Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

potrzebujacapomocy

Użytkownik
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez potrzebujacapomocy

  1. Kobieta, lat 25. Cztery lata temu, przysięgałam miłość wierność i uczciwość oraz życie do śmierci swojemu mężowi. Dziś, nie jestem pewna ani jednej z wymienionych deklaracji. Nasz związek przypomina pięćdziesięcioletni staż. Nic się nie dzieje. Czasami mam wrażenie, że ślub był pod presja rodziny. Wpadliśmy. Niestety ciąża w czwartym miesiącu okazała się obumarła, straciliśmy dziecko. Przeszłam zabieg,później pogrzeb. W miedzy czasie przygotowania do ślubu... nie chciałam kontynuować przymiarek, czy wyborów dań na wesele. Przechodziłam żałobę,a jednoczenie szykowałam się do ślubu. Brakowało mi czasu- teraz po czasie, wiem o tym. Do tej pory nie pogodziłam się ze strata dziecka. Były zapewnienia, ze strony męża i rodziny. Wszystko się ułoży, mówili. Wzielam ślub. Już po roku żałowałam. Wyjechaliśmy z mężem zarobić trochę grosza. Odlozyc. Było ciężko, przed ślubem znaliśmy się dwa lata. Nie mieszkaliśmy razem. To była nowość. Pierwszy rok, było cudownie. Staraliśmy się o swoje względy codziennie, on pomagał w domu, obydwoje pracowaliśmy mogliśmy sobie na więcej pozwolić. Wiedziałam w jakim celu jesteśmy poza Polską, której bardzo mi brakowało wiec zaciskałam zęby i dni mijały. Po roku, kiedy naprawdę sytuacja finansowa była dobra, my żyliśmy jak chcieliśmy, nie brakowało nam niczego. Zaczęłam wchodzic na temat powiększania rodziny. Mąż obiecywał i zarzekał ze jak tylko trochę odłożymy to postaramy się o dziecko. Czekałam. On ciagle mówił ze mamy za mało, ze musimy jeszcze uzbroić sie w cierpliwość. Zaczynało się pogarszać. On uciekł do gier komputerowych. Ja przestałam dbac o ognisko domowe. Zaczęliśmy powoli się oddalać. Jest tego dużo więcej ale skupiam się na najważniejszym. Któregoś dnia, po kłótni która zawsze powstawała kiedy pytałam koedy będzie gotowy na dziecko doszłam do wniosku ze nie mogę nalegać bo wtedy nie byłoby to prawdziwe. Zaczęłam odpuszczać. Doszlo do tego ze w obecnej chwili nie wyobrażam sobie założenia rodziny z tym człowiekiem. W ciągu czterech lat, było nas stać na nowy samochód, piękne mieszkanie z ogrodem i psa. Tylko nie na miłość. Tą prawdziwa. Nic się nie układa. Niestety on nie widzi problemu. W dalszym ciągu nie rozmawiamy o dziecku, ja odpuściłam on nie zachęca. Bylo mnóstwo sytuacji w których chciałam wyjsc i nie wrocic. Raz wyjechałam do rodziców, zostawiłam go bo podniósł rękę. To był na pewno impuls i on żałuje, usłyszałam.Nigdy więcej się to nie powtórzyło, ale nadal we mnie siedzi. Czasami się go boje. Kiedy kłócimy się i zaczyna mnie wyzywać. Kiedy zaszłam w ciaze, nie poszłam dalej się kształcić. Jego rodzina była wściekła ze on tak zmarnował sibie życie, przecież mil stydiowac. Do tej pory czasami moja teściowa potrafi to wypomnieć. Moj mąż, tak myśle, zmienił się również pod względem swojej mamy. Przed ślubem nie żył z nią w najlepszych relacjach, wręcz uciekał z domu żeby nie przebywać z nią. Teraz? Potrafia rozmawiać codziennie przez telefon. Ona uchyla mu nieba jak może, on zapomniał jak bardzo go krzywdziła. A ja w tym wszystkim tkwię jako najgłupsza. Bo przeciez zmarnowałam mu życie, zachodząc w ciaze. Wiecie. Dużo pominęłam. Za dużo było. Rozmowa? Przeżyliśmy ich tysiące. Zawsze było dobrze na miesiąc, góra dwa. Ten człowiek nie chce mieć ze mną rodziny. Liczą się tylko finanse. Owszem. Jest miły, zabawny, urokliwy. Moja rodzina go kocha. Lecz ja już chyba nie. Znam swoją wartość. Być może nie mam ukończonych studiów,dobrej pracy. Ale jestem tym typem kobiety która wierzy ze da sobie radę. Jedyne co powstrzymuje mnie przed ostatecznym odejściem jest to,jak bardzo przeżyją to moi rodzice, siostry, znajomi. Tak. Opinia publiczna. W tym związku czuje ze nie oddycham. Wielokrotnie usłyszałam ze nie będę dobra matka bo nie mam co zapewnić dziecku. Czy miłość nie wystraczy? Tak bardzo mnie boli fakt,ze miałam mieć dziecko. Jak on może twierdzić ze nigdy nie będę dobra matka. Ze jestem za głupia. Ze nic nie znaczę. Ze bez niego nie dam sobie rady. Prosze o podpowiedz. Potrzebuje „szturchnięcia o ramie” o krok do działania. Pozdrawiam.
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.