Witam wszystkich na forum. Rok temu o tej porze trafiłam do szpitala psychiatrycznego po próbie samobójczej, spowodowanej nerwicą natręctw, na którą cierpię od kilkunastu lat i przez uzależnienie, w które wpadłam przez swoje rytuały. W placówce spędziłam dwa miesiące, a po wyjściu z niej wszystko zaczęło się układać. Przyjmuję leki, jednak w ostatnim czasie znowu coś zaczęło się psuć. Natręctwa zawsze mi towarzyszyły, ale ostatnio znów uaktywnił się potworny lęk, który mnie nie opuszcza. Szukam wsparcia i jeszcze lepszego zrozumienia mojej choroby.