko doprowadza mnie już do szału, na zmianę denerwuje się, że aż mam ochotę krzyczeć, a zaraz później tłumię wszystko w sobie i wyglądam jakbym nie miała żadnych emocji. Proszę o pomoc jak sobie z tym poradzić, przestać się bać podejmowania decyzji i nie budzić w sobie lęku przed wszystkim co nowe, nie wymyślać sobie bezsensownych, nieistniejących problemów na zapas?? W przyszłości myślałam o otwarciu firmy w swoim kierunku dlatego też dołuje mnie tak brak pracy w tym kierunku, bo czuję, że przez to się od tego oddalam.
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.