Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Enea

Użytkownik
  • Zawartość

    7
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Enea's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

0

Reputacja

  1. Dziękuję za odpowiedź. Na pewno udamy się wspólnie do seksuologa. Pani opinia bardzo mi pomogła, ponieważ nie dawałam sobie emocjonalnie rady z tym wszystkim, natomiast partner zapiera się, że panuje nad sytuacją i nie jest uzależniony, choć sam używa takich określeń jak "przymus" masturbacji w sytuacji stresowej. Np. ostatnio masturbował się, gdy się źle czułam, bolała mnie głowa, nie byłam uśmiechnięta. Mój partner się tym podobno zestresował, bo myślał, że to przez niego... Dziękuję serdecznie za poświęcony czas :)
  2. Jeśli mogłabym prosić o jeszcze jedną radę, byłabym wdzięczna. Opisywałam w tym dziale swój problem z upodobaniami seksualnymi mojego partnera. Jest to jeden z problemów, ale chyba takim największym jest to jak trudno się z nim rozmawia. Próbujemy sobie ostatnio powyjaśniać parę rzeczy, powiedzieć o swoich potrzebach, niestety strasznie opornie to wychodzi. Rozmów między nami było mnóstwo w przeszłości, wszystkie mają podobny schemat, że gdy mówię o swoich potrzebach (głównie brakuje mi erotyzmu i romantyzmu w relacji, gdzie kiedyś te dwie rzeczy były nawet w nadmiarze...teraz przeszliśmy w jakąś niepokojącą rutynę) rozmowa przez jakiś czas się rozwija, a potem nagle następuje moment, w którym mój partner obraża się na mnie i zaczyna się do mnie niegrzecznie odnosić. Wykorzystuje to co powiedziała przeciwko mnie lub mówi mi bolesne rzeczy. Jest mnóstwo przykładów, np. 2 dni temu ustaliliśmy, że porozmawiamy nt "uzależnienia" lub po prostu niepokojących mnie nawyków mojego chłopaka w zakresie erotyki (gry erotyczne, pornografia kilka razy w ciągu dnia, masturbacja mimo codziennego seksu ze mną itp.). Gdy doszło do dnia rozmowy byłam tym zestresowana. Wróciłam zestresowana z pracy i zakomunikowałam mojemu chłopakowi, że się denerwuję. On też wydawał się być spięty i taki jakby niechętny, a gdy spytałam jak się czuje odpowiedział ironicznie "świetnie". Wiedziałam, że to nie jest szczera odpowiedź, więc zaczęłam dopytywać co się dzieje, czy potrzebuje jeszcze chwilki na ochłonięcie. To go wyraźnie zdenerwowało. Zaczął na mnie "warczeć", że to ja wprowadzam złą atmosferę i tylko udaję, że chcę dobrze, ale tak naprawdę zniechęcam go do dalszej rozmowy obarczając winą za złą atmosferę. Źle się zaczęło. Próbowałam więc go uspokoić i zapewnić, że po prostu sama jestem podenerwowana i w takich momentach tracę kontrolę i proszę do o pomoc i odrobinę dobrej woli, żebym się rozluźniła. Zaproponowałam, że może na wstępie się przytulimy. Odmówił. Zaczęliśmy rozmawiać. On z dużą niechęcią, jakby robił mi łaskę, pokładał się na łóżku jak małe obrażone dziecko. Parę kwestii może udało się tam jakoś popchnąć do przodu, ale szło to strasznie opornie. Gdy mój chłopak się poirytuje, to ma tendencję do wymyślania tematów zastępczych, żeby odwrócić uwagę od głównego tematu. Potem ja się tłumaczę z jakichś głupot, a temat główny rozmywa się. Po takiej rozmowie/kłótni mój chłopak robi mi "ciche" dni lub sam wprowadza taką atmosferę w domu, że gdy próbuję się jakoś pogodzić, zapytać jak się czuje, to on się irytuje, że dopytuję, że mam do niego jakieś pretensje (???) o jego zły humor, że się dziwię, że ma ten zły humor itd. itp. Niestety on dłużej potrafi wytrzymać w takiej atmosferze, więc zawsze to ja przełamuję i niejako proszę się o pogodzenie się. Skupiam się na pogodzeniu się, bo nie mogę dłużej znieść takiego wisielczego nastroju w domu i oczywiście gdy mi się to udaje...temat, od którego wyszliśmy ulega zapomnieniu i znowu zostaję np. z niedosytem po rozmowie o moich potrzebach, widzę, że nic z tego co mówiłam nie zmienia się na lepsze, po prostu wszystko wraca do stanu wyjściowego. Po jakimś czasie znowu próbuję porozmawiać o drażliwych kwestiach. Kończy się identycznie jak opisałam + mój chłopak zarzuca mi, że robię to, gdy widzę, że ma dobry humor, jakbym specjalnie "pilnowała", żeby nie było mu za dobrze. Jak się można domyślić, skutki takiej postawy są opłakane. W kłótniach mój chłopak ma tendencje do mówienia mi przykrych rzeczy, np. że cieszyłby się po rozstaniu, gdyby nie miał po mnie żadnych pamiątek, bo szybciej znalazłby kogoś nowego, zamiast rozpamiętywać i wiele wiele innych. Są to wyrwane z kontekstu zdania wypowiedziane w odwecie, ale mimo wszystko brzmią fatalnie.
