Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

hemnes0105

Użytkownik
  • Zawartość

    2
  • Rejestracja

  • Ostatnio

hemnes0105's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

0

Reputacja

  1. Zapomniałam o najważniejszym. Ojciec 3 lata temu przeszedł ciężki zawał. Niestety nie zmotywowało go to do zmiany życia. Choć trudno się przyznać będąc tak emocjonalnie skrzywioną osobą jaką jestem to w głębi duszy kocham ojca i ilekroć widzę go bardzo pijanego po prostu nie mogę wytrzymać ze strachu że straci przytomność, upadnie, nie obudzi się rano. Gdy zasypia na kanapie w salonie to potrafię wstać kilka razy w ciągu nocy i przyglądać się czy oddycha. Zabieram i wylewam lub chowam alkohol. Raz gdy już krytycznie pijany otworzył na moich oczach, na złość mi, kolejne piwo, złapałam za drewniana deskę do krojenia i zagroziłam, że jak nie odłoży piwa, to go uderzę. Posłuchał. Czuje do mnie większy respekt niz do matki, ale to też już powoli się zmienia.
  2. Dzień dobry, jestem kobietą, mam 23 lata. Oboje rodzice żyją, ojciec jest alkoholikiem, matka bierna wobec problemu. Mam również starszą siostrę, nie mieszka z nami, ma swoją rodzinę. Ja na razie z powodów finansowych mieszkam z rodzicami. Jestem w udanym związku z chłopakiem w moim wieku, jesteśmy przede wszystkim przyjaciółmi. Mam kilka problemów, podejrzewam, że wszystkie wynikają z alkoholizmu ojca i tego, że nie umiem sobie z nim poradzić. Postaram się wszystko zwięźle opisać. 1. Nie umiem określić mojego stosunku do ojca. Mój ojciec gdy nie pije jest 100 razy lepszy od matki. Jest człowiekiem inteligentnym, spokojnym (matka wiecznie wrzeszczy i wprowadza nerwy), chodzi do dobrej pracy, nigdy jej nie "zawala" z powodu picia. Niestety gdy pije (ok. 3-4 dni w tygodniu, czasem kilka piw, czasem do granic możliwości) robi się złośliwy, a wygląda jak żywy trup, aż szkoda patrzeć. Matka udaje że tego nie widzi albo płacze albo kupuje sobie drogie rzeczy. Często też gani mnie, gdy z mojej strony padają przykre słowa pod adresem pijanego ojca. Czasem jednak wstawia się za mną. To jest szarpanina emocji. Nigdy nie wiem, który rodzic będzie moim sojusznikiem. Na trzeźwo nie potrafię rozmawiać z ojcem o jego problemie. Jest całkiem innym (lepszym) człowiekiem gdy jest trzeźwy. 2. Czuję się gorsza od innych i czuję niesprawiedliwość, że urodziłam się w mojej rodzinie, gdy widzę osoby, które mają normalne relacje z rodzicami i otrzymują od nich wsparcie emocjonalne i przede wszystkim finansowe. Nie mogę powiedzieć, żeby nam czegoś brakowało. Rodzice zarabiają całkiem dobrze, ale wszystko na bieżąco wydają. Nie mam od nich żadnych oszczędności na start. Nie mówię, że każdy rodzic ma dać dziecku pieniądze na mieszkanie w centrum Warszawy, ale fajnie by było mieć małe zabezpieczenie. Pracuję i zarabiam dobrze, ale mieszkam z rodzicami, bo dla mnie każde odłożone 500 czy 1000 zł to krok bliżej do własnego mieszkania albo domu. Rodzice dają mi niewielkie sumy, jeśli tego potrzebuję, jednak faworyzują moją siostrę, jej męża i dzieci. Kupują im wyposażenie kuchni, gdy ja proszę ich o pomoc w zbieraniu na studia zaoczne. Odkładają dzieciakom na przyszłość, gdy dla mnie i dla siostry mieli okrągłe 0 oszczędności. Matka daje mi na święta kosmetyk, którego sama używa, a dzieciakom zabawki za 300 zł. Zazdrość jest niefajna, ale robi się przykro człowiekowi w takich sytuacjach i tyle. 3. Urabiam się jak dziki wół, a