Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

luna_lovegood

Użytkownik
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez luna_lovegood

  1. Jestem kobietą. Mam 25 lat, skończyłam studia i pracuję. Mam pasje. O ile zawodowo idzie mi jak na razie całkiem nieźle, zawsze byłam zdolną uczennicą... to kwestia relacji u mnie totalnie leży. W wieku 19 lat zaangażowałam się w relację z 35 letnim facetem. Wszyscy dookoła mówili że to zły pomysł, ja sama też miałam takie przeczucie ale mimo wszystko tak brakowało mi miłości i zainteresowania że brnęłam w tą relację na ślepo. Kilka razy on zrywał, ja zalewałam się łzami i obiecałam poprawę... zasuwałam na siłownię, żeby lepiej wyglądać, starałam się... Historia się powtarzała... Żyłam w poczuciu winy. Odizolowałam się od rodziny - przestałam przyjeżdzać nawet na święta. Ucięłam relacje ze znajomymi. Z nim żyłam w stanie walki "my" przeciwko reszcie świata. On mnie ciągle krytykował za wygląd, za różne rzeczy - aż w końcu schudłam z 42 i nosiłam rozmiar 36 i jemu wciąż to było mało... Zmieniłam się bardzo pod niego. Skończyło się gdy wylądowałam w szpitalu psychiatrycznym na oddziale zamkniętym, z podejrzeniem schizofrenii. On przestał przychodzić. Mówił że jestem dla niego za dużym problemem. Do tej pory przeżywam stratę, ból, cierpienie, ale przede wszystkim obrzydzenie na myśl że mogłam być z tą osobą. Okropnie wspominam pobyt w szpitalu, nie byłam sobą, nie kontrolowałam nic. Skończyło się na zdiagnozowaniu epizodu psychotycznego i a następnie później CHAD. Stale biorę leki i jestem pod opieką psychiatry. Na jesieni zaangażowałam się w relację z dużo mniej atrakcyjną osobą, która lubi się izolować (jak poprzedni partner), czułam się bezpiecznie przy nim, że mnie nie zdradzi (chociaż i tak kilka razy pokazywałam mu że mam wobec niego takie bezpodstawne podejrzenia - to po prostu było odgrywanie scenek z mojego domu rodzinnego. Dbał o mnie, kupował mi prezenty, na przeprosiny były kwiaty, rozpieszczał mnie. Czułam się jak księżniczka. Jednak on nie pokazuje dalszych śladów zaangażowania. Ja już dawno powiedziałam mu że go kocham, a on nadal jest na etapie że mnie "lubi". Czuję się jak w podstawówce... Dodatkowo odzywa się kiedy chce, nie odwiedził mnie jak byłam chora (jeszcze przed epidemią), mimo że byłam wtedy bardzo samotna, nie dzwoni, jedynie messenger... Ta relacja wydaje mi się strasznie płytka, nie tak powinno być. Czegoś mi tu brakuje, ciągłego kontaktu i wsparcia. Potrzebuję dużo uwagi. On tego nie widzi. Nie widzi moich potrzeb... Patrzy na mnie przedmiotowo, jak na obiekt. Nie jestem u niego na pierwszym miejscu. Dlatego postanowiłam że ją zakończę, bo i tak nie czuję się jakbym była w związku więc po co oszukiwać samą siebie. No i jestem tutaj. Sama jak palec. Mam tylko rodziców. Przyjaciela, który chciał ze mną być, ale ja nie chciałam, bo mi się nie podobał fizycznie, nie czułam do niego żadnego pociągu i był za niski więc czułam się przy nim jak wieloryb. Za to z charakteru ideał, doskonale się dogadywaliśmy. Ale wyjechał a poza tym i tak mieszkał daleko ode mnie. Mam dużo znajomych ale są to powierzchowne znajomości. Nie umiem nawiązać bliższych relacji. Wszystkie które obecnie mam, są wirtualne. Bardzo bym chciała mieć przyjaciółkę, ale nie znam nikogo takiego. Ostatnia przyjaźń skończyła się w gimnazjum... Do tej pory mi się śni po nocach że nadal się przyjaźnimy. Wszyscy dobrzy znajomi wyjechali zagranicę albo do innych miast. Ja chyba też tak wkrótce zrobię... Lubię podróżować, to jest rzecz która mnie najbardziej kręci. Chociaż samotność w podróży również potrafi doskwierać. Mam fajną pracę ale w Polsce jednak zarabiam jak dla mnie za mało - lubię mieć komfort finansowy, to daje mi poczucie bezpieczeństwa. Już straciłam wiarę że znajdę kogoś z kim będę mogła nawiązać zdrową relację, z której będziemy oboje zadowoleni, w której będę w końcu osobą z charakterem i indywidualną osobowością, a nie podmiotem-lalką. Jak na razie jest jedna wielka samotność. Czuję się odmieńcem od podstawówki... Zamykałam się we własnym świecie bo tak łatwiej przeżyć, rodzice z DDA, ja z problemami zdrowotnymi i psychicznymi. Myśle że miałam chad od 13 roku życia, mimo licznych depresji, manii, psychoz, nie natrafiłam na kompetentnych lekarzy nikt mnie nie zdiagnozował. Mam wrażenie że w ogóle potrzebuję przewodnika po życiu, że nie wiem jak traktować relacje między ludzkie, może źle je postrzegam, może robię coś nie tak. Chętnie przyjmę tytuły książek na ten temat. Próbowałam wiele razy psychoterapii jednak natrafiałam na niekompetentnych ludzi którzy np. nie pamiętali co było na poprzedniej sesji i praca stała w miejscu... Aktualnie mnie nie stać na wydatki rzędu 400 zł / miesiąc... Pomocy.
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.