Witam,
Mam 37 lat, od 15 lat w związku, od 10 lat w małżeństwie. Jedno dziecko, 7 letni syn.
Mam problem z wyjazdem męża na delegacje ale również z jego wyjściami towarzyskimi.
Ostatnio pierwszy raz pojechał na delegację. Nigdy wcześniej nie jeździł i nie rozstawaliśmy się na noce. Przez cały pobyt był dobry kontakt, pisał, dzwonił dawał znać gdzie jest, nawet wysyłał zdjęcia. Po powrocie jak pokazywał mi zdjęcia umieszczone na grupie pracowniczej, zauważyłam jego rozmowy na forum z koleżanką z pracy. Wszystko w tonie żartu ale moim zdaniem na granicy. Teksty typu:" jesli ty wejdziesz pod stół to ja za tobą", "nie pomachałaś mi dziś"... Zrobiło mi się bardzo przykro. Mąż nigdy nie korzystał z takich komunikatorów, a tu nagle stał się osobą najbardziej aktywną. Koleżanka ciągnęła temat z dziwnymi podtekstami a mąż dał się wciągnąć w tą dyskusję. Zauważyłam że bardzo kręci ją ta rozmowa.
Powiedziałam mężowi, że bardzo mi przykro, że jego żarty są dwuznaczne.
Odpowiedział, że to głupie żarty, które nic nie znaczą, że nic złego nie miał na myśli i że uświadomiłam mu, że faktycznie nie powinien tak pisać. Przeprosił, powiedział że nie będzie sie w ten sposób już udzielać na forum.
Wiem, że mówił szczerze, że zrobił to nieświadomie ale nie potrafię sobie z tym poradzić. Chodzę i płaczę po kątach. Jesteśmy kochającym się małżeństwem, mam do niego zaufanie ale nie ufam innym kobietom. Ta sytuacja pokazała jak można nieświadomie dać się wciągnąć w sego rodzaju flirt.
Nie wiem co robić. Jak zapomnieć o tej sytuacji. A może przesadzam?
Dodatkowo, mam straszny lęk przed jego wyjazdami. Nie chcę żeby jeździł w delegacje, żeby gdzieś bawił się beze mnie... Stresują mnie również jego wyjścia towarzyskie z zespołem z pracy...
Nie umiem sobie naprawdę z tym poradzić....