Jestem mamą dwojki dzieci, od 10 lat po rozwodzie. Mam 42 lata. Od jakiegoś czasu spotykam sie z nowym facetem.Dwa tygodnie temu moj 15 letni syn wykradl z kolegą w nocy moj samochod i rozbili go. Uciekali przed policja. Chlopcom nic na szczescie sie nie stalo ale samochod do naprawy. Za kare syn nie mogl uzywac komputera, telefonu i wychodzic z domu w wolnym czasie. Mial tez w nastepnym dniu wykonac prace zwiazane z czyszczeniem kostki brukowej na posesji. W trakcie prac zaczął pyskowac i stawiac sie, nerwy mi puscily i zlapalam go za bluze szarpiac troche. Do sytuacji wtracil sie tez moj partner, ktory powiedzial do syna pare slow za duzo ( partner tylko mowil nie dotknal syna). Syn zadzwonil po ojca, ktory go zabral i jak pozniej sie okazalo pojechali na policje zglosic znecanie sie psychiczne nad dziecmi i zalozyli mi niebieska karte. Nagle nastepnego dnia do taty wyprowadzila sie 16 letnia corka co bylo dla mnie olbrzymim szokiem poniewaz corka w ciagu kilku lat tylko kilka razy byla na spotkaniach z ojcem tlumaczac sie ze tata niszczy ją psychicznie i nie chce do niego chodzic - nie nalegalam ale tez nie bronilam dzieciom kontaktow z ojcem. W chwili wyprowadzki corka powiedziala, ze nikt nie bedzie tak traktowal jej braciszka. Teraz jestem atakowana przez córkę kazdego dnia. Dzieciaki postawily ultimatum albo nowy partner albo one. Corka oskarża partnera o molestowanie ( zaczela uprawiac seks w wieku 12 lat o czym dowiedzialam sie niedawno) jestem pewna ze te oskarzenia sa tylko kolejnym atakiem na mnie. Byly maz pierwszy raz od 10 lat przelal w terminie alimenty i corka wrecz rząda pieniedzy bo alimenty są ich. Oczywiscie nie zamierzam wydac ich alimentow na swoje potrzeby ale tez nie zwroce ich mezowi bez wyroku sądu. Sądownie pobyt dzieci u mnie. Bylam tez u prawnika, ktory stwierdzil iz w tej sprawie nie ma zajecia dla prawnika tylko dla psychologa. Nie mam już sily na nic. Wykanczaja mnie ataki corki. Moja mama uwaza ze powinnam ulegac dzieciom porzucic partnera i poprosic je zeby wrocily do domu. Czuje sie bezradna jak dziecko. Oczywiscie w kontaktach z MOPSem i policją w zwiazu z niebieska karta nikt nie widzi problemu przemocy - zwykla kontrola rodzicielska. Chcialabym dogadac sie z córką chociaż szczerze powiedziawszy nie wiem jak potoczy sie dalej zycie po tych wszystkich obelgach i ostrych slowach, ktore uslyszalam od niej. Czuje sie tak zraniona i zdradzona ze nie umiem sobie z tym poradzic. Jestem ciagle na uspakajajacych lekach ziolowych. Jest mi wstyd z powodu calej tej sytuacji. Pomóżcie. Co mam zrobić? Jak dotrzec do dziecka?