Nie wiem od czego zacząć... 14 lat małżeństwa. Różnie się układało...raczej dobrze... A może i nie... Od 8 lat uprawiam sex w koszulce, w bluzce... Dlaczego? Bo mój mąż nie lubi mojego brzucha... Skąd wiem, bo powiedział mi to właśnie 8 lat temu... (byłam wtedy rok po ciąży i niestety ważyłam 70 kg przy wzroście 167)....przez 8 lat próbowałam schudnąć, nie udało się, dziś mam jeszcze 10 kg więcej. Generalnie jestem zadbana, aktywna zawodowo, wg mnie ubieram się z klasa, ale niestety GRUBA. Szczerze mówiąc przeszkadza mi to, ale raczej tylko dlatego, że widzę wzrok mego męża i jego fochy... Dziś pokłóciliśmy się o to, po raz drugi w życiu mój mąż oznajmił to słowami wprost, a nie podtekstami (a były często) że w naszym związku jest źle, bo mam brzuch taki jaki mam.
Nie chce się tłumaczyć, że nie raz próbowałam dietetyk, siłownia... Od 25 lat leczę się u endokrynologa i niestety ciężko jest mi zbic wagę. Pewnie gdybym bardziej się starała, coś by z tego wyszło... pogodziłam się z tym. A dziś dostałam jak obuchem w łeb.
Mój mąż twierdzi, że nic złego mi nie p powiedział.... Po prostu stwierdził, że jest między nami źle, bo mam wielki brzuch... Wg niego z uśmiechem powinnam położyć się z nim dziś do łóżka itd... Nie rozumie dlaczego płaczę...
A ja...
Chyba chciałam się wygadać...
40latka