Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

veiden

Użytkownik
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

veiden's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

0

Reputacja

  1. W sumie nie wiem od czego mam zacząć... mam wszystkiego już dość. Byłam w szczęśliwym związku przez 4 lata, ale wszystko spieprzyłam. Generalnie było to tak. Mój chłopak znalazł pracę, bardzo dobrze płatną, ciągle mówił o pieniądzach, średnio co 2 miesiące dostawał podwyżkę, kolosalne dla mnie kwoty, tym bardziej, że wcześniej nie miał nic. Tu jedna imprezka z firmy, tu druga, bo w pracy to, bo w pracy tamto... tylko o jednym, wtedy zaczął do mnie ktoś pisać... pisałam z chłopakiem z mojego kierunku studiów, nie miałam z nim kontaktu na co dzień. Szczerze mówiąc oblał rok i miał przerwę, w której miał zaliczyć jeden przedmiot. Po 2 miesiącach pisania z nim, w sumie o niczym istotnym, po prostu czułam się dobrze, ktoś się mną interesował, moimi problemami, moją osobą, ktoś chciał mi pomóc, zupełnie ktoś obcy... wtedy, gdy ktoś kogo kochałam miał mnie w dupie. Pisaliśmy dosyć często, ale nie brałam tego na poważnie, często z koleżanką sprawdzałyśmy "granice" tego chłopaka... ale raz się z nim spotkałam, siedzieliśmy, piliśmy wino i rozmawialiśmy, o wszystkim, wysłuchał mnie, ja się wygadałam, w końcu, bo tego naprawdę potrzebowałam, a on wykorzystał chwilę i mnie pocałował. Oczywiście żałowałam i nie chciałam tego... ale nie będę się teraz tłumaczyć bo mnie i tak każdy osądzi po swojemu. Wiem, że źle zrobiłam... napisałam mu, ze żałuję tego i nie jestem z tego dumna i mam kogoś kogo kocham i z kim chcę być. Zrozumiał i nie było problemu. Później zaczęły się chamskie rozmowy. Oblał przedmiot, napisałam mu, ze X wystarczy tylko jego nazwisko, żeby go oblać, nie odezwał się. W rocznicę mojego związku napisałam do niego sarkastycznie, czemu się nie odzywa, czy się obraził czy co... później z nim nie pisałam. Mój chłopak przeczytał nasze wiadomości i było źle. Naprawdę bardzo źle... tą ostatnią wiadomość wziął na poważnie, gdzie ja uważałam ją za sarkastyczny żart. od 8.11 ciągle ze sobą zrywamy i się schodzimy, ale ja już nie daję rady. Kocham go nad życie. Nie wiem jak mam to opisać... to co między nami jest, to wielkie uczycie. On też nikogo nie miał wcześniej, wiązaliśmy przyszłość ze sobą, byliśmy idealną parą. A teraz to wszystko spierdoliłam. Żałuję okropnie wszystkiego i mam ochotę z sobą skończyć, prawdę mówiąc nawet już próbowałam, ale w porę zareagował, raz nawet chciałam nas oboje zabić jadąc samochodem po dużej kłótni. Po sylwestrze było 2 tygodnie dobrze, wręcz cudownie... ale ciągle czuję się traktowana jak gówno, nigdy go nie obchodziłam, teraz też nie poświęcał mi uwagi, nie pytał jak się czuję nic... Dziś był fajny dzień, kochaliśmy się, przytulaliśmy, mówiliśmy sobie, że się kochamy i że będzie już dobrze, że na zawsze razem. Dopóki nie poszliśmy do znajomych i on nie wypił za dużo, ja tak samo z resztą... zaczął wszystko rozgrzebywać u nich... z nikim wcześniej o tym nie rozmawiał, chyba się wygadał mojej przyjaciółce... Co mnie boli najbardziej, że go kocham, że daję się od zawsze traktować jak śmieć, że mimo tego, ze np byłam chora to ja mu nosiłam śniadanie do łóżka, że np dziś rzucił we mnie mokrymi skarpetami, bo przypadkiem rozbił się jego kubek kupiony wczoraj, że ja pierwsza mu powiedziałam, ze go kocham, że zawsze to ja pierwsza wyciągałam rękę po kłótni, gdy zazwyczaj szło o jego egoizm i "widzi mi się". Mam po prostu serdecznie dość... Teraz jest czas, kiedy powinnam się uczyć, nie martwiąc się o nic, to nie mogę, bo myślę tylko kurwa o jednym, jak ze sobą w końcu skończyć. Nie chcę już żyć... siedzę sobie w swoim pokoju na kanapie, słyszę, że on śpi, chrapie a mnie wewnątrz po prostu rozpierdala. Mam ochotę napisać mu wszystko, żeby czuł się winny, żeby czuł się winny wszystkiego co mi teraz robi. Rozumiem, ciężko takie coś wybaczyć, ale z nikim się nie przespałam, to był tylko pocałunek, który nawet nie wyszedł ode mnie, to było tylko głupie pisanie. Sama zostałam zdradzona, nie przez niego, ale wiem, że to straszne uczucie.... ale wydaje mi się, że jak się kogoś kocha to się to wybacza, szczególnie, że nikt nie jest idealny i każdy ma chwilę słabości. On sam się umówił na randkę z jakąś dziewczyną, i jakoś tego nie wypominam, nie drążę tematu. Mam wrażenie, że on robi to wszystko celowo, że podoba mu się to, że mnie gnębi psychicznie, bo doskonale wie, że ja i tak już do niego wrócę.... Ale nie, to już był kurwa ostatni raz, nie dam się traktować jak śmiecia, jak gówno, nie będę "Karyną" jak on twierdzi, chcę mieć trochę szacunku dla swojej osoby, ale nie potrafię. Jest mi naprawdę bardzo ciężko... dzwoniłam nawet na 116 123, ale nikt nie odebrał. Nie radzę sobie sama ze sobą i potrzebuję pomocy, bo to się naprawdę za jakiś czas źle skończy. Nie daję rady. Mam dość. Chcę to wszystko skończyć.
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.