Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

MKpartnerka

Użytkownik
  • Zawartość

    4
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

MKpartnerka's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

0

Reputacja

  1. Mam 35 lat więc formalnie jestem dorosła, emocjonalnie wydaje mi się że również W wolnym czasie mój partner teraz spędza przed telewizorem, przeglądając media społecznościowe, internet. Jeśli chodzi o obowiązki jakoś formalnie nie mamy podzielone. Do niedawna było tak, że kto miał wolne to w miarę swoich możliwości ogarniał dom. Ja zajmuję się dziećmi, zakupami, kuchnią, gotowaniem, praniem i sprzątaniem; zorganizowaniem czasu wolnego dla dzieci i nas. Jeśli są jakieś wyjazdy to ja ogarniam samochód mam na myśli mechanika, przegląd, opłaty, stan techniczny), organizuje czas, i ogólnie zajmuję się całą logistyką wyjazdu i powrotu i to nie zależnie czy to wyjazd z mojej potrzeby czy potrzeby partnera. Partner w zależności jak ma wolne to sprząta ale to takie sprzątanie generalne. Oboje pracujemy zawodowo ja jako edukator, on jako żołnierz. On widzi że nie ma sensu pomagać innym, dzielić swój czas prywatny na rzecz innych. Nie ma sensu mówić o czymś co należy zmieniać jeśli ta druga osoba tego nie widzi.
  2. Od pewnego czasu około 1,5 roku zaczęło się zmieniać. Partner zaczął się wycofywać z działań społecznych z racji braku czasu na siebie i swoje pasje. Pasją jego było bieganie ale powoli zaczął mniej biegać. Dodatkowo zaczął wskazywać że za bardzo odpuszczam sobie dom, rodzinę w imię działań społecznych. Przez to że ja się udzielam i on to on nie ma czasu na swoje pasje. Były przy tym swego rodzaju"fochy" obrażanie się i nieodzywanie się. Co raz częściej od początku tego roku zaczął być bardziej agresywny. Bardziej się obraża. Ja czuję się 5 koło u wozu. Staje na rzęsach aby rano z nim wstać zrobić śniadanie do pracy, z pracy szybko wracam aby szybko zrobić obiad, robię wszystko aby "Pan" był zadowolony i może w nagrodę mnie przytulił. Mamy jeden pojazd to zawsze kombinuję tak aby on mógł dojechać do pracy bo ma utrudniony dojazd a ja jakoś tam sobie radzę ze swoją pracą. Przestał ze mną rozmawiać ja mam się domyślać. Ma problemy z młodszym synem, który nie chce go odwiedzać u nas bo podobno źle się z nami czuje. Niestety wszelkie działania aby było dobrze działają inaczej. Nie umiem już sobię z tym poradzić. Nie odzywam się. Odwracam się wychodzę, albo poprostu cicho płaczę tak aby nikt nie widział. Mam ochotę zniknąć aby nikomu nie przeszkadzać, ale trzymają mnie moje dzieci. Boje się samotności, ale wydaje mi się że teraz też jestem sama. Zarzuca mi się że za mało działam w domu, dom jest na drugim a nawet na ostatnim planie. Często pojawia się to gdy mam do zrobienia coś gdzieś społecznie. Gdy wchodziły wyjazdy na realizację jego pasji np. biegnie to nie ważne było że mam inne plany zostawiane było a ja wsiadałam i jechał aby go dowieźć. Kocham go, byłam z nim bardzo szczęśliwa. Teraz też bywam, wtedy gdy ma "dobre dni". ale ja wtedy nie mam siły tym się cieszyć. Boję się co będzie dalej. Jak to zmienić? Gdzie się udać o pomoc aby zawalczyć o nas? Jak sprawić aby być znów tą kobietą jak na początku naszej znajomości gdzie będzie troska, namiętność, itd.? Chciałabym płakać ale ze śmiechu, radości a nie z powodu braku dobre humoru mojego ukochanego. Od pewnego czasu jest na "NIE" do wszystkiego, do wspólnoty, do działań społecznych i dla mnie. Wczoraj usłyszałam że to może jego problem że on widzi inaczej a ja jeszcze nie dorosłam do tego by widzieć tego co on. Proszę podpowiedzcie jak dorosnąć i być docenioną.
  3. Cześć! Mam na imię Ela i mam 35lat. Jestem mamą 2 chłopców w wieku 8 i 10 lat. 9 lat temu straciłam męża w wypadku samochodowym. Od 6 lat jestem w drugim związku. Pracuję zawodowo, społecznie udzielam się w kilku miejscach. Związek od początku trudny. Partner po rozwodzie, we wspólnocie AA od 11 lat; pracuje zawodowo, działacz społeczny, biegacz Od pewnego czasu około 1,5 roku zaczęło się zmieniać. Partner zaczął się wycofywać z działań społecznych z racji braku czasu na siebie i swoje pasje. Pasją jego było bieganie ale powoli zaczął mniej biegać. Dodatkowo zaczął wskazywać że za bardzo odpuszczam sobie dom, rodzinę w imię działań społecznych. Przez to że ja się udzielam i on to on nie ma czasu na swoje pasje. Były przy tym swego rodzaju"fochy" obrażanie się i nieodzywanie się. Co raz częściej od początku tego roku zaczął być bardziej agresywny. Bardziej się obraża. Ja czuję się 5 koło u wozu. Staje na rzęsach aby rano z nim wstać zrobić śniadanie do pracy, z pracy szybko wracam aby szybko zrobić obiad, robię wszystko aby "Pan" był zadowolony i może w nagrodę mnie przytulił. Mamy jeden pojazd to zawsze kombinuję tak aby on mógł dojechać do pracy bo ma utrudniony dojazd a ja jakoś tam sobie radzę ze swoją pracą. Przestał ze mną rozmawiać ja mam się domyślać. Ma problemy z młodszym synem, który nie chce go odwiedzać u nas bo podobno źle się z nami czuje. Niestety wszelkie działania aby było dobrze działają inaczej. Nie umiem już sobię z tym poradzić. Nie odzywam się. Odwracam się wychodzę, albo poprostu cicho płaczę tak aby nikt nie widział. Mam ochotę zniknąć aby nikomu nie przeszkadzać, ale trzymają mnie moje dzieci. Boje się samotności, ale wydaje mi się że teraz też jestem sama. Zarzuca mi się że za mało działam w domu, dom jest na drugim a nawet na ostatnim planie. Często pojawia się to gdy mam do zrobienia coś gdzieś społecznie. Gdy wchodziły wyjazdy na realizację jego pasji np. biegnie to nie ważne było że mam inne plany zostawiane było a ja wsiadałam i jechał aby go dowieźć. Kocham go, byłam z nim bardzo szczęśliwa. Teraz też bywam, wtedy gdy ma "dobre dni". ale ja wtedy nie mam siły tym się cieszyć. Boję się co będzie dalej. Jak to zmienić? Gdzie się udać o pomoc aby zawalczyć o nas? Jak sprawić aby być znów tą kobietą jak na początku naszej znajomości gdzie będzie troska, namiętność, itd.? Chciałabym płakać ale ze śmiechu, radości a nie z powodu braku dobre humoru mojego ukochanego. Od pewnego czasu jest na "NIE" do wszystkiego, do wspólnoty, do działań społecznych i dla mnie. Wczoraj usłyszałam że to może jego problem że on widzi inaczej a ja jeszcze nie dorosłam do tego by widzieć tego co on. Proszę podpowiedzcie jak dorosnąć i być docenioną.
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.