  3. Niedługo będzie dzień kobiet. Złóż jej takie szczególne życzenia, żeby wiedziała, że to nie są życzenia grzecznościowe dla zwyczajnej koleżanki :)
  4. Może ona nie widzi z Twojej strony żadnych ewidentnych sygnałów, że jest kimś więcej niż koleżanką. W swojej wypowiedzi skupiasz się tylko na tym jak ona zachowuje się wobec Ciebie. Może powinieneś spróbować delikatnie z nią poflirtować i popchnąć znajomość na mniej koleżeńskie tory ;)
  5. Serdecznie dziękuję za odpowiedź. Porozmawiałam z moim partnerem i szczerze mówiąc ma on kłopot, żeby tak jednoznacznie utożsamić się z podanymi przez Panią punktami. Najbardziej pasują (ale z pewnymi uwagami): - przymus oglądania porno --> raczej nie przymus, ale mój chłopak określa to jako przyzwyczajenie, taki rytuał w ciągu dnia + odczuwa potrzebę rozładowania się w ten sposób w sytuacjach stresowych - rezygnacja ze swoich zainteresowań - nie, aczkolwiek wyraża się tak, że gdyby nie porno na pewno miałby więcej czasu; jednak sama widzę, że ma on swoje zainteresowania i nie każde wiąże się z erotyką; lubi natomiast różne gry porno i to też traktuje jako jedno ze swoich zainteresowań; kiedyś gdy zasypiałam i nie miałam siły na seks, on włączył sobie taką grę i się masturbował przy niej - utrata kontroli nad czynnością, czyli planuje, że nie będzie oglądał a ogląda - to chyba najbardziej pasuje, ponieważ on wie, że się tym zadręczam, obiecuje, że będzie się starał, a mimo to ulega i ogląda porno, masturbując się przy tym - oglądanie treści pomimo negatywnych skutków np. problemy w relacji - czasami gdy się masturbuje w ciągu dnia ma problemy z dojściem, nie ma natomiast problemów ze wzwodem, więc nie wiem czy ten punkt pasuje Jeśli mój partner nie wyczerpuje kryteriów rozpoznania uzależnienia (bo sama mam wątpliwości), to czym jest to co opisałam? Czym jest fakt, że pomimo, że ma dostęp do seksu codziennie, to tak bardzo interesuje się różnymi innymi rzeczami związanymi z seksem. Tak jest od wielu lat. Tak jak napisałam zanim mnie poznał przez 10 lat tak właśnie wyglądało jego życie erotyczne - gry, flirtowanie w internecie, przygodny seks z osobami, z którymi nie był w związkach. Dlaczego skoro zdawał sobie sprawę, że jest rzeczą nie w porządku (zapytałam go o to i mówił, że doskonale sobie zdawał sprawę z tego, że robi źle) grał w porno grę online i masturbował się przy niej świntusząc z innymi użytkownikami. Czy jego aktywności są normalne, a tylko nieakceptowalne przeze mnie, czy wymagają już terapii? Być może to inny rodzaj zaburzeń, niż uzależnienie = nałóg. Nie znam się na tym, a bardzo mnie boli, dlatego proszę o pomoc.