nikt tego nie widzi i nie docenia. Chłopak widzi, ale nie rozumie i woli być na razie beztroskim studentem. Zawsze miałam świadectwo z czerwonym paskiem, dyplomy i listy gratulacyjne. Teraz studiuję dziennie na uczelni publicznej i pracuję na 3/4 etatu. Codziennie nie ma mnie w domu od godziny 7 do godziny 19. Mam dobrą pracę, którą może pochwalić się naprawdę mało osób w moim wieku, udało mi się. Tak jak napisałam wcześniej, zarabiam dobrze. Większość pieniędzy odkładam, bo wtedy czuję się bezpieczniej. Mam fajne wyniki na studiach, promotor chwali mnie na każdym kroku, w pracy mam świetnych znajomych, dostaję awanse, podwyżki, telefony służbowe i inne "bajery", którymi chciałabym się komuś pochwalić. Niestety nie mam komu. Wracam do domu i tak: albo ojciec pijany wygląda jak nieszczęście, albo rodzice oglądają razem głupie programy w TV i nawet na mnie nie spojrzą, albo nikt mnie nie zapyta czy praca jest fajna tylko ILE zarabiam. 4. Moja siostra osiągnęła sukces w życiu zawodowym i prywatnym. Rodzina szwagra jest normalna. Siostra odcięła się od naszej rodziny, nie dzwoni, nie przyjeżdża. Teraz trochę częściej wpada, bo ma dzieci i nie chce ich izolować od naszych rodziców. Ja z kolei zawsze myślę o wszystkich, organizuję urodziny, robię prezenty, doradzam, odwiedzam, zapraszam do restauracji, do kina, organizuję wycieczki, dzwonię. Uszczęśliwiam ludzi, czasem na siłę. I nadal jestem tą gorszą. Moja siostra może nie dzwonić miesiąc, a matka i tak nad nią skacze. Ja przychodzę do domu po 12 h poza domem i jestem małomówna ze zmęczenia i mrozu - awantura. Aha, i wszyscy traktują mnie jak dziecko ze względu na to, że jestem od siostry aż 9 lat młodsza. Nie mam nigdy prawa głosu i nikt mnie nie słucha ani moich rad. 5. Ciągle udaję. Nie ma w moim życiu miejsca na szczerość. Chłopak wie o ojcu, widział go pijanego. Sam ma ojca alkoholika, który z tego wyszedł parę lat temu. Inni nie wiedzą. Czasem aż mi siebie żal. Przez tyle lat ci nauczyciele którzy wystawiali mi 5 i 6, moi znajomi, przyjaciele, koledzy i koleżanki z pracy obcowali z kimś kogo nie znają. Nie wiedzą, że za tą maską sympatycznej i sumiennie wykonującej swoje obowiązki osoby kryje się taki ktoś. Ktoś kto przez tyle lat setki razy czuł się zawiedziony i oszukany, gdy po dniu wśród ludzi którzy go lubią i podziwiają, wracał do domu śmierdzącego alkoholem, do domu bez emocji, wsparcia. 6. Może to głupota, ale jest mi bardzo przykro z tego powodu: rodzice (szczególnie ojciec) nigdy nie pozwolili mi mieć psa, o którym marzyłam. Kocham zwierzęta, warunki jako takie mamy. Skrzywdzili mnie i nawet nie pozwolili mi nigdy mieć mojego psiego przyjaciela! Nie dbali również nigdy o mój rozwój, nie prowadzali na zajęcia (no, czasem, o ile były darmowe i w szkole). Gdy chciałam malować farbami na kartce, to był wielki problem, bo będzie brudno. Nie mogłam pomagać w kuchni, bo się skaleczę. Nie mogłam pomagać im sprzątać, bo za wolno. Dziś widzę jak kuzynki i siostra robią wszystko by dzieciom nieba przychylić, jak uczą je wielu rzeczy, pozwalają próbować, a ja byłam dzieckiem odtrąconym, zostawionym samemu sobie. Nie wiem w sumie czego oczekuję od psychologa, gdy już to przeczyta, ale dobrze było tak się wygadać. Wiem że alkoholizm ojca nie jest moją winą i nie mam czego się wstydzić. To zdążyłam przez te wszystkie lata zrozumieć, że nie miałam na to wpływu.
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.