Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

RightinTwo

Użytkownik
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez RightinTwo

  1. Od kilku lat jestem w udanym związku i na prawdę bardzo długo nie miałam żadnych zastrzeżeń do mojego faceta. Zawsze się czułam się przez niego kochana i wspierana. Problem pojawił się kilka miesięcy temu, kiedy mój facet miał bardzo nerwowy okres i dużo niepewności co do przyszłości itd. Spowodowało to, że bardzo zamknął się w sobie i w rezultacie oddaliliśmy się od siebie. Dokładnie w tym samym momencie jego wieloletnia przyjaciółka zaczęła mu się żalić ze swojego nieudanego związku i powiedziała, że to on jest miłością jej życia! No i wtedy on oprócz pracy zaczął mieć również wątpliwości czy chce być ze mną czy z nią. Już na początku naszego związku powiedział mi, że jest ona dla niego bardzo ważna i kocha ją platonicznie. Ponoć jest tym króliczkiem, którego od "musi" gonić, ale nigdy się ze sobą nie przespali i nie chce z nią być. Tak sobie żyliśmy, że czasem widywaliśmy się większym gronem, gdzie była ona, jej facet, my i jeszcze kilkoro znajomych. Regularnie spotykali się też sam na sam na piwo. Przed wspomnianą sytuacją byłam w stanie to przełknąć, bo w sumie czułam się pewnie i widziałam, że to mnie jednak kocha, pociągam go i ze mną chce być. Poza tym szerze polubiłam tą dziewczynę i sądziłam, że nie spotka mnie z jej strony nic złego. Jednak fakt jego wątpliwości zatrząsł całym moim światem, bo sytuacja między nami była dotychczas dobra i nic nie wskazywało, że coś się popsuje. Jej też przestałam ufać, bo swoim działaniem wbiła mi przysłowiowy nóż w plecy. Mimo starałam się zachować spokój i nie robić awantur. Najpierw próbowałam z nim rozmawiać, co z reguły powodowało jeszcze większe zamkniecie się w sobie, uciekanie przede mną (do niej), później kłótnie, bo nie chciałam, żeby się widywali tylko we dwoje. Żeby nie było, nie mam nic przeciwko, żeby w ogóle się widywali, ale w jakimś większym gronie. Rozmawiałam też nią raz na ten temat i bez żadnych nerwów i wyrzutów powiedziałam jej jak fatalnie się z tym czuje i że nie chce z nią rywalizować, jeśli chcą być razem to niech podejmą jakąś decyzję, bo nie mogę żyć w takim trójkącie. Ona kategorycznie powiedziała, że nie chce nam niszczyć związku i musi się odsunąć. Było to czcze gadanie, bo zintensyfikowało to ich samotne spotkania. Jednak po kilku miesiącach sytuacja się uspokoiła, pokazywał mi, że na prawdę się stara i mu zależy. Ona przez jakiś czas też się do niego nie oddziaływała, ale od pewnego czasu znowu zaczęła go namawiać na spotkania. Czasem się o to kłócimy, bo czuję i wiem, że sytuacja nie jest dla mnie transparentna. Z reguły mówi mi wcześniej, że się widują, ale unika rozmowy o czym gadali i co się działo. Mam uraz i nic nie potrafię na to poradzić. Ostatnim razem udało się jej go zmanipulować i wywołać wątpliwości co do mnie. Dlaczego tym razem ma być inaczej? Te wątpliwości wyniszczają mnie od środka, nie umiem przestać o tym myśleć. Gdy on wychodzi na spotkanie z nią jest mi nie dobrze, mam drgawki i czarne myśli. Gdy z nim o tym rozmawiam mówi, że przesadzam, że przecież jest ze mną i to powinno mi wystarczyć i na pewno nie przestanie się z nią spotykać. Rozmawiali też z nim na ten temat jego kumple i nikt nie umiał go przekonać, że to co robi jest złe i krzywdzące dla mnie, jednak to w ogóle nic nie zmieniło. Nie wiem co robić... bardzo proszę o pomoc.
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.