Hej,
W dużym skrócie nie wiem co dalej ze sobą zrobić. Mam 20 lat jestem studentem zaocznym, w tygodniu pracuję. Kończy się pierwszy semestr ja nie umiem się odnaleźć ani wziąć za siebie czy też za naukę. Sam wynajmuję kawalerkę i się utrzymuję więc jak pracowałem z przerwami wyglądało to tak jest praca są pieniądze można coś odłożyć nie ma czasu na nic. Nie ma pracy pieniądze trzeba oszczędzać nie ma co się chce ale jest czas, brak motywacji do nauki. Konieczność nauki przez wyrzuty sumienia przed pójściem spać. Doprowadziłem się do sytuacji gdzie pozornie wszystko powinno być w porządku obecnie pracuję w korporacji na umowie zleceniu po 24zł/h (dobra jak na przeciętną stawka) praca w porządku, ale do nauki i tak nie potrafię się zabrać. Potrafiłem zarywać noce cały tydzień chodząc do pracy żeby nauczyć się na zaliczenie z matematyki ale i tak wieczorem mimo że nie spałem i nie używałem komputera czy telefonu nie potrafiłem wziąć się za naukę. Już długo jestem "niewolnikiem" systemu sen, praca/nauka(za czasów szkoły średniej i podstawowej), obiad,(kiedyś hokej na lodzie) w szkole średniej nauka, sen. Czyli obecnie wygląda to tak sen,praca,nauka,sen. Nie prowadzę życia towarzyskiego poznałem znajomą (do dziewczyny jeszcze daleko) też studiuje ale dziennie, widziałem się z nią ostatnio miesiąc temu przy optymistycznym liczeniu, staramy się utrzymać ze sobą kontakt ale brakuje czasu. Piszę to dzisiaj tj w niedzielę 3h po kolokwium poprawkowym z matematyki które oblałem mimo że nie ma jeszcze wyników jestem tego pewny. Resztę przedmiotów spokojnie zaliczyłem już dawno. Teoretycznie nie powinno mi iść źle ale kompletnie nie mogę się zebrać do nauki mogę śmiało porównać uczenie się do trudu równemu rozłupywaniu kamieni rękami. Chcę zdać studia ale to nie jest chęć na zasadzie bo tak (powód jest na inny wątek). pytanie brzmi jak się nauczyć i co zmienić żeby perspektywa spędzenia tak reszty swojego życia nie była tak odczuwalna. Szkołę kierunek zajęcia zawsze wybierałem według swoich zamiarów i oczekiwań chociaż nie ukrywam że moje oczekiwania i cele maleją z każdym rokiem uczenia się. Jestem raczej typem osoby o umyśle ścisłym zawsze wszystko muszę wszytko uargumentować. PIszę to nawet jeśli nikt tego nie przeczyta bo czuję że muszę to z siebie wyrzucić.