Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Danek

Użytkownik
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

Danek's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

0

Reputacja

  1. Mój problem polega na tym, że zawsze obwiniam się po rozstaniu. Byłem w trzech związakach z kobietami i każdy kończyła ona. Po dwóch pierwszych się pozbierałem ale po ostatnim, który skończył się kilka dni temu czuję ze nie dam rady. Byliśmy razem przez raptem 2 miesiące. Oboje mamy 21 lat, mieszkamy w jednym akademiku ale inne pokoje. Dogadywaliśmy się fajnie, ale czasami poprostu mało mówię. Potrzebuję bliskości, czułości ale zdarza mi się dość czesto mało odzywać. A moja była lubiła bardzo rozmowę. Mieliśmy takie same zainteresowania, ale poprostu nałożyło mi się troche problemów i przez to zamknąłem sie w sobie i nie wiedzialem jak to powiedzieć. Od miesiąca moja nazwijmy ją "W" czasami pisała mi że jest jej ciezko ze malo mowie, ze czeka az to sie zmieni. I pokłócilismy sie o to ostatecznie przez co stwierdziła że to za dlugo trwa ona mało o mnie wie powinna przez 2 miesiace wiedziec prawie wszystko. Powiedziała ze to co czuła zostało zdeptane do mnie. Prosiłem, błagałem zeby dala temu czas ale powiedziala ze ja tego nie zmienie i tylko naobiecuję i dalej bedzie to samo. Strasznie mi z tym źle, uwazam ze to tylko moja wina ze stracilem kobiete która byla dla mnie ideałem. Wiem ze 2 miesiace to malo ale szybko przywiązuję sie do ludzi i rozstania mnie bolą. Zrobiłęm wszystko żeby ją przekonać ale powiedziała ze nie chce ze mną kontaktu. Zaznaczam ze w klotni nie bylem niemiły, zachowałem kulturę. Mam depresję przez to bo uwazam ze gdybym tylko wiecej sie odzywał to teraz byłbym szczesliwy i jak na zlosc teraz potrzebuję rozmowy, zrozumienia i osoby która mnie przytuli i pocieszy a zostałem znowu sam. Studiuję 600 km od domu(tam gdzie ona). Boję sie ze to ze jestem z daleka tez odstrasza dziewczyny bo wiedzą ze np przez wakacje mnie nie bedzie i to nie ma sensu tak w połowie byc na odległosć w polowie nie. I wracając, uważam że to że ona podjeła taką decyję to wyłącznie moja wina a ona robila wszystko dobrze. Nie zdawalem sobie sprawy wczesniej z powagi sytuacji bo nie wziela mnie na twardą rozmowe w stylu " Sluchaj jesli tego nie zmienisz to bedzie tak i tak" tylko mi to PISAŁA czasem. Proszę o pomoc bo czuję sie strasznie i wiem ze mi nie przejdzie. Jak widże pary na ulicy to mam łzy w oczach że nie mogę znaleźć szczescia. Uciekam sie przez to w narkotyki. Paradoks wygląda tak ze jak wiem ze ktos jest dla mnie i ja dla niego to kompletnie nie ciągnie mnie do używek ale jesli wiem ze jestem sam jak palec to uciekam się w nie. Pochodzę z rozbitej rodziny i mam słaby kontakt z rodzicami bo mowia tylko "Nie ta to następna". Ale ja wlasnie boje sie ze nastepnej sie nie doczekam tak szybko a nawet jesli to nie bedzie tak dopasowana do mnie jakbym tego chciał i to dalej sie rozleci. ps. powiedzialem jej w koncu co bylo powodem ze malo mowilem i ze to minie bo sie w koncu otworzylem pod wplywem stresu ze zostanę sam, ale uslyszalem tylko ze juz za pozno mialem na to miesiac i moge miec pretensje do samego siebie. Moi znajomi mówią ze to ona jest dziecinna i tak sie nie robi. To nie powód do rozstania, ale ja wciąż myśle ze to tylko moja wina.
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.