Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Nieracjonalna

Użytkownik
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Nieracjonalna

  1. Dzień dobry, jestem 26-letnią dziewczyną, ukończyłam licencjat, studia magisterskie porzuciłam natomiast dla mojego partnera, aby nie żyć z nim na odległość. Jestem z nim od lipca 2016 roku. Jest ode mnie 19 lat straszy, jest po rozwodzie, ma 3 dzieci. Na początku nie wierzyłam w tą relację, ale szybko zakochałam się bez pamięci, on twierdził ze również mnie bardzo kocha. Przez pierwsze dwa lata wszystko było doskonale, problemy zaczęły się kiedy on zaczął budować dom. Pomagałam mu jak mogłam, za darmo, z czystej chęci ulżenia mu w problemach. Stał się jednak bardzo zaborczy, zaczął mnie traktować gorzej, w każdym moim słowie szukał bodźca do kłótni. Do dnia dzisiejszego jest mocno zestresowany, nie ma dnia żeby nie miał jakiegoś nowego problemu. Czy to z dziećmi, czy to z domem, czy to w życiu codziennym. Doszło do tego ze przepraszałam go za rzeczy na które nie miałam wpływu. Zaczęło być coraz gorzej, ale walczyłam o niego i obiecywałam mu ze będzie lepiej, że ja się zmienię. Mimo ze to on był wiecznie prowokatorem. Teraz postanowiliśmy na zimę wyjechać do Azji, uciec od zimna, mimo ze przed świetami mieliśmy kolejny kryzys i już chciał się ze mną rozstać, ale po raz kolejny wywalczyłam kontynuacje związku. Jesteśmy tu od przeszło miesiąca, były niedawno moje urodziny, nie wiedziałam gdzie chce iść wiec pozwoliłam mu wybierać, wierząc że zna mnie na tyle dobrze żeby wybrać dobre miejsce do świętowania. Wybrał klub ze striptizem. Mówiłam ze nie chce tam iść, w końcu zaczęłam krzyczeć, wylałam na niego piwo bo mnie nie respektował, aż w końcu uderzył mnie pięścią w twarz przy ludziach i odjechał. Wróciłam do domu taxi. On przyjechał dwie godziny po mnie i skatował mnie jeszcze bardziej. Okładał mnie pięściami po głowie, twarzy, ciele... a ja nadal go kocham. Czuje ze jest tyranem, potworem w ludzkiej skórze, ale jakoś robię wszystko aby przedłużyć mój pobyt tutaj, z nadzieja ze jeszcze się ułoży między nami. On z kolei jest z siebie zadowolony, twierdzi ze ja go sprowokowałam, ze oblałam go piwem i „kazałam mu zamknąć mordę”. Twierdzi ze nie ma mnie za co przepraszać. Że zasłużyłam. Każe mi wracać do domu, chce rozstania, nie chce już ze mną nawet rozmawiać. Ale ja cały czas go tak bardzo kocham... taka sytuacja miala miejsce po raz pierwszy, nigdy wcześniej mnie nie uderzył, zawsze był agresywny tylko słownie... nie wiem jak mam sobie z tym poradzić, od trzech dni nic nie jadłam, czuje się zastraszona i zmęczona, ale jednocześnie czuje chęć walki o niego. To jest już chyba obsesja? Czy powinnam faktycznie kupić bilet i wracać? Czy próbować to uratować? Proszę o pomoc...
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.