Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Sagittarius

Użytkownik
  • Zawartość

    3
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

Sagittarius's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

0

Reputacja

  1. Tak miałam obniżony nastroj z powodu pracy. Duze oczekiwania, ciągła gonitwa na celem... nie wytrzymałam tego nerwowo. Odbijało się na życiu prywatnym. Do psychologa chodze raz w tygodniu do teraz. Chcę nad sobą pracować dla własnego lepszego komfortu życia. Partner mówił bliskim, że jest zmiana we mnie, a co za tym idzie między nami. Jest dobrze. Teraz zaś w smsie obwinił mnie, że nie ma zmian. Gdy do mnie wrócił sam zagadywał o tym abyśmy razem mieszkali. Mówił mojej mamie jakiej szafki szuka do łazienki żebym mogła pomieścić swoje rzeczy bo w tej chwili nie ma tam takiego miejsca. Abyśmy mogli zamieszkać musiałam zmienić miejsce pracy gdyż od niego do obecnej mam za daleko. Specjalnie uczyłam się języka aby dostać sie bliżej. Dopytywał wcześniej kiedy mam testy itp. Śmiał się, że będę musiała się nauczyć że rano łazienka jest zajęta. Obecnie... nie mam do niego żalu, strach różnie działa na ludzi. Kocham go, tęsknię za nim i za jego córką. Mamy problem w komunikacji i chyba przydałaby się nam pomoc specjalisty aby ten problem ogarnąć. Złość za to jak postąpił zniknęła. Chcę by wrócił. Wtedy zawaliłam ja, teraz on. I jak każdy zasługuje na szansę. Tylko czy on będzie chciał. Nie rozumiem jego zachowania. Zapoznanie rodziców, mówienie, że jest dobrze, że jest zmiana, a tu takie coś.
  2. Witam. Swojego (byłego) partnera poznałam w lutym tamtego roku. Od początku była między nami chemia. Czyste obustronne zakochanie. Dziennie dzien dobry i dobranoc... spotkania i weekendy, a to u niego a to u mnie. Po ok 4miesiącach poznalismy swoich rodziców. Wspolne wakacje. Mój luby ma dziecko z którym mam cudowny kontakt. Mowi mi ze kocha i przytula, całuje. Mama małej tez mnie lubi choć się nie znamy. Ogólnie było bardzo fajnie. Kryzys przyszedł po moich urodzinach w listopadzie. Wpadlam w jakies doly.. ciagle niezadowolona i marudna. Tydzien sie nieodzywal po czym przyjechal ze musimy nad tym pracowac. Ale moj stan sie pogarszal. Praca bardzo zle na mnie dzialala. Odwalilam kilka glupich akcji o scen. Wkurzyl sie i po sylwestrze zerwal. Poszlam do psychologa bo widzialam problem. Po poltora miesiaca wrocil. Poczatek marca byl dla mnie cudowny. To byly rewelacyjne dwa miesiace. On sie staral wprowadzac zmiany, ktore obiecywal i ja nad sobą pracowałam. Od poczatku powrotu zagadywal o wspolnym mieszkaniu. Na poczatku tylko odpowiadalam cos tam na ten temat. Z czasem zaczelam o tym myslec. Aby nie byc ciagle w dole uczylam sie niemieckiego by zmienic miejsce pracy. Zmiana tego miejsca umozliwilaby szybsze zamieszkanie razem. Przed majowka chial isc na rower wiec zaproponowalam mu aby kumpla zaprosil i niech sobie jada. Mial cala sobote z kumplami. Przyszla majowka. Organizowalismy grilla. Zaprosil swoich rodzicow i siostre z rodzina. Dzien przed grillem mama sie wygadala ze ich tez zaprosil (chyba to miala byc niespodzianka dla mnie). Dla mnie to byl bardzo powazny i wazny krok w naszej relacji bo zapoznanie rodzicow to jednak cos poważnego. Mowil szwagrowi ze jest lepiej ze jest zmiana... jest ok. Ogolnie majowke spedzilsimy w domu. Spacer po okolicy.. jeden dzien znowu mowil o rowerze wiec powiedzialam ze ma isc na rower ja sobie ide pospacerowac. I tak zrobilismy. W sobote oznajmil ze w niedziele pojedzie z kumplem na rower. Wkurzylam sie bo my ciagle w domu a tu z kim innym gdzies jedzie. Jak male dziecko walnelam focha. Wieczorem wiedzial ze cos jest nie tak wiec sie do mnie przytulil. Odpuscilam... kochalismy sie. Ale rano wstalam wkurzona bo wiedzialam ze mnie odstawi i sobie pojedzie. Po majowce dostalam sie do nowego miejsca pracy. Ogolnie nasza relacja byla potem troche "sucha". Odwiedzialam go w czwartek... bylo milo, pogadalismy, kochalismy sie namietnie. Od soboty sie znowu cos popsulo. Ja juz mialam w glowie obraz ze on to skonczy. I w srode wyslal mi sms... smsa uwierzycie?! A w esie stek bzdur... ze nic sie nie zmienilo. Ze tlamsze jego hobby. Od zawsze mowi ze nie umie okazywac uczuc a tu mnie zarzuca ze moja postawa odpycham ludzi i jak ma mi okazac uczucia...ze zabieram mu energie zyciowa i nie moze ze mna mieszkac. Jego siostra i moja mama mowia ze dostalam sie do nowej pracy... ze mielismy zamieszkac razem. I chyba sie wystraszyl. To facet, ktory w poprzednim zwiazku sporo wycierpial. I twierdzi ze sobie z tym poradzil. A ja uwazam ze jednak nie. Nie wiem co robic  mam 31lat niebawem 32... on 35
  3. Witam. Swojego (byłego) partnera poznałam w lutym tamtego roku. Od początku była między nami chemia. Czyste obustronne zakochanie. Dziennie dzien dobry i dobranoc... spotkania i weekendy, a to u niego a to u mnie. Po ok 4miesiącach poznalismy swoich rodziców. Wspolne wakacje. Mój luby ma dziecko z którym mam cudowny kontakt. Mowi mi ze kocha i przytula, całuje. Mama małej tez mnie lubi choć się nie znamy. Ogólnie było bardzo fajnie. Kryzys przyszedł po moich urodzinach w listopadzie. Wpadlam w jakies doly.. ciagle niezadowolona i marudna. Tydzien sie nieodzywal po czym przyjechal ze musimy nad tym pracowac. Ale moj stan sie pogarszal. Praca bardzo zle na mnie dzialala. Odwalilam kilka glupich akcji o scen. Wkurzyl sie i po sylwestrze zerwal. Poszlam do psychologa bo widzialam problem. Po poltora miesiaca wrocil. Poczatek marca byl dla mnie cudowny. To byly rewelacyjne dwa miesiace. On sie staral wprowadzac zmiany, ktore obiecywal i ja nad sobą pracowałam. Od poczatku powrotu zagadywal o wspolnym mieszkaniu. Na poczatku tylko odpowiadalam cos tam na ten temat. Z czasem zaczelam o tym myslec. Aby nie byc ciagle w dole uczylam sie niemieckiego by zmienic miejsce pracy. Zmiana tego miejsca umozliwilaby szybsze zamieszkanie razem. Przed majowka chial isc na rower wiec zaproponowalam mu aby kumpla zaprosil i niech sobie jada. Mial cala sobote z kumplami. Przyszla majowka. Organizowalismy grilla. Zaprosil swoich rodzicow i siostre z rodzina. Dzien przed grillem mama sie wygadala ze ich tez zaprosil (chyba to miala byc niespodzianka dla mnie). Dla mnie to byl bardzo powazny i wazny krok w naszej relacji bo zapoznanie rodzicow to jednak cos poważnego. Mowil szwagrowi ze jest lepiej ze jest zmiana... jest ok. Ogolnie majowke spedzilsimy w domu. Spacer po okolicy.. jeden dzien znowu mowil o rowerze wiec powiedzialam ze ma isc na rower ja sobie ide pospacerowac. I tak zrobilismy. W sobote oznajmil ze w niedziele pojedzie z kumplem na rower. Wkurzylam sie bo my ciagle w domu a tu z kim innym gdzies jedzie. Jak male dziecko walnelam focha. Wieczorem wiedzial ze cos jest nie tak wiec sie do mnie przytulil. Odpuscilam... kochalismy sie. Ale rano wstalam wkurzona bo wiedzialam ze mnie odstawi i sobie pojedzie. Po majowce dostalam sie do nowego miejsca pracy. Ogolnie nasza relacja byla potem troche "sucha". Odwiedzialam go w czwartek... bylo milo, pogadalismy, kochalismy sie namietnie. Od soboty sie znowu cos popsulo. Ja juz mialam w glowie obraz ze on to skonczy. I w srode wyslal mi sms... smsa uwierzycie?! A w esie stek bzdur... ze nic sie nie zmienilo. Ze tlamsze jego hobby. Od zawsze mowi ze nie umie okazywac uczuc a tu mnie zarzuca ze moja postawa odpycham ludzi i jak ma mi okazac uczucia...ze zabieram mu energie zyciowa i nie moze ze mna mieszkac. Jego siostra i moja mama mowia ze dostalam sie do nowej pracy... ze mielismy zamieszkac razem. I chyba sie wystraszyl. To facet, ktory w poprzednim zwiazku sporo wycierpial. I twierdzi ze sobie z tym poradzil. A ja uwazam ze jednak nie. Nie wiem co robic mam 31lat niebawem 32... on 35
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.