  6. Mój problem dotyczy nadmiernego zainteresowania treściami pornograficznymi u mojego partnera. Mamy po 34 lata, poznaliśmy się na forum erotycznym. Po 6 mc. pisania spotkaliśmy się, zaiskrzyło i zostaliśmy parą. Nasz związek trwa już 4. rok, mieszkamy razem od 1,5 roku. Mój chłopak był stałym bywalcem forum, na którym się poznaliśmy. Przez 10 lat nawiązywał podobne relacje z różnymi kobietami, najczęściej mężatkami, z którymi wchodził w „wirtualne romanse” dla namiastki bliskości. Bał się szukać kogoś na poważnie, ponieważ uważał, że nie zasługuje na miłość. Poznawszy mnie uwierzył, że jest inaczej. Napiszę w punktach co nie daje mi spokoju: - Wiedziałam, że zawsze lubił filmy porno, ale uważałam, że to z powodu samotności. Niestety w momencie, gdy zamieszkaliśmy razem nie zaprzestał tego. Po paru miesiącach odkryłam co robi. Historia jego przeglądarki wyjawiła, że ok. 4-5 razy dziennie robił sobie sesję porno. Oglądał raczej normalne, nie było tam żadnych nieosiągalnych treści, ani dewiacji. - Przyłapałam go, że grywa w grę porno online. Weszłam na jego konto. Logował się tam co 1-3 dni, prowadził krótkie nieprzyzwoite rozmowy z innymi użytkownikami lub grał w mini gierkę polegającą na odgrywaniu scen seksu. Ta gra to yareel. Gdy to odkryłam prawie się rozstaliśmy, on miał poczucie winy. Tłumaczył, że nie wie czemu to robił, po prostu go wciągnęło. Zapewniał, że nie szukał tam bliższych relacji, nie rozmawiał z jedną osobą więcej niż raz i tak naprawdę nie interesowało go kim jest. Po prostu masturbował się pisząc nieprzyzwoite rzeczy i po tym od razu wychodził z tej gry. Powiedział, że za każdym razem było mu głupio i miał potem wyrzuty sumienia. Dla mnie to było jak zdrada, jak zwykły sex czat. - Odkryłam, że czyta starą korespondencję z kobietami, z którymi kiedyś pisał, również się przy tym masturbując. Wszystko mu usunęłam, w domu było piekło, on miał poczucie winy i pozwolił mi skasować to wszystko. Boli mnie to do dziś. Straciłam poczucie, że jestem dla niego wyjątkowa. Bo jak mogę być skoro „wspomina” masturbując się przy tym dawne znajomości, a ma w domu codzienny, regularny seks z osobą, którą jak twierdzi kocha (mówi mi to prawie codziennie)? - Po grze i mailach uznałam, że może czegoś mu nie daję. Chciałam, żebyśmy wrócili do świntuszenia, bo może mu tego brakuje. Nic z tego nie wyszło, ponieważ zła atmosfera między nami sprawiła, że nie byliśmy do tego podejść tak beztrosko. Powiedział mi ponadto, że teraz nie ma już potrzebny mnie „adorować” tak jak kiedyś, bo kiedyś robił to, żeby mnie zdobyć, czuł niedosyt „mnie”, a teraz jesteśmy razem na co dzień. - Zainicjowałam rozmowę o fantazjach. Nie, żeby wypytywać o czym myśli, tylko żeby dowiedzieć się jaki seks go podnieca, żeby ew. wprowadzić coś nowego do sypialni. On chyba opacznie to zrozumiał i przyznał się, że miewa fantazje o byłych kochankach i wspomina sytuacje między nimi, albo o kobietach, z którymi pisał kiedyś – wyobraża sobie jak mogłyby wyglądać spotkania. To wszystko mnie załamało. On podkreśla, że nie ma tam mowy o żadnych uczuciach wyższych – nie ma ochoty pisać dalej z tymi osobami, ani się spotykać, nic do nich nie czuł, nie utrzymuje żadnych kontaktów z nimi. Po prostu wyobraża sobie tylko seks, ponieważ podniecało go to, że one go tak namawiały. - Przede mną miał 1 młodzieńczy związek trwający 6 mc. Nie było w nim seksu. Następnie 2 kochanki. Jedną poznał ok. 10 lat temu – mężatka, starsza od niego o 15 lat, która się w nim zakochała, on nic do niej nie czuł, ale uległ jej namowom na seks. Spotkali się 5 razy. On twierdzi, że tak naprawdę tego nie chciał i próbował się oswobodzić z tej relacji. Tak też się stało. Drugą poznał 3 lata przed poznaniem mnie na tym samym portalu, na którym na siebie trafiliśmy. Spotkał się z nią 3 razy, także nic do niej nie czuł, twierdzi, że chciał sprawdzić czy seks bez uczuć może być satysfakcjonujący. Czując, że coś jest nie tak w takiej relacji nie przeżył z nią żadnego orgazmu. Przestał się do niej odzywać z dnia na dzień i tak milczał przez