Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Niebieskiemigdaly

Użytkownik
  • Zawartość

    3
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Niebieskiemigdaly's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

0

Reputacja

  1. Myślę, że powinnaś do niego napisać to, co czujesz naprawdę. Podejrzewam, że wie, co odczuwasz i stąd może wynikać jego zainteresowanie - zwyczajnie może czuć się źle z tym, że Cię zostawił. Albo po prostu chce zostać z Tobą w kontakcie. Porozmawiajcie o tym szczerze i z szacunkiem do siebie nawzajem, a nuż się coś wyklaruje. Życzę powodzenia!
  2. Cześć! Przechodzę obecnie kryzys, o którym dosłownie przed chwilą pokrótce opowiedziałam tutaj na forum. Zainteresowanych zapraszam: Co się tyczy mojej osobowości i tym, kim jestem, mogę z pewnością stwierdzić, że poznałam siebie bardzo niedawno. Wspomnienia z przeszłości były do niedawna zakopane głęboko w podświadomości i poprzez technikę mindfulness zrozumiałam częściowo, co jest przyczyną moich behawioralnych schematów. Pochodzę z rodziny toksycznej (w specjalistycznej nomenklaturze nazywa się to chyba syndrom DDD). Alkohol, odtrącenie, przemoc fizyczna i psychiczna, i ciągła samotność, a przy tym nieodparte pragnienie bycia z kimś w bliskiej relacji. Prawdopodobnie to ostatnie wpycha mnie w nieodpowiednie związki. Jestem do tego niepoprawną romantyczką. Kojarzycie film "O północy w Paryżu"? Jestem niczym główny bohater, ciągle bujająca w obłokach i pragnąca zakochać się miłością prawdziwą, ciepłą i silniejszą niż śmierć. Poczułam niedawno do kogoś takie właśnie uczucie... ale okazało się, że jest już zajęty. Mój ból jest wprost nie do opisania... No ale trzeba jakoś żyć, prawda? Staram się nie myśleć o przykrościach, ale te moje starania upłynniają się w uciekanie od swoich własnych emocji. A ja muszę czuć, co czuję. Inaczej nie będę w kontakcie ze swoją intuicją, ze swoim "ja". A jak inaczej mam dokonywać wyborów życiowych wciąż uciekając od samej siebie? Dlatego też, jeżeli mam uciekać, to w czynności, które sprawiają mi radość i odprężenie. Pisanie jest dla mnie czymś takim. Pisanie z kimś, opowiadanie różnorakich historii (ale tylko tych z życia wziętych). Pisanie dla pisania, pisanie dla odprężenia, pisanie ku uciesze drugiego człowieka. Nie opublikowałam żadnej ze swoich opowiadań. Nie rozwinęłam też do końca żadnego ze swoich pomysłów, a to dlatego, że wstydzę się swoich opowiadań i myślę, że są niewarte publikacji. A teraz nie mam nawet dla kogo pisać. Może na tym forum się to zmieni? Czas pokaże. Mimo wszystkich moich przywar, lubię myśleć o swojej duszy, że jest bogata, kolorowa i ciepła. Że jest warta swojego istnienia. Lubię o tym myśleć, naprawdę. Ale moja obecna sytuacja mnie kaleczy. Czuję się niekompletna, pokrzywdzona i jakby pozbawiona przywileju bycia szczęśliwą. Mam nadzieję, że to minie i kiedy z perspektywy czasu spojrzę na swoją sytuację, nie pozostanie mi nic innego jak uczucie ulgi i śmiech. I tak jestem na dobrej ścieżce, skoro w końcu czuję, że żyję w zgodzie ze sobą (a przynajmniej po części) i że odzyskałam dawno zakopaną osobowość. A więc podążam nią dalej i zobaczę, co się stanie. To tyle. Dzięki wielkie za uwagę i pozdrawiam serdecznie!
  3. Jestem pracującą 24-latką i ponad miesiąc temu zerwałam ze swoim facetem po ponad 3 latach związku. Był to ogromny przewrót w moim życiu, ponieważ byłam od niego prawie całkowicie zależna: mieszkałam u niego (a przez ostatnie dwa miesiące związku także z jego rodzicami) w obcym mieście oddalonym o ponad 500 km od mojego domu rodzinnego. W momencie rozstania wiedziałam jednak, że postępuję dobrze, bo nie byłam szczęśliwa będąc z nim. Nasz związek rozpoczął się w zasadzie tylko dlatego, że bałam się samotności, a zakończył się dlatego, że tej samotności później wręcz pragnęłam. Mój partner dusił mnie psychicznie. Do przemocy fizycznej na szczęście nigdy nie doszło, ale tłamsił mnie i wmawiał mi, że sama nie jestem w stanie sobie poradzić. Nie wychodziliśmy prawie wcale ze znajomymi - raz na pół roku to dla mnie zdecydowanie za mało. Nie jestem osobą jakoś specjalnie towarzyską i nigdy nie byłam. Cenię sobie samotność i czas tylko dla siebie, ale brakuje mi przyjaciół, z którymi mogłabym po prostu wyjść i pogadać. Zostałam całkiem sama. Pochodzę z kilkusettysięcznego miasta, a mieszkam teraz na wsi - wynajmuję kawalerkę. Udało mi się ją znaleźć w dniu zerwania. Było to dla mnie przeogromne szczęście, szczególnie, że mieszkanie znajduje się przy głównej drodze do mojej pracy i pomimo tego, że nie mam auta, mam znajomych, z którymi mogę się zabierać. Wiedziałam, że lekko nie będzie i dlatego szukam takiego rozwiązania, aby całkowicie się uniezależnić. Staram się odkładać jak najwięcej pieniędzy, ponieważ zbieram na samochód i na studia. Pragnę stąd wyjechać. Daleko stąd. Zacząć wszystko od nowa. Jednakże zanim uzbieram odpowiednią ilość pieniędzy, minie kilka miesięcy, a już teraz czuję się wręcz fatalnie. Zapisałam się do psychologa, ale najbliższa wizyta jest dopiero na kwiecień. Na kwiecień! Do kwietnia to ja już mogę całkiem podupaść psychicznie, a to dopiero minął pierwszy miesiąc! Dlatego też postanowiłam zarejestrować się tutaj i zacząć pisać o tym, co mnie boli. Jest to mocno doraźne, ale nic innego mi nie pozostaje. Mam sporo hobby i pasji: szydełkuję, piszę opowiadania, czytam, oglądam... ale to nie wystarczy. W obliczu samotności wszystko, co robię, wydaje się pozbawione sensu. Proszę więc o pomoc: jak mogę przyzwyczaić się do samotności? Jak mam pogodzić się ze sobą? I co mam robić, gdy czuję się naprawdę źle?
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.