Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Zmienny

Użytkownik
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Zmienny's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

0

Reputacja

  1. 1. Kim jesteś? Jestem studentem w wieku 21 lat. 2. W jakiej sytuacji pojawił się problem oraz jak długo trwa? Nie wiem czy jest to mój problem, prędzej mojego otoczenia. Dla mnie jest to po prostu... często uciążliwe. Co rozwinę trochę niżej. Bo tak, też potrafię czuć się źle, gorzej niż źle. Trwa odkąd pamiętam - nie wydaje mi się żebym kiedykolwiek był tego w pełni świadomy. Wszystko jednak rozwinęło (z całą pewnością) w okresie uczęszczania do gimnazjum - mam tu na myśli złe zachowanie. 3. Na czym Twoim zdaniem polega problem? Byłem w klasie maturalnej, kiedy pani psycholog (która stwierdziła mi zresztą PTSD) kazała mi przeczytać konkretną książkę. Trudne Osobowości H. McGrath i H. Edwards. Po przeczytaniu o osobowości socjopatycznej zacząłem się śmiać jak wariat - napotkawszy określenie kameleon, poczułem się tak, jakbym czytał kropka w kropkę o sobie. To było po prostu chore. 4. Jak sobie ewentualnie radzisz z problemem albo jak go znosisz? Na ogół dobrze. Cholerne potwory szybko zapominają o tym kogo zjadły. Zaspokajają tylko swoje podstawowe potrzeby. ... Bywają jednak momenty, kiedy szczerze siebie nienawidzę. Mam wtedy takie dziwne przebłyski, i za każdym razem stoję przed tym samym wyborem. Mogę zachowywać się jeszcze gorzej... albo próbować być "dobry". Niestety kompletnie nie radzę sobie z jakimikolwiek emocjami i wychodzę z założenia, że przeszkadzają mi myśleć. A bez ciągłego myślenia popełniam tylko więcej błędów. Jakby tego było mało, nie radzę sobie z błędami, bo nie potrafię doświadczać porażek. - I niby jakim tokiem myślenia mam to zwalczyć? Jestem w ślepym zaułku, to dla mnie błędne koło. Pół roku temu sam z siebie podjąłem próbę resocjalizacji, zastanawiając czy da jakiś efekt. Robiłem wszystko żeby wydobyć z siebie emocje, albo udawać przed samym sobą, że mam je w głowie. Nie udało się. Zaatakowałem przyjaciółkę ze zdwojoną siłą. Straciłem ważną dla mnie osobę i razem z nią cały "sens życia". W końcu kręci się tylko wokół innych. To co z tego? Znajdziesz sobie następną i szybko zapomnisz o poprzedniej. A może ja tak nie chcę. Właśnie w takich momentach jak ten, kiedy siebie nienawidzę, marzę o tym żeby tak po ludzku przestać kłamać. Marzę o tym, żeby stać żywą osobą z własnym charakterem, a nie bestią dostosowującą tylko do swojej ofiary. Marzę o tym, żeby uczucia do których lgnę jak potrafię, spętały mnie i sprawiły, że dla kogoś się zmienię. I czytam w tych wszystkich książkach - "trzymajcie się od nich z daleka!" Wydaje mi się, że mimo wszystko staramy być jak wszyscy. Chcemy być. I nie każdy z nas jest skończonym draniem, nie myślącym nigdy o uszczęśliwieniu czy chronieniu drugiej osoby. 5 Jakie ewentualnie masz pytania odnośnie problemu? Co mogę zrobić? Do kogo się udać? Na jaką terapię? Na jaki kurs? Nie wiem... Czy mogę przeczytać coś, co mi pomoże? Czy jest sens wracać do psychologa, psychiatry po sześciu latach leczenia... które powiem wręcz, że mi zaszkodziło? W sensie... słyszałem różne przykre historie, obserwowałem chore osoby, ich reakcje i to tylko dało mi niepotrzebnie jeszcze większą wiedzę o ludzkiej psychice. Ja nie wiem. Gdzie nie pójdę i czego nie zrobię, może być źle, bo wszystko zależy ode mnie - a zarazem nie zależy, bo nad sobą nie panuje. Myślę, że sedno wzmocnienia motywacji leży w zmianie sposobu myślenia... tylko jak mam tego dokonać? Czy w moim przypadku warto z pomocą specjalisty? Przed którym z kolei będę musiał, nie wiem, na głowie stanąć, żeby nie udawać odruchowo kogoś innego. Nie wiem. I frustruje mnie to. Pokonałem taki kawał drogi... dalej nie potrafię normalnie żyć i bywa, że mi się odechciewa. Będę wdzięczny za jakąkolwiek odpowiedź i z góry bardzo za każdą dziękuję
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.