rok. Później co prawda ją przeprosił, ale znajomość wygasiła się i nie odbyło się już więcej żadne spotkanie. Potem flirtował jeszcze z paroma mężatkami online, aż poznał mnie. - Jego fantazje dotyczą różnych osób. Wyraził się, że dotyczy to prawie każdej kobiety, jaką zna. Np. wyobraża sobie, że jedzie z jakąś kobietą w windzie, a ta nie mogąc mu się oprzeć robi mu dobrze ustami. W tej samej fantazji mogą być różne osoby. Argumentuje to tak, że „o kimś trzeba myśleć”, a najłatwiej mu myśleć o znanych twarzach, ale to dla niego nic nie znaczy i kto tam akurat jest, jest dla niego mniej ważne i niczym się nie różni od włączenia sobie porno. Nie kocha tych osób, ani nie jest w nich zauroczony. Dopytywałam czy o mnie też fantazjuje. Twierdzi, że tak i że najczęściej wspomina nasz seks z przeszłości i że nie mógłby inaczej, bo 99% doświadczeń seksualnych ma ze mną. Nie wiem czy w to wierzyć. - Po tym wszystkim postanowił przestać oglądać porno. Powiedział, że wie, że jest uzależniony i chce się poprawić. Trwa to od ok. 2 miesięcy, ale przez ten czas parę razy znalazłam podejrzane rzeczy. Ślady oglądania porno w komputerze – nie tak często jak wtedy, ale od czasu do czasu, raz znalazłam jakąś fotkę erotyczną z Internetu w jego koszu. W tym dniu pytałam czy to robił. Zaprzeczył. Po prostu skłamał. Rozmawialiśmy o tym i powiedział, że się stara, ale czasami czymś się stresuje i to jest jego przyzwyczajenie, by tak się rozładować, wstydzi się tego i dlatego mi nie powiedział mi. Powiedziałam, żeby mi mówił mimo wszystko, że może mi zaufać i zareaguję dużo lepiej, niż jakby się okazało, że mnie okłamuje. Obiecał, że będzie tak robił. Raz się przyznał. Niestety ostatnio odkryłam, że czyści historię przeglądania, a w przypadkowo zostawionych na wierzchu papierach znajdował się jakiś „projekt” gry erotycznej? Nie wiem co to było, ale nazwał go ”burdel”, używał tam bardzo wulgarnych sformułowań określających statystyki postaci, tj. „kurwa”, „usługi: zwalenie konia ręką”, „dodatkowe usługi: daje w dupę”, „casting na nowe kurwy” itp. On jest informatykiem i wygląda to tak, jakby chciał zaprojektować grę porno? Musiał się zorientować, że zostawił to na widoku, bo jeszcze tego samego dnia „to” zniknęło. Przy najbliższej okazji przeszukałam mieszkanie i znalazłam schowane w szafie. Nie ufam mu, że stara się nie oglądać porno. Myślę, że mnie okłamuje, robi to po staremu i wszystko kasuje. Czasami tylko wpadnie przez jakiś drobiazg. To mnie zatruwa, czuję się upokorzona. Wg mojej wiedzy takie uzależnienie negatywnie wpływa na pożycie seksualne. U nas nic z tych rzeczy. Seks jest praktycznie codziennie, on zawsze ma wytrysk, zawsze jest chętny, nie traktuje mnie przedmiotowo, nie ma problemu ze wzwodem. Jednak wiedza o jego „tajemnym życiu” spowodowała u nie straszne kompleksy. Jestem załamana. Gdy z nim rozmawiam on twierdzi, ze sama jego działalność pornograficzna nie powoduje u niego wyrzutów sumienia względem samego siebie. Jedyne wyrzuty sumienia ma wobec mnie, że zawodzi moje oczekiwania i łamie postanowienie o nieoglądaniu porno pomimo moich próśb i tego, że wie jak jest to dla mnie ważne. Ma potem wyrzuty sumienia i mówi, że "źle się czuje z samym sobą". Ale tak jak napisałam, nie dlatego, że samo to co robi uważa za złe i przejmujące kontrolę nad jego życiem, tylko dlatego, że wie, że mnie to rani i dlaczego. Zdaje sobie też sprawę z tego, że to, ze grał w porno grę online było nie w porządku. Czuł, ze mnie w jakimś sensie zdradza, mimo to robił to. Wymaga ode mnie zaufania i ma pretensje o jego brak, bo uważa się za osobę uczciwą i gdy podważam jego prawdomowność ma wrażenie, jakbym go nie znała. Tymczasem nie mogę mu wytłumaczyć, że jego zachowanie (samo granie w taką grę i potem zapieranie się tego, kłamstwa gdy pytam czy oglądał porno, gdy byłam w pracy) nie buduje zaufania, a wręcz przeciwnie. Uważam, ze nie jest tak uczciwy za jakiego się uważa. On wydaje sie jednak mieć o sobie zdanie, że jest uczciwy... Błagam o pomoc.
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.