Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

S107

Użytkownik
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

S107's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

0

Reputacja

  1. Witam! Mam 29 lat, jestem mężatką prawie 9 lat. Szczęśliwą, choć z problemami. Odkąd mąż zmienił pracę na taką, gdzie jest szczęśliwy (nauczyciel) bardzo poświęca się temu zajęciu, a na kwarantannie robi to od rana do wieczora, rozmawiając przez telefon. Jest ekstawertykiem i bardzo ciężko znosi sytuację, a zeszło się to też z jego "fazą" na rozmowy z ludźmi. Odkąd się znamy, ma takie etapy, czasem chce być ciągle ze mną, innym razem ciągle z ludźmi i ciągle muszę być gotowa na jego zmiany. Kiedy się z czegoś wypala, znowu spędza ze mną dużo czasu, staje się bardziej romantyczny i tak w kółko. W moje urodziny było mi przykro, że nic nie przygotował i tłumaczył, że w tej sytuacji nie ma na nic siły i że wyolbrzymiam problem. Przy czym wcześniej nagrywał z innym nauczycielem wideo z życzeniami dla podopiecznej, żeby "nie było jej smutno w urodziny w kwarantannie". Raz potrafi być ideałem, a inym razem mam wrażenie odrzucenia. Czuję się zepchnięta na dalszy plan. Często słyszę, że przesadzam z moimi problemami, nawet jeśli proszę o posprzątanie po sobie. Kiedy kolejny raz poczułam się niezrozumiana i usłyszałam, że nie będzie robił niczego na siłę, nie wytrzymałam i powiedziałam, że patrzy tylko na siebie, że ciągle mówi o sobie i że wygląda to tak jakby był narcystyczny i że znajomi też to widzą. Na co on zaczął obrażać naszych przyjaciół, bo zapytali, dlaczego poszedł sobie z naszej wspólnej wideorozmowy i wolał gadać z uczniami. Stwierdził, że nikt go nie będzie pouczał itp i że skoro nie chcemy słuchać o nim, to on już nie będzie nic mówił o sobie... Od prawie tygodnia w ogóle nie rozmawiamy. Dwa dni temu dałam mu list, gdzie przeprosiłam za swoje agresywne słowa i wytłumaczyłam, że nie będę przepraszać za swoje emocje, kiedy mi przykro lub płaczę, bo mam do tego prawo. Skupiłam się na swoich emocjach i na tym, co mnie boli. Napisałam, że czekam na jego opinię, jak chciałby żebym z nim rozmawiała i co możemy ulepszyć. Ujęłam tam też fakt, że ciągle muszę się dopasowywać do jego "faz", na co on ma akurat ochotę i brakuje mi równowagi. Dodałam, że nie przyjdę po jego uwagę, bo nie czuję się potrzebna, jeśli nie chce ze mną spędzać teraz czasu. On wciąż na to nie reaguje, mimo że czytał ten list. Nie wiem już, czy powinnam milczeć, czy oczekiwać reakcji. Staram się skupić na sobie, ale czuję się coraz gorzej z tym wszystkim. To połączenie złości za to ignorowanie i strachu, co teraz będzie. Czy dobrze interpretuję jego zachowanie? Nie pomaga ani spokój, ani złość i już nie wiem, jak rozmawiać. Proszę o pomoc